Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czadowe mamuśki

PAWEŁ GZYL
Matka kojarzy się nam z miłością, ciepłem, dobrocią i spokojem. Czy w te przymioty pasują do popowej czy rockowej gwiazdy? Różnie z tym bywało w historii muzyki popularnej.

Przyjrzyjmy się kilku najciekawszym przypadkom.

Yoko Ono

Nie miała łatwego życia. Jej uczuciowe wybory za każdym razem wywoływały dramatyczne sytuacje. Gdy wyszła za mąż za japońskiego pianistę, Toshi Ishiyanagi, arystokratyczna rodzina zerwała z nią wszelkie stosunki. Na początku lat 60. trafiła do Nowego Jorku i włączyła się w awangardowy ruch artystyczny Fluxus. Jednym z jej najsłynniejszych przedsięwzięć był projekt „Cut Piece”, podczas którego widzowie obcinali fragmenty jej ubrania, aż zostawała całkiem naga. Gdy wybrała się do Londynu, aby promować swą sztukę, poznała Johna Lennona z The Beatles. Brytyjski muzyk zostawił dla niej swą żonę Cynthię i syna Juliana. Podobno to właśnie Ono pomogła mu podjąć decyzję o opuszczeniu zespołu – z którą nosił się od dłuższego czasu. Cynthia była innego zdania – jej zdaniem Lennon poddał się dominacji Ono, ponieważ miał kompleks „silnej matki”. Faktem jednak jest, że wszyscy fani The Beatles obwinili japońską artystkę za rozpad grupy i otwarcie wyrażali jej swą wrogość. Po kilku poronieniach Ono urodziła w 1975 roku Lennonowi syna – Seana. Ponieważ brytyjski muzyk został niewiele później zamordowany, to ona wzięła na siebie ciężar jego wychowania. Nie starała się na siłę robić z niego artysty. Chłopiec w naturalny sposób zwrócił się jednak ku muzyce. Zadebiutował w wieku... pięciu lat na płycie Ono z 1981 roku – „Seasons Of Glass”. Od tamtej pory pojawił się na kolejnych jej albumach. Kiedy miał szesnaście lat skomponował z Lenny Kravitzem utwór „All I Ever Wanted” na jego bestsellerowy album „Mama Said”. Tak zaczęła się jego muzyczna kariera, która trwa do dziś. Podobnie jak matka i ojciec, Sean jest również politycznym aktywistą – jesienią zeszłego roku wystąpił dla protestujących alterglobalistów na Wall Street.

Katarzyna Nosowska

Urodziła syna w czasach największych sukcesów grupy Hey – w 1996 roku. Niestety, rozstała się z jego ojcem. To sprawiło, że kobiece magazyny próbowały uczynić z niej nowy wzór „matki-Polki”: niezależnej od mężczyzny, samodzielnie troszczącej się o swe potomstwo, przelewającej swe uczucia wyłącznie na dziecko. Nosowska jednak nie dała się wcisnąć w feministyczny schemat.
- Moje rozstanie z tatą Mikołaja nie oznaczało zerwania z nim wszelkich kontaktów. Po prostu przestaliśmy mieszkać razem. Poza tym jesteśmy dla siebie najlepszymi przyjaciółmi. Dziecko wychowujemy wspólnie - mój syn niemal codziennie widuje swego tatę. Nigdy w życiu nie byłabym zdolna do usunięcia ojca z jego życia. To mogłoby uczynić z dziecka emocjonalnego kalekę na całe życie. Dlatego jestem daleka od tego – tłumaczyła.  
Urodzenie i wychowywanie dziecka wywarło też duży wpływ na osobowość Nosowskiej. Co ciekawe – to właśnie ten fakt sprawił, że nabrała większej pewności siebie – i objawiła się jako solowa artystka.
- Stałam się mniejszą egoistką. Dziś nie myślę już przede wszystkim o sobie, ale o moim synu. To otwiera inną perspektywę - człowiek jest wtedy zdolny do poświęceń i wyrzeczeń w imię miłości. Przyjście na świat Mikołaja dodało mi również odwagi - na pewien czas oddaliłam się od Heya i nagrałam solowe płyty. Byłabym uboga, gdybym nie urodziła dziecka. – przyznaje. 

Z czasem Nosowskiej pomógł w wychowywaniu syna jej nowy partner – Paweł Krawczyk, obecny gitarzysta grupy Hey. Dzisiaj Mikołaj ma już szesnaście lat. Czy również zajmie się muzyką?

Rita Marley

Choć została wychowana w chrześcijańskiej wierze, po wizycie cesarza Hajle Sellasje na Jamajce, została rastafarianką. I przekonała do nauk Marcusa Garveya również swego ukochanego – Boba Marleya.
Wyszła za niego za mąż w 1966 roku, wspierając go do końca życia artystycznie i prywatnie. Śpiewała wraz z dwoma koleżankami w chórkach jego grupy The Wailers, napisała dla niego kilka ważnych piosenek (choćby „Rat Race” czy „Crazy Baldhead”) a przede wszystkim wychowywała mu dzieci – nie tylko wspólnych troje, ale też swoje i Marleya z innych związków. Od początku wybaczała mężowi liczne romanse – traktując go raczej jak religijnego proroka, niż mającego „skoki w bok” wiarołomnego partnera. Z czasem sama również zaczęła sobie pozwalać na podobne zachowanie. W efekcie dom Marleyów był pełen dzieci z różnych związków.  

Rita własnych miała ich w sumie sześcioro, a Marley – trzynaścioro. Czwórka z nich poszła w ślady matki i ojca. Najważniejsi są dzisiaj dwaj synowie – Ziggy i Stephen. Wykonują muzykę reggae, kontynuują dzieło rodziców, sami też mają duże rodziny. Obaj angażują się również w działalność charytatywną. Stephen zgarnął w ubiegłym roku nagrodę Grammy za najlepszą płytę reggae - „Revelations Part One – The Root Of My Life”. Rita kontynuuje muzyczną karierę nagrywając solowe krążki i współpracując z innymi artystami.

Kasia Kowalska

W tekstach piosenek Kasi zawsze buzują ogniste uczucia. Nic więc dziwnego, że ich autorka ma słabość do mężczyzn. Kiedy w 1996 roku produkcją jej płyty zajął się Kostek Joriadis, między nią a starszym o ponad dekadę muzykiem wybuchł płomienny romans. Jej owocem jest urodzona w 1997 roku córka Aleksandra. Mimo dziecka, związek nie przetrwał długo. Kobiece magazyny rzuciły się więc wtedy na Kowalską, aby sportretować ją jako ofiarę męskiego szowinizmu. Wokalistka postrzegała jednak swoją sytuację z zaskakują dojrzałością.
- Jestem bardzo wymagająca. Chcę być dla swego partnera kimś najważniejszym - pragnę, aby mnie rozumiał i doceniał. Jak większość osób z branży mam poważne skoki emocjonalne - raz popadam w euforię, kiedy indziej znów w przygnębienie. Niełatwo znaleźć kogoś, kto by to wytrzymał. Dlatego dziś samodzielnie wychowuję dziecko. (...) Wielu mężczyzn widzi we mnie gwiazdę estrady. Przy bliższym poznaniu okazuje się, że jestem normalnym człowiekiem, który posiada zarówno zalety, jak i wady. Wtedy związek się załamuje. (...) Sama się wychowałam w stabilnej rodzinie - moi rodzice mieli mnóstwo powodów, aby się rozstać, ale nie zrobili tego, ponieważ czuli się za mnie odpowiedzialni. Dlatego miałam normalne dzieciństwo. Dziś widzę, że wszyscy na tym dobrze wyszliśmy. Ja wychowuję swe dziecko sama i wiem, jak bardzo przeżywa ono brak ojca - twierdziła.

Ale w końcu się udało – dzisiaj Kasia jest związana z perkusistą, Michałem Ułanowskim, oboje mają syna, Aleksandra, który się urodził w 2008 roku. I są szczęśliwą rodzina.

Courtney Love

To wręcz encyklopedyczny przykład na to, jak rockowa kontrkultura może zniszczyć instynktowną więź matki z dzieckiem. Nawet kiedy Courtney Love była w ciąży z Kurtem Cobainem, nie powstrzymała się od zażywania narkotyków. Przyznała to w wywiadzie prasowym – i kiedy malutka Frances Bean miała zaledwie dwa tygodnie, opieka społeczna zabrała ją matce. Cobain zobaczył swoją córkę ostatni raz 1 kwietnia 1994 roku w klinice – tydzień później popełnił samobójstwo strzelając sobie ze strzelby w usta. Mimo, że dziewczynka trafiła w końcu do matki, problemy z narkotykami ciągle się powtarzały. Nic więc dziwnego, że Frances Bean spędzała sporo czasu pod opieką babci. Trzy lata temu sąd przekazał swą decyzją opiekę na dziewczynką dwóm osobom – matce Love i siostrze Cobaina. Powód był prosty – rockowa gwiazda stosowała wobec dziecka przemoc. Love odmówiono wszelkich kontaktów z córką. Dzisiaj Frances Bean jest już pełnoletnia – i choć rzadko widuje się z matką, powiedziała w jednym z wywiadów, że tabloidy napisały o niej wiele kłamstw i zawsze ją to bolało. Z okazji szesnastych urodzin córki Love zorganizowała jej wystawne przyjęcie, którego motywem przewodnim było... samobójstwo.
Oczywiście, Frances Bean od urodzenia pozostaje w centrum zainteresowania mediów –  w wieku zaledwie dwunastu lat pozowała do dla Vogue`a w... słynnym sweterku Cobaina. Obecnie jest zaręczona ze starszym od siebie o niemal dziesięć lat muzykiem rockowym, Isaiahem Silvą z grupy The Rambles.

Anja Orthodox

Pierwsza dama polskiego gotyku ma słabość do długowłosych gitarzystów. Kiedy w 1992 roku wzięła ślub z muzykiem swego Closterkellera, Krzysztofem Nejmanem, rok później urodziła syna, Adama. Jego przyjście na świat zmieniło spojrzenie Anji na wiele kwestii – dlatego unika w swych tekstach śpiewania o sprawach, które nawet mylnie zinterpretowane, mogłyby pchnąć któregoś z młodych fanów do zrobienia jakiegoś głupstwa. Matka i syn mają sobą świetny kontakt – oboje chociażby uwielbiają gry komputerowe.
- Jak mam wolny czas, potrafię siedzieć przed komputerem 24 godziny na dobę. Ale co innego z dziećmi. Mój Adam był już prawie uzależniony od gier komputerowych. Jego ulubioną była „Silkroad” w stylu fantasy. Kiedy zaczął sępić ode mnie pieniądze na jakieś aukcje, zrozumiałam, że zaszło to za daleko. Zaczęłam z nim dużo rozmawiać i pewnym momencie siadł przed komputerem, uruchomił grę i rzucił się swoim awatarem w bieg ku zatraceniu, rozdając za darmo wszystko, co wcześniej zgromadził na swym koncie – wspomina. Aż trzy teksty na płytę „Aurum” Colsterkellera zostały napisane z perspektywy matki. W piosence „I skończona bajka” Anja otwarcie przyznaje, że jest... zazdrosna o swojego syna.
- Wszystkie matki to czują, ale żadna się do tego nie przyznaje. Ja to robię, ale nie ma we mnie buntu. „I skończona bajka” powstała zresztą już dawno, kiedy Adaś miał dziesięć lat, dostał od życia pierwszego kopniaka, spotkał się w szkole z niezasłużoną krzywdą – podkreśla.
Największe wrażenie robi jednak utwór dedykowany matkom wszystkich synów, którzy zginęli na wojnach, podczas wykonywania którego na koncertach Anji zdarza się wręcz płakać.

- Do napisania tej piosenki zainspirowała mnie autentyczna historia z czasów wojny w byłej Jugosławii. Jej bohaterką była matka, której zabito siedmiu synów. Sama była ranna i za każdym razem, jak odzyskiwała przytomność, próbowała popełnić samobójstwo. Gdy usłyszałam w telewizji wiadomości o naszych żołnierzach ginących w Iraku, przypomniała mi się tamta historia. I spróbowałam oddać w tym tekście to, co było w duszy matki, dowiadującej się o śmierci syna na wojnie. Myślę, że to jest taki poziom rozpaczy, że nic dla takiej osoby nie jest święte – żadne symbole narodowe.

Dwa lata temu Anja poślubiła drugiego męża – Mariusza Kumalę, oczywiście gitarzystę Closterkellera, młodszego od siebie o dwanaście lat. Ma nim drugie dziecko – pięcioletniego syna Jakuba. Co ciekawe – jej były mąż, Krzysztof Nejman, znów pełni rolę basisty w Closterkellerze. Obaj panowie podobno świetnie się ze sobą dogadują.

Madonna

Amerykańska gwiazda wychowuje czwórkę dzieci: 15-letnią Lourdes, 12-letniego Rocco, 6-letniego Dawida i 5-letnią Mercy. Jak sama wyznaje, czasem świetnie sobie radzi, a czasami przegrywa w walce z problemami. Wszystko przez to, że poprzez ciągłe zmiany partnerów, jest po prostu samotną matką. „Mam nadzieję, że stanę się inspiracją dla kobiet na całym świecie, które, tak jak ja, muszą jednocześnie pracować i dbać o to, by ich dzieci wyrosły na porządnych ludzi.
Chciałabym dodać wszystkim kobietom siły, która pomoże im pokonać wszelkie przeciwności losu na ich drodze” - mówi. Oczywiście dużo w tym typowej dla gwiazd show-biznesu kokieterii.

Bo jak samotna matka pracująca na kasie w supermarkecie może się utożsamiać z dysponującą milionami dolarów piosenkarką? Na pociechę dla tych pierwszych – podobno dzieci Madonny... nie lubią jej piosenek. „Nie mają za grosz taktu. Kiedy leci moja piosenka, po prostu każą mi wyłączyć radio czy telewizję, Są okrutne, ale przynajmniej szczere” – przyznaje.

Paulina i Natalia Przybysz

Poznaliśmy je jako Sistars – i od razy zyskały wielką sławę, dzięki zgrabnemu przeszczepieniu na polski grunt amerykańskich wzorców rodem z muzyki soul i R&B. Kariera grupy nie trwała jednak długo. 

Konflikty osobiste i artystyczne sprawiły, że każda z dziewczyn poszła własną drogą. Paulina założyła grupę Pinnawela a Natalia – zaczęła występować jako Natu. Choć opublikowały udane płyty, żadna z nich nie powtórzyła ogromnego sukcesu Sistars. Obie odniosły jednak sukcesy w życiu prywatnym – Paulina urodziła w 2008 roku córkę Matyldę a Natalia dwa lata później – Anielę. Nie pozostało to bez wpływu na ich działalność artystyczną.

- Przy porodzie trzeba przełamać tyle barier, przede wszystkim wstydu, że potem wszystko w życiu wydaje się łatwiejsze. Stałam się więc odważniejsza – co znalazło również przełożenie na muzykę – podkreśla Paulina.

- Jest to spektakularny sukces, bycie matką, i czuję się z tym fenomenalnie. Jestem bardzo, bardzo szczęśliwa i czuję, jak to mnie rozwija oraz co mogę dodać, że mój mózg sprzed porodu równa się zeru, porównując z moim mózgiem teraz. Tu już musi się skupiać, rozwijać. Mam podzielność uwagi i takie różne – śmieje się Natalia.

Britney Spears

Do bycia matką trzeba dojrzeć. Show-biznes oczywiście temu nie sprzyja. Kiedy amerykańska gwiazda zaczęła namacalnie odczuwać negatywne skutki popularności, zapragnęła schronić się w czyichś ramionach. Jej wybór okazał się wyjątkowo niefortunny – bo padł na znanego z miłosnych podbojów tancerza, Kevina Federline`a. Para szybko postarała się o dzieci – w 2005 roku urodził się Sean Preston, a dwanaście miesięcy później Jayden James. Małżeństwo celebryckiej pary nie przetrwało długo. I przy rozwodzie oczywiście doszło do awantury o potomstwo – Federline oskarżył Spears o znęcanie się nad dziećmi, a sąd przychylił się do jego wniosku i przekazał mu pełną opiekę nad nimi. Gwiazda piosenki o mało wtedy nie postradała zmysłów – do dziś w Internecie można obejrzeć jej zdjęcia, kiedy ogolona na łyso biega po mieście, czy będąc pod wpływem środków odurzających jest przymusowo hospitalizowana w klinice odwykowej. Kulminacją kłopotów wokalistki było jej ubezwłasnowolnienie i zamknięcie w szpitalu psychiatrycznym. Dopiero po kilku miesiącach intensywnej terapii Spears opuściła klinikę i odzyskała częściowe prawa do opieki nad dziećmi.

Stabilizacja życia prywatnego pozwoliła jej z czasem stanąć na nogi również jako artystce – dzięki czemu znów wróciła na szczyty popularności.

Agnieszka Chylińska

Pamiętacie ją sprzed porodu? Agresywna, wulgarna, wydziarana na maksa. Śpiewała wtedy z grupą O.N.A., a jej sztandarowym utworem była piosenka zatytułowana... „Suka”.
- Nienawidziłam samej siebie. Chciałam się wykończyć i spalić. Nie akceptowałam wtedy tego, kim byłam – wspomina.
Wszystko się zmieniło, gdy poznała tego jedynego i urodziła pierwsze dziecko.
- Dopiero gdy zostałam matką, zdałam sobie sprawę, jak strasznie siebie nie kocham. I właśnie ten brak miłości powodował, że robiłam to, co robiłam. A dzisiaj cały czas mam w głowie, że jest mój syn. Czasem bywa to wkurzające, bo świadomość tak silnej więzi z drugim człowiekiem mocno mnie przeraża. Ale to właśnie dzięki Ryszardowi chce mi się rano wstawać. Jestem z siebie dumna. I co chyba najważniejsze, wreszcie siebie pokochałam. Bo zrozumiałam, że jestem potrzebna.
Założenie rodziny sprawiło, że Agnieszka odważnie postawiła na odmianę swego wizerunku – nagrała przebojową płytę z tanecznymi piosenkami o syntetycznym brzmieniu. Mimo, że wielu dawnych fanów zarzuciło jej hipokryzję, zdobyła zastępy nowych. Album stał się bestsellerem, a ona... zaszła w drugą ciążę. Dzisiaj ma syna Ryszarda i córkę Esterę. Mało tego – odważnie twierdzi, że jest „urodzoną matkę’ i ma ochotę na... trzecie dziecko!

PAWEŁ GZYL

Fot. archiwum wytwórni

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski