Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Edward Żentara nie żyje

Redakcja
Fot. Paweł Topolski (PAP)
Fot. Paweł Topolski (PAP)
W wieku 55 lat odszedł Edward Żentara, aktor, reżyser, dyrektor teatrów - ostatnio, od trzech lat, tarnowskiej sceny im. Ludwika Solskiego. Według informacji małopolskiej policji aktor popełnił samobójstwo w swoim tarnowskim mieszkaniu.

Fot. Paweł Topolski (PAP)

Po ukończeniu Liceum Ekonomicznego w Koszalinie w 1975 r., studiował na Wydziale Aktorskim w łódzkiej PWSFTiT, którą ukończył w 1980 roku.

Występował w teatrach: im. Juliusza Osterwy w Lublinie, Polskim i Studio w Warszawie, Słowackiego i Starym w Krakowie, Polskim w Szczecinie i Bałtyckim Teatrze Dramatycznym im. Juliusza Słowackiego w Koszalinie, gdzie przez rok pełnił funkcję dyrektora artystycznego. Był także prezesem Stowarzyszenia Dialog, dyrektorem Teatru Dialog, a przez dwa lata dyrektorem artystycznym Grudziądzkich Sezonów Teatralnych. Wyreżyserował wiele spektakli, za artystyczne dokonania otrzymywał nagrody i wyróżnienia. Za rolę tytułową w sztuce Büchnera "Woyzeck" dostał Główną Nagrodę Aktorską na XXVI Kaliskich Spotkaniach Teatralnych, za występ w monodramie "Romans z Monizą Clavier" według Mrożka zdobył nagrodę jury oraz nagrodę prezydenta miasta na XXI Ogólnopolskim Festiwalu Teatrów Jednego Aktora 1987 w Toruniu. W 1988 r. odebrał nagrodę prezydenta Krakowa za wybitne dokonania w dziedzinie twórczości filmowej i teatralnej.

Szerszej publiczności dał się poznać w serialach "Rodzina Połanieckich", "W słońcu i w deszczu", a na dużym ekranie zadebiutował w dramacie politycznym Feliksa Falka "Był jazz" u boku Michała Bajora. Za postać plastyka karateki w dramacie Wojciecha Wójcika "Karate po polsku", rolę księdza Władysława Ryby w serialu "Trzy młyny" oraz kreację wrażliwego poety Janka Pradery w filmie poetyckim Witolda Leszczyńskiego "Siekierezada" został uhonorowany nagrodą im. Zbyszka Cybulskiego i nagrodą Złotego Ekranu przyznawaną przez tygodnik "Ekran". Jolanta Ciosek

Wspominają

BARBARA SASS, reżyser:

- Spotkałam się z Edwardem tylko raz, podczas pracy przy moim filmie "Pokuszenie". Świetnie nam się pracowało, był bardzo zgodnym partnerem. Ale przede wszystkim chcę powiedzieć o Edwardzie jako człowieku: bardzo dobrym, uczciwym, ufnym wobec ludzi i życia. W dzisiejszych czasach zakłamania i zawiści to rzadkość. Miał w sobie naiwność dziecka. Nie mogę uwierzyć, że odszedł.

JAN PESZEK, aktor:

- Mój Boże, jestem zszokowany, bo nic nie wiedziałem o śmierci Edwarda. Znaliśmy się wiele lat, również z planu filmowego. Zagraliśmy razem w filmie Krzysztofa Zanussiego "Życie za życie. Maksymilian Kolbe". Ostatnimi czasy spotkaliśmy się też w spektaklu "Auto da fe" granym w Starym Teatrze, gdzie grał gościnnie, wymiennie z Krzysiem Globiszem. Przecież Stary Teatr to była przez wiele lat także macierzysta scena Edwarda. Był bardzo interesującym aktorem, o ciekawej osobowości, interesującym spojrzeniu na świat. Był dobrym, prawym i koleżeńskim człowiekiem. On nie miał w sobie za grosz agresji - spokojny, opanowany. Jego dobroć można było wyczytać z jego błękitnych oczu.

OLGIERD ŁUKASZEWICZ, aktor, prezes ZASP:

- Pamiętam go jak dziś z planu filmu Barbary Sass "Pokuszenie". Sporo rozmawialiśmy. Cichy, skupiony, reprezentował wrażliwość introwertyka niezwykle zaangażowanego emocjonalnie w sceny, w których występował. Miał swój osobny, bardzo ciekawy, intymny świat. Kroczył niezależną drogą. Jego lektury, komentarze świata były głębokie, przemyślane, wyważone. Ogromnie mi żal, że odszedł oryginalny artysta i ciekawy człowiek, i to w tak młodym wieku.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski