Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kłaniam się mistrzom

Redakcja
Powróciłeś po latach do piosenek francuskich, od nich kiedyś zaczynałeś - Brel, Aznavour. Trzy z nich znajdują się teraz na Twym podwójnym albumie "Od Piaf do Garou": "Ja wbity w kąt", "Nie opuszczaj mnie", "Jef".

ROZMOWA. MICHAŁ BAJOR o swej nowej płycie i recitalu

- Wychowałem się na tych piosenkach, o czym w książeczce do płyty. Rosłem z nimi, tym bardziej więc ucieszyłem się, gdy w 1984 roku zostałem zaproszony przez Wojciecha Młynarskiego do spektaklu teatru Ateneum "Brel".

- Skąd pomysł, by zrobić taką płytę?

- Wywołała to publiczność, pytając mnie przez lata, kiedy wreszcie nagram płytę z francuskim repertuarem. Sięgają po niego wszyscy - wykonawcy spod znaku pop, disco polo, hip-hopu. To po prostu piosenki wszech czasów. Kiedyś rządziły muzycznym światem. Aznavour w okresie swoich złotych lat sprzedał przeszło 100 milionów płyt, a na przykład Yves Montand tylko jednego tytułu "Martwe liście" - w 1949 roku - ponad milion egzemplarzy. Tak więc dzisiejsze gwiazdy i gwiazdeczki chełpiące się dwoma-trzema milionami mogą się schować do mysiej dziury. Oczywiście wiem, że mówię o czasach, gdy nie było innych nośników.

- Tytuł "Od Piaf do Garou" - czyli i coś dla fanów klasyki, i dla młodszych...

- Przeważają wykonawcy z lat dawnych, ale ten Garou to taki smaczek, ukłon w stronę młodych, a także tych słuchających piosenek z repertuaru Piaf w wykonaniu dyskotekowej In-grid.

- Niektóre piosenki są bliskie oryginałowi, inne jak "Czekanie me to ty" z repertuaru Garou mocno odmieniłeś... Co decydowało o wyborze piosenek?

- Rozstrzygnął Wojciech Młynarski. Zadzwoniłem do niego, że noszę się z zamiarem nagrania takiej płyty, pytając o tłumaczenia - starsze lub nowsze. Zaprosił mnie za kilka dni i przedstawił niemal cały repertuar płyty, z kolejnością piosenek włącznie. Bardzo mnie to ucieszyło, bo niewiele jest takich osób, jak Młynarski, które mają cały ten repertuar w małym palcu, w dodatku tak znakomicie go tłumacząc. Moja radość jest tym większa, że sporo piosenek Wojtek przetłumaczył teraz specjalnie dla mnie. Produkcją muzyczną i pięknymi aranżacjami zajął się Wojciech Borkowski, z którym też współpracuję od lat.

- To już kolejny Twój album z coverami, poprzednio były piosenki Grechuty i Kofty. To świadomy zamysł, by na dłużej odejść od piosenek premierowych, pisanych dla Ciebie?

- Uznałem, że takim zabiegiem mogę pozyskać nowego słuchacza, który zareaguje na hasło Piaf, Brel, Aznavour, a potem przyjdzie posłuchać moich premierowych, już polskich piosenek.

- Czyli o nową premierową płytę już mogę Cię pytać?

- W mojej szufladzie leży wiele tekstów, zarówno autorów piszących dla mnie od dawna, jak i nowych. Wczytuję się w nie, niektóre już dałem zaprzyjaźnionym kompozytorom. Przy okazji przepraszam wszystkich, którzy przysyłają mi poetycko smutne teksty, jakie śpiewałem kiedyś, ale one już mniej mnie interesują. Jak wiesz, śledząc moją przygodę z piosenką od czasu nagród podczas Przeglądu Piosenki Aktorskiej, odszedłem od piosenki stricte poetyckiej w stronę, jak to nazywam, artystycznego popu. Gdybym skupiał się na poezji, śpiewając ją przez półtorej godziny, musiałbym występować w malutkich salach, a moja publiczność by się powoli wykruszała, aż bym się spotkał sam ze sobą. A ja już wiem, że publiczność lubi klimaty i smutne, i wesołe, i pastisz, i piosenki przebojowe.
- I covery. W myśl zasady inż. Mamonia, że ludzie lubią słuchać najbardziej tego, co już znają.

- To prawda, ale lubią też porównywać.

- Boisz się tych porównań?

- Nie. Bo w obu albumach kłaniam się mistrzom, a nie ścigam z nimi. Oczywiście filtruję to przez swój charakter, starając się też bardzo oddać nastrój i nie udziwniać oryginałów.

- W Krakowie zaśpiewasz ten francuski repertuar 4 grudnia, jak od lat w Teatrze im. J. Słowackiego, ale tym razem dając tylko jeden recital.

- Pani doktor, która dogląda moje gardło, powiedziała: "Basta! Nie ma już mowy o dwóch recitalach jednego dnia. Chyba że chcesz śpiewać tylko jeszcze rok". Nie miałem wyboru. Można zmienić ustnik w trąbce, można zmienić strunę w gitarze, ale strun głosowych wymienić się nie da. Lecz nie narzekam. I tak śpiewam po kilkanaście koncertów w miesiącu. A to może jedynie cieszyć!

Rozmawiał:

Wacław Krupiński

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski