Fot. Krzysztof Wójcik
ROZMOWA. GAJA GRZEGORZEWSKA, laureatka Nagrody Wielkiego Kalibru, o pisaniu kryminałów, detektywach i Mazurach
- Ojej, teraz pewnie będę musiała od tego zaczynać każdy wywiad (śmiech). To brzmiało chyba tak: "liczyłam, że może dostanę jakąś nagrodę pod koniec życia, jak Martin Scorsese, jednak w tej sytuacji będę mogła dłużej cieszyć się nowym nosem".
- To było na poważnie?!
- Jak najbardziej!
- Czyli wiem, co zrobi Pani z pieniędzmi, a przynajmniej ich częścią. W "Topielicy", wydanej przez krakowską oficynę EMG, porzuciła Pani swój Kraków dla - nie swoich, jak mniemam - Mazur. To była jednorazowa wycieczka?
- Zawsze inspirują mnie miejsca, które odwiedzam. Byłam kiedyś na rejsie na Mazurach i pomyślałam, że to doskonała przestrzeń, by popełnić zbrodnię. Pojawiają się tu moje ulubione zamknięte przestrzenie, które zawsze chętnie wykorzystuję - w tym wypadku była to łódka.
- W czasie pisania "Topielicy" miała Pani w głowie "Nóż w wodzie" Romana Polańskiego?
- Tak, choć nie była to pierwszoplanowa inspiracja. Moja bohaterka na Mazury na razie jednak nie wróci. Następna książka, którą właśnie kończę, rozgrywa się znów w Krakowie. Będzie to opowieść o nekrofilu. Zaczyna się od tego, że Julia Dobrowolska wpada do świeżo rozkopanego grobu, a poza tym rozwiązuje zagadkę samobójstwa córki pewnego mafiosa.
- Straszne! To zapytam, ile w autorze kryminału jest mordercy, a ile detektywa?
- Identyfikuję się raczej z Julią - czyli detektyw, a na pewno nie z czarnym charakterem z "Topielicy", który był wyjątkowo wstrętny. W tej książce musiałam też pisać pamiętnik mordercy, co było bardzo dziwnym uczuciem. Po części musiałam się identyfikować ze zwyrodnialcem. A to nie było przyjemne.
- Czy pisząc kryminały, na swój sposób lubi Pani przestępców, stara się ich zrozumieć?
- Trochę tak. Zawsze daję coś z siebie postaciom. Ja w zasadzie lubię prawie wszystkie postacie z moich książek, nawet niektórych morderców. W ogóle lubię moich bohaterów, bardzo się z nimi zżywam i zaprzyjaźniam.
- Czy po napisaniu kryminału czuje Pani balast psychiczny, który trzeba zresetować?
- Czuję smutek. Po napisaniu "Orchidei" poczułam się, jakbym wysłała dziecko na studia do innego kraju. Pod koniec tworzenia książki wnikam totalnie w wyimaginowany świat, siedzę po dziesięć godzin dziennie przed komputerem. Gdy oddaję książkę wydawcy i nagle tego wszystkiego zaczyna brakować, pojawia się pustka. Nie ulga, tylko pustka.
- "Topielica" nie straszy od deski do deski. Nasyciła Pani tę książkę ironią.
- Staram się mieć w życiu dystans do spraw, mam ironiczne podejście. Dlatego znajduje się to w książce. Lubię też podjąć patetyczny styl, by następnie zgasić go ironiczną uwagą. To inspiracja zaczerpnięta z rozmaitych seriali typu "Gotowe na wszystko".
- Jako filmoznawczyni powinna mieć Pani bardzo kinowe podejście do swoich książek. Tak?
- Myślę obrazami, dialogami, scenkami. Wszystkie filmy, które obejrzałam, trochę rzuciły mi się na mózg. Czarny kryminał, zarówno powieściowy, jak i filmowy, jest dla mnie niewyczerpaną inspiracją.
- A pozwoliłaby Pani sfilmować swoją książkę?
- Myślę, że tak. Chciałabym mieć jednak wpływ na to, jak będą wyglądały scenariusz i obsada...
- Pytam, bo na premierze "Uwikłania" siedziałem za Zygmuntem Miłoszewskim i widziałem, ile razy chwytał się za głowę podczas seansu.
- Od razu pomyślałam o tym filmie (śmiech). Film to jednak, nie oszukujmy się, świetna promocja. Zdobyłabym się na odwagę.
- Na świecie autorzy kryminałów to finansowa elita wśród literatów. A w Polsce?
- W Polsce wychodzi kilkadziesiąt kryminałów rocznie. To nie są zwykle wielkie nakłady. Nie jesteśmy jeszcze tak popularni, jak nasi zagraniczni koledzy. Tegoroczny Festiwal Kryminału pokazał jednak, że to może się zmienić. Był ogromny progres, przychodziły nadkom.lety widzów. Kryminał nie umarł!
Rozmawiał:
Rafał Stanowski
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?