Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Przyznajcie swoje Fryderyki!

PAWEŁ GZYL
Już w najbliższy czwartek 26 kwietnia Polska Akademia Fonograficzna wręczy po raz kolejny nagrody naszego przemysłu muzycznego - Fryderyki. Po kilku latach medialnego niebytu, nagroda ta znów zaczyna mieć jakieś znaczenie. Postanowiliśmy więc przedstawić naszym Czytelnikom nominacje w kilku najważniejszych kategoriach, z których będą oni mogli wybrać swoich faworytów. Czy ich wskazania pokryją się z nagrodami Akademii Fonograficznej?

Piosenka roku

Illusion „Solą w oku”

W latach 90. trójmiejska grupa Illusion była u nas otoczona swoistym kultem – bo grała niezwykle modną wówczas mieszankę najcięższych brzmień, od grunge`u przez hard core po metal. Ale w końcu dzika energia Tomka Lipnickiego i jego kolegów się wyczerpała. Ponad dziesięć lat później chłopaki postanowili jednak przypomnieć się swym fanom – i zagrali trzy świetne koncerty w największych halach widowiskowych Polski. Trasę promowała pierwsza nowa piosenka Illusion, odwołująca się do najlepszych tradycji tria – „Solą w oku”.

Julia Marcell „Matrioszka”

Ta młodziutka wokalistka zabłysła dwa lata temu nagranym w Niemczech albumem, który sfinansowali jej fani poprzez portal Sellaband. Spodobała im się naturalna emocjonalność pochodzącej z Olsztyna studentki berlińskiego uniwersytetu. Jeszcze większym sukcesem okazała się ubiegłoroczna płyta „June” – bo przyniosła więcej melodii i tanecznej energii w rozwichrzonych utworach Marcell. Entuzjazm krytyków uzupełniły tłumy na dwóch kolejnych trasach wokalistki po Polsce. Nic więc dziwnego, że dostała ona aż siedem nominacji do Fryderyków. W tym dla najlepszej piosenki – „Matrioszka”.

Nosowska „Nomada”

Wokalistka grupy Hey jest już chyba przyzwyczajona do hołubienia jej kolejnych wydawnictw przez krytyków i publiczność. Tak było również w przypadku jej ubiegłorocznego albumu „8”.
Ale zasłużenie – inteligentnym i prowokującym tekstom Nosowskiej towarzyszyła bowiem wyrafinowana muzyka Marcina Macuka i wysmakowana produkcja Marcina Borsa. Czy pochodzące z „8” nagranie „Nomada” będzie piosenką roku?

Ania Rusowicz „Ślepa miłość”

Córka nieżyjącej gwiazdy rodzimego big-bitu wzruszyła wszystkich płytą, na której w idealny sposób odtworzyła klimat i brzmienie piosenek swej mamy. A przecież wcześniej już pokazała się jako utalentowana wokalistka w grupie Desire – i nie odniosła większego sukcesu.

Weź udział w plebistycie i wybierz z nami muzyczne "Złote Maliny"! Głosuj

Okazuje się jednak, że współcześni Polacy mają ten sam muzyczny gust, co ich poprzednicy sprzed czterech dekad – lubią proste i melodyjne piosenki do wspólnego pośpiewania. Ania wykonała je z wdziękiem – i za to ją pokochaliśmy.

Zakopower „Boso”

Żadna kobieta nie potrafi się oprzeć urokowi przystojnego górala. Nawet, kiedy śpiewa nostalgiczną piosenkę o... śmierci. Bo przecież popularne „Boso” właściwie nie powinno być przebojem – bo smutne, bo o poważnych sprawach, bo o wierze w Boga. A tymczasem – płyta z nagraniem stała się jednym z bestsellerów roku, a sale koncertowe podczas występów  Zakopowera pękają w szwach.
Czy sukces ten zapewniły dziewczyny zakochane w Sebastianie Karpielu? Niekoniecznie – po prostu chyba wszyscy lubimy zadumać się czasem przy ładnej piosence.

Album roku

Seweryn Krajewski „Jak tam jest”

Sojusz młodej gwiazdy z zapomnianym weteranem okazał się idealną receptą na sukces. Od kiedy Andrzej Piaseczny wyciągnął z zapomnienia Seweryna Krajewskiego, ten drugi wrócił na szczyty popularności. Całe szczęście młodszemu członkowi tego teamu udało się dokonać udanego liftingu muzycznego oblicza swego starszego kolegi. Nowe piosenki Krajewskiego są nadal sentymentalne, ale już nie tak przeraźliwie rzewne, jak za dawnych lat. No i jest platyna – ponad 30 tysięcy fanów kupiło ten album legalnie w sklepach.

Iza Lach „Krzyk”

Nie wiecie kim jest Iza Lach? To zapytajcie swoje nastoletnie dziecko. Na pewno ma ją wśród swoich „znajomych” na Facebooku. Piękna, młoda i utalentowana dziewczyna z Łodzi zrobiła karierę w iście hollywoodzkim stylu. Wysłała swoje demo do EMI i założyła profil My Space z własnymi piosenkami. Boss z wytwórni posłuchał płyty i sprawdził stronę jej autorki – rok później Iza miała już pierwszy album na koncie. Niedawno wydała drugi, na którym zgrabnie wpisuje się w nadal aktualną modę na melodyjny synth-pop. Co najważniejsze – sama pisze sobie teksty i komponuje melodie. Będzie z niej gwiazda – zobaczycie!

Maciej Maleńczuk & Psychodancing „Wysocki Maleńczuka”

Za sam ten pomysł Maleńczuk powinien dostać Fryderyka. Po latach tułania się po brudnych ulicach i nędznych klubach, krakowski bard postanowił wykorzystać sentyment swych rodaków do knajpianych piosenek rodem z peerelowskich dansingów. I odniósł wielki sukces – dzisiaj może ze sceny nawet obrażać swych fanów, a ci i tak tłumnie walą na koncerty. Piosenki Wysockiego idealnie wpasowały się w pijacką manierę nowego Maleńczuka – w końcu polska i rosyjska piosenka jest mocno nasiąknięta alkoholem.

Poluzjanci „Trzy metry ponad ziemią”

Wydawało się, że nadwiślańska publiczność jakoś nie może się przekonać do „czarnej” muzyki w rodzimej wersji. A tu zaskoczenie – nowy album Poluzjantów zdobył całkiem sporą popularność.

Ostre dziewczyny kontra grzeczni chłopcy! Głosuj na swój typ!

Należało im się jednak, bo w końcu od dziesięciu lat z uporem maniaków serwują nam własną wersję soulu i funku. Tym razem nieco spowolnili rytmy i uderzyli w balladową nutę – dzięki czemu wreszcie zaczęło ich grać radio. No i jest sukces.

Ania Rusowicz „Mój big-bit”

„Zawsze żałowałam, że nie urodziłam się w latach 60. To były zupełnie inne czasy. Ludzie byli dla siebie milsi, częściej się ze sobą spotykali, mieli dla innych większy szacunek. No i organizowali szalone prywatki! Dzisiaj te wszystkie wartości już się zdewaluowały i poszły w zapomnienie. Kiedy oglądam takie filmy, jak „Wojna domowa”, myślę: „Ależ oni potrafili z siebie żartować!”. Może to nieco idylliczna wizja, wypływająca właśnie z obejrzanych seriali czy przeczytanych książek, ale na pewno coś w niej jest. A ja nie przepadam za nowoczesnością, nie lubię ani komputerów, ani komórek.”

Kto powinien zgarnąć Fryderyka w kategorii Wokalista Roku? Czytaj dalej >>

Wokalistka roku

Monika Brodka

Trochę bez sensu ta nominacja – bo przecież Monika nie wydała żadnej nowej płyty w zeszłym roku. Ale takie sytuacje się zdarzają, nie tylko w polskim show-biznesie. W końcu siła rażenia „Grandy” była tak wielka, że Brodka z powodzeniem występowała z tym materiałem również w minionym sezonie. I potwierdziła także na żywo, że jest w tej chwili jedną z najciekawszych piosenkarek polskiego popu.

Ewa Farna

Słodziutka jest ta dziewiętnastolatka z Zaolzia. Aż chciałoby się ją... przytulić. Głos też ma niezły, choć jeszcze wiele przed nią. Na razie śpiewa wyłącznie dla swych rówieśników – ale robi to z sensem i bez obciachu. Nic dziwnego, że nastolatki uznały ją w ostatnich głosowaniach MTV Europe Music Awards i VIVA Comet za najlepszą polską artystkę. Jeśli nie przewróci jej się w głowie od sukcesów (a jak na razie wygląda na to, że chyba nie) – to na pewno wyrośnie z niej gwiazda dużego formatu. Trzymamy kciuki!

Julia Marcell

„Absolutnie nie pracuję jeszcze nad nowym materiałem. Daję sobie teraz trochę oddechu. Muszę najpierw się napatrzeć dookoła i poprzeżywać. Mieszkam w Berlinie, który słynie z kultury techno, ale nigdy nie byłam w słynnym klubie Berghain, choć podobno jest tam świetnie. Na co dzień dużo pracuję albo łażę po kafejkach, parkach, wystawach i koncertach. Dużo tu odkrywam i oglądam. Mimo oddalenia od kraju, Polskę postrzegam tak samo jak zawsze. Choć może trochę częściej o niej mówię.”

Katarzyna Nosowska

„Mam zupełnie inne podejście do życia niż przeciętny młody człowiek w Polsce. Popularność w ogóle mi nie imponuje. Jestem zainteresowana znalezieniem odbiorcy dla tego, co tworzę, bo wiem że bez niego wszystko, cokolwiek bym zrobiła nie miałoby sensu.

Kto powinien zgarnąć Fryderyka w kategorii Grupa roku? Czytaj dalej >>

Miło jest wiedzieć, że wiele osób odnajduje coś dla siebie w moich piosenkach, ale wszelkie dowody miłości i uwielbienia ze strony nastolatków zawsze mnie drażnią. Podobnie nachalna promocja w telewizji. Nie jest to coś, co dodaje mi skrzydeł czy sprawia, że czuję się lepiej”.

Ania Rusowicz

„Prowadzę w Radiu WWW audycję „Psychobeat”, w której puszczam nagrania The Doors, Mamas & Papas, The Hollies, a przy okazji analizuję pod kątem psychologicznym teksty i osobowości takich artystów, jak Janis Joplin czy Jim Morrison. Jestem bowiem z wykształcenia psychologiem. Rzuciłam farmację, bo nie mogłam pogodzić tak wymagających studiów z muzyką i skończyłam psychologię. Teraz prowadzę zajęcia rozwojowe dla dzieci poniżej lat trzech, a niedługo otwieram własny gabinet psychologiczny w Warszawie.”

Grupa roku

Coma

Piotr Rogucki miał ostatnio sporo kłopotów ze zdrowiem. Zaliczył nawet dwukrotny pobyt w szpitalu. Ale na scenie nadal daje z siebie wszystko. Tym bardziej, że piosenki z ostatniej płyty jego grupy mają w sobie potężną energię. I być może dlatego na żywo sprawdzają się lepiej niż z płyty. Dlatego ci, którym „czerwony album” nie przypadł do gustu, powinni sprawdzić, jak brzmi on w wersji live.

Luxtorpeda

Litza porzucił ewangelizowanie przy pomocy rocka – i odniósł wielki sukces. Jego nowa grupa zaprezentowała bowiem modne brzmienie – energetyczny stoner rock o punkowych i metalowych koneksjach. Mimo, iż w tekstach nie ma już mowy o Chrystusie, jest jednak nadal pozytywny przekaz – krytyka ślęczenia przed komputerem czy digitalizacji ludzkich stosunków oraz gorące nawoływanie: „Zróbcie coś sensownego ze swoim życiem”!

Myslovitz

Wszystko wskazuje na to, że funkcjonowanie tego zespołu jest coraz większą męką dla jego członków. Ostatnio chyba częściej porozumiewają się ze sobą za pomocą złośliwych wypowiedzi w prasowych wywiadach niż spotkań na próbach. Jeszcze chwila a będzie jak podczas ostatniej trasy koncertowej Police – kiedy to muzycy spotykali się ze sobą tylko na scenie. A szkoda – bo to bez wątpienia jeden z najważniejszych zespołów rockowych polskiego rocka. Stawiamy, że „Nieważne jak wysoko jesteśmy” to ich ostatnia płyta. No chyba, że chłopaki pójdą po rozum do głowy i zakopią tor wojenny.

Poluzjanci

Bez przesady. Ostatnia płyta może i udana, ale żeby od razu zespół roku? Można by wymienić co najmniej tuzin innych, które tworzą bardziej oryginalną muzykę i wydały w zeszłym roku lepsze płyty. Ale może to wyróżnienie ma wynagrodzić Kubie Badachowi i jego kolegom lata działania na zapleczu rodzimego show-biznesu?

Zakopower

„Pisaliśmy teksty na nową płytę z Bartkiem tuż po katastrofie smoleńskiej. Dlatego sa takie nostalgiczne. I chociaż niczego nie zakładaliśmy, wyszło to samoczynnie, po prostu w takim byliśmy nastroju. Bo w naszym życiu nie wydarzyło się nic złego – jesteśmy szczęśliwi, chłopaki powiększają rodziny, ja biorę się za budowę domu. Cieszę się jednak, że teksty są takie refleksyjne. Czasem trzeba przecież przystanąć na chwilę, zastanowić nad sobą i swoim życiem, pomyśleć nad tym, że jest Ktoś, kto ma nad nami pieczę. I o tym jest ta płyta.”

Kto okazał się najlepszym debiutem? Czytaj dalej >>

Fonograficzny debiut roku

Luxtorpeda

Obowiązki wokalisty Litza dzieli w swym nowym projekcie z... Hansem, raperem znanym do tej pory z formacji Pięć Dwa Dębiec. Ten duet był jednym z pierwszych hip-hopowych składów działających w Poznaniu. Po pięciu wspólnych albumach i jednym solowym, Hans postanowił jednak spróbować swych sił w innej muzyce. I zażarło – mocno wytatuowany koleżka z mikrofonem został zaakceptowany przez rockową publiczność. Nic więc dziwnego, że Luxtorpeda poszła za ciosem i szybko uwinęła się z materiałem na nowy album. „Robaki” ukażą się już na początku maja.

Marcelina

 

Dobijała się do wrót polskiego show-biznesu aż pięć lat. I to dwutorowo – bo z jednej strony pilnie studiowała jazzową wokalistykę na katowickiej Akademii Muzycznej, a z drugiej – startowała w telewizyjnym show „Nowa Generacja”. No i w końcu ją zauważono. W marciu zeszłego roku ukazał się jej debiutancki album wyprodukowany przez zespół June. Płyta przeszła bez echa – bo zawierała może i sympatyczną, ale niespecjalnie zwracającą uwagę muzykę pop zaśpiewaną w nieco infantylny sposób dziecięcym głosikiem. Ale jak widać spodobała się członkom Akademii Fonograficznej. Czy to pomoże 26-letniej wokalistce szerzej zaistnieć?

Neo Retros

Mamy dużą sympatię dla obcokrajowców próbujących robić w Polsce karierę muzyczną. Tak stało się też w przypadku Garetha Saundersa, który już samą zamianą Londynu na Bielsko-Białą zyskał nasz szacunek i podziw. Ponieważ jego pierwszy projekt Kapitan DA nie wypalił, muzyk przeniósł się do Warszawy i tam powołał do życia Neo Retros. I tym razem poszło już lepiej – bo i nowa muzyka Saundersa okazała się bardziej przebojowa. To stylowy pop o psychodelicznym posmaku, którego żaden Polak nie potrafiłby zagrać z takim wdziękiem. Wpisane w nazwę grupy połączenie tradycji z nowoczesnością zaowocowało tym razem wyjątkowo udanym debiutem.

Projekt Warszawiak

Chyba w Akademii Fonograficznej przeważają mieszkańcy stolicy – bo wyróżnili duet specjalizujący się w rewitalizacji ulicznego folkloru Warszawy. W sumie to dziwne – bo ani pomysł odkrywczy, ani realizacja szczególnie udana.
Już wcześniej dziesiątki klubowych producentów nagrywało własne wersje starych piosenek, a dwaj aktorzy stojący za tym projektem, Łukasz Garlicki i Krzysztof Skonieczny, nie wycisnęli z tego pomysłu nic oryginalnego. My na nich nie stawiamy.

Ania Rusowicz

„Od dłuższego czasu miałam w sobie niezgodę na to, że twórczość mojej mamy popada w coraz większe zapomnienie. Chodziłam więc do różnych instytucji, piłam kawę i jadłam ciasteczka z kolejnymi dyrektorami, ale bez większego rezultatu. W końcu stwierdziłam, że muszę uderzyć do mediów. Napisałam więc maila do telewizji z pytaniem: „Jak nie wy, to kto?”. Ku mojemu zdziwieniu odpisali: „OK, zrobimy recital w Opolu”. Kilka tygodni przed festiwalem przyjechała do mnie ekipa filmowa, żeby nakręcić zajawkę reklamującą koncert. I reżyser mówi do mnie: „No a jak ty się czujesz z tym, że występujesz jako ostatnia?”. Aż siadałam wtedy z wrażenia. „Ostatnia? Po Kayah? To jakiś żart?” – pomyślałam. Okropnie się zestresowałam i ten lęk nie opuszczał mnie aż do koncertu. Tym bardziej, że to był mój pierwszy występ z tym repertuarem. Ale dzięki festiwalowi uwierzyłam, że świat jeszcze nie zwariował do końca!”

PAWEŁ GZYL

Fot. archiwum wytwórni

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski