Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Okładka prawdę ci powie?

P
Podpisanie przez światowe rządy układu ACTA być może sprawi, że internetowe piractwo całkowicie zaniknie i zamiast darmowo wymieniać pliki dźwiękowe, znów zaczniemy kupować płyty.

A wtedy ponownie stanie się istotne opakowanie muzyki – czyli okładki. Wszystko wskazuje bowiem na to, że w wyniku wzrostu sprzedaży muzyki w formacie cyfrowym, wytwórnie przestały zwracać uwagę na graficzną oprawę swych wydawnictw. Dawno już nie mieliśmy tylu koszmarnych okładek albumów, jak w zeszłym roku. Przyjrzyjmy się tym, które media i słuchacze zgodnie uznali za najbrzydsze.

Lady Gaga „Born This Way” Universal

To był jeden z najbardziej oczekiwanych albumów roku. I dlatego Lady Gaga stopniowo odsłaniała jego zawartość – muzyczną i graficzną. Kiedy na jej Twitterze pojawiła się dziwaczna okładka płyty, krytycy i fani nie kryli zdegustowania. Ale rzeczywiście zdjęcie, na którym motocykl Harleya ma głowę i ramiona słynnej piosenkarki, jest wyjątkowo odpychające. „To wygląda jak gówniana robota na photoshopie, a nie okładka najważniejszej płyty roku” – śmiał się Sean Michaels w brytyjskim „Guardianie”, a Andrew Martin z „Prefixa” napisał, że „to pewnie projekt, który odpadł podczas realizacji „Terminatora”. Również fani Lady Gagi nie kryli swej irytacji. Mimo to płyta okazał się bestsellerem – bo pociągnęły ją takie przeboje, jak „Judas” i „Edge Of Glory”.

 

Limp Bizkit „Gold Cobra” Universal

Powiedzmy sobie szczerze – metalowcy nigdy nie byli estetami. Cały ten rycerski sztafaż, smoki i dziewice typowe dla wczesnych inkarnacji gatunku zastąpiły potem rozkładające się zwłoki, diabły i czarownice. Nawet bardziej alternatywny nu-metal też nie zostawił po sobie ciekawej plastycznie spuścizny. A okładka najnowszej płyty Limp Bizkit jest ukoronowaniem bezguścia typowego dla muzyków z tej sceny. Jakieś namalowane w stylu prymitywistów półnagie dziewczyny z wywalonymi językami, no i do tego wijąca się w tle gigantyczna kobra. Litości! Nic dziwnego, że płyta nie sprzedała się nadzwyczajnie, krytycy umieścili album wśród najgorszych płyt roku, a wokalista zespołu, Fred Durst, nabawił się po tym wszystkim depresji.

Jane`s Addiction „The Great Escape Artist” EMI

Poprzedni album amerykańskiego zespołu ukazał się osiem lat wcześniej, dlatego apetyty jego fanów przed premierą „The Great Escape Artist” były wyjątkowo wyostrzone. I nowa muzyka formacji nie rozczarowała – sugestywne połączenie psychodelii z punkiem i gotykiem o stadionowym rozmachu zabrzmiało z pełną mocą. Nie wszystkim krytykom jednak płyta przypadła do gustu. Może zawiniła fatalna okładka? Jej autorem jest frontman zespołu – Perry Farrell. Jeśli ten plastelinowy ludzik w ciasnym pokoiku z plakatem nagiej dziewczyny na ścianie to wspomnienie jego młodości – to naprawdę musiała być ona koszmarem. Być może stąd tyle mroku w muzyce jego grupy?

Rihanna „Talk Talk Talk” Universal

Jeśli obejrzymy choć przez chwilę MTV czy VIVA, to pomijając koszmarne programy randkowe, trafimy na teledyski pełne roznegliżowanych panienek i łapiących się za krocza facetów. Wiadomo – seks sprzedaje się najlepiej. Królową tego typu prezentacji jest obecnie Rihanna. Aby podbić sprzedać jej najnowszego albumu, wytwórnia przycisnęła gaz do dechy – w efekcie „Talk Talk Talk” wręcz ocieka wyuzdaną erotyką. Tylko okładka nie zagrała. Choć miała pokazać zmysłowość Rihanny, piosenkarka wygląda na niej niczym karykatura seksownej dziewczyny. Gordon Smart z „The Sun” napisał, że zdjęcie wskazuje, iż „piosenkarkę boli gardło, co wcale nie dziwi, ponieważ jej nowy chłopak zapewne ciągle dobiera się do jej ust, a pora roku jest przecież chłodna”. Album ukazał się w listopadzie.

Robert M „One Love” EMI

Oto kwintesencja klubowego lansu według polskiego didżeja – wielkie bryle, pomięta koszulka, kilkudniowy zarost, najeżone włosy i dziary na łapach. Z takim imagem Rober M powinien grać tylko na wiejskich dyskotekach. Niestety – liczba fanów na Facebooku wskazuje, że jego wygląd może być wzorem dla wielu młodych ludzi w naszym kraju. „Jak pedał wygląda z tym sercem” _– napisał dosadnie jeden z internautów pod okładką tego albumu. _„Nie obrażajmy gejów” – dodamy od siebie.

Żeby nie propagować wyłącznie kiczu i brzydoty, postanowiliśmy pokazać, że są wykonawcy i wytwórnie, które jednak dbają o poziom graficzny swych wydawnictw. Oto naszym zdaniem pięć najbardziej udanych pod względem plastycznym okładek płyt, jakie pojawiły się w minionym roku.

Cults „Cults” Sony

Do wylansowania tego duetu przyczynił się opiniotwórczy serwis internetowy Pitchfork. Już pierwsze nagrania Cults uznał za „najlepszą nową muzykę”, podobnie zresztą jak debiutancki album projektu. Pod nazwą Cults ukrywają się tylko dwie osoby – wokalistka Madeline Hollin oraz gitarzysta i perkusista Brian Oblivion. Czyli coś jak The White Stripes. Zresztą muzycznie też Cults lokują się blisko Jacka White`a i Meg White. To stylizowany na lata 60. przerysowany pop o wyjątkowo chwytliwych melodiach. A okładka debiutu duetu stanowi symboliczną kwintesencję rock`n`rollowej żywiołowości i zmysłowości.

John Maus „**We Must Become The Pitiless Censors Of Ourselves” **

Początkowo miał być naukowcem, ale współpraca z Ariel Pinkiem sprawiła, że rozkochał się w alternatywnym popie. Z czasem sam postanowił tworzyć muzykę. Dwa jego pierwsze albumy właściwie przeszły bez echa. Dopiero na punkcie tego ostatniego oszalały wpływowe zachodnie serwisy, jak „FACT” czy „Resident Advisor”. Maus zaproponował bowiem na „We Must Become The Pitiless Censors Of Ourselves” własną wizję syntetycznej muzyki z lat 80. – z jednej strony tęskną i nostalgiczną, a z drugiej taneczną i energetyczną, podaną z odpowiednią dozą postmodernistycznego dystansu. Okładka tej płyty może się niektórym kojarzyć z „Latarnikiem” Sienkiewicza – ale idealnie oddaje smutek, samotność, tęsknotę i melancholię zawartą w piosenkach Mausa.

Beyonc**é „4” Sony **

Jak to mówią – królowa może być tylko jedna. I czwarty album w dyskografii Beyoncé potwierdził, że to właśnie ona jest największą gwiazdą „czarnej” muzyki. Płyta była jednak pewnym zaskoczeniem – szczególnie dla tych, którzy spodziewali się po niej ultranowoczesnego R&B. Bo przyniosła kolekcję klasycznie zaaranżowanych utworów w stylu soul. Ale głos żony Jaya Z zabrzmiał w nich wyjątkowo potężnie. Okładka jest prosta – ale piękna. To wystylizowane na lata 60. zdjęcie czarnej wokalistki. Jest w niej seks, zadziorność i drapieżność, ale też duma, siła i poczucie władzy. Beyoncé ma na sobie futro z lisa wykonane przez francuskiego projektanta Alexandre`a  Vauthiera, szorty Juliana Fournié i biżuterię od Swarovskiego. Autorem fotografii jest również Francuz – zdobywający dopiero popularność młody twórca Greg Gex. Robbie Daw z serwisu „Idolator” napisał, że wokalistka wygląda na tym zdjęciu jak niegdyś słynna seksbomba Raquel Welch, a Jocelyn Vena z MTV stwierdziła, że emanuje ona „seksem i mocą”. Jak to królowa?

SebastiAn „SebastiAn” Warner

Żeby zwrócić dzisiaj na siebie uwagę w show-biznesie trzeba czasem być bezczelnym. Taką taktykę stosuje francuska wytwórnia Ed Banger, stawiając na prowokacyjne okładki, zdjęcia i teledyski dla swych wykonawców. Dzięki temu udało jej się wylansować chociażby duet Justice. Teraz w jego ślady idzie młody producent SebastiAn. Okładka debiutanckiej płyty Francuza szokuje, ale i śmieszy. No i oczywiście od razu zwraca uwagę. Jest na niej zdjęcie, na którym SebastiAn całuje... samego siebie. Czy może być bardziej bezczelne wyznanie egoizmu? No ale przecież wszyscy wiemy, że każdy artysta jest mniej lub bardziej Narcyzem. Autorem czarno-białego zdjęcia jest słynny francuski fotograf i reżyser teledysków (m.in. Madonny, Björk czy Davida Bowie) – Jean-Baptiste Mondino.

Katarzyna Nosowska „8” QL Music

Co tu dużo mówić – Nosowska dzięki współpracy z Marcinem Macukiem zdeklasowała całą polską konkurencją wśród wokalistek. Każda jej płyta jest na najwyższym poziomie artystycznym. Również graficznie. Autorem zdjęcia, które ozdobiło okładkę „8” jest... Macio Moretti. To znany warszawski muzyk awangardowy, udzielający się chociażby w zespole Mich & Mitch. Jak widać ma talent nie tylko muzyczny, ale i plastyczny.

Paweł Gzyl

A Wy jak sądzicie? Która okładka minionego roku można uznać za najbrzydszą?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski