Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Prawdziwa uczta muzyczna

Redakcja
W Wielką Sobotę w kaplicy św. Kingi w wielickiej Kopalni Soli zachwycał słuchaczy Philippe Jaroussky Fot. Paweł Ulatowski
W Wielką Sobotę w kaplicy św. Kingi w wielickiej Kopalni Soli zachwycał słuchaczy Philippe Jaroussky Fot. Paweł Ulatowski
Czas, w jakim odbywa się festiwal Misteria Paschalia wyznacza jego klimat. Kolejne koncerty Wielkiego Tygodnia z coraz większą powagą ukazywały różne oblicza barokowej muzyki pasyjnej i oczekiwania na Zmartwychwstanie.

W Wielką Sobotę w kaplicy św. Kingi w wielickiej Kopalni Soli zachwycał słuchaczy Philippe Jaroussky Fot. Paweł Ulatowski

Anna Woźniakowska: Z SALI KONCERTOWEJ

Wielkanoc sprzyja radości także okazywanej na wiele sposobów. Taka tematyczna wieloznaczność festiwalu pozwala na unaocznienie, jakim bogactwem muzycznym obdarzyły nas minione wieki. Dowodem na to były choćby wykonane w Wielki Czwartek w Bazylice oo. Franciszkanów "Membra Jesu Nostri" Dietricha Buxtehudego.

Mistrza z Lubeki znamy głównie z dzieł organowych jako wielkiego poprzednika Johanna Sebastiana Bacha. Tym razem spotkaliśmy kompozytora zafascynowanego włoską twórczością wokalno-instrumentalną. Siedem kantat rozpamiętujących siedem fragmentów umęczonego ciała Chrystusa (stopy, kolana, ręce, itd.), napisanych do łacińskiego tekstu złożonego z biblijnych cytatów i fragmentów średniowiecznego hymnu "Salve mundi salutare" charakteryzuje się podobnym włoskiemu, niemal zmysłowym pięknem muzycznych tematów. Ten południowy charakter muzyki północnoniemieckiego mistrza pokreśliło jeszcze wykonanie, a słuchaliśmy śpiewaków i instrumentalistów zespołu La Venexiana prowadzonego przez Claudia Cavinę. W półmroku franciszkańskiej świątyni dzieło Buxtehudego nabrało w ich interpretacji wręcz metafizycznego zabarwienia.

Zespół La Venexiana po raz pierwszy przyjechał do Krakowa. Tradycją festiwalu stało się bowiem zapraszanie do udziału w nim z jednej strony grup prawdziwie mistrzowskich, takich jak dobrze już zadomowione pod Wawelem Europa Galante, Accademia Bizantina czy Il Giardino Armonico, z drugiej - prezentowanie zespołów nie tak sławnych jak wymienione, ale przecież wyróżniających się doskonałym rzemiosłem i oryginalną interpretacją muzyki baroku. La Venexiana potwierdził słuszność wyboru organizatorów festiwalu.

Doskonałe wykonawstwo zadecydowało w Wielki Piątek o ogromnym przeżyciu, jakim dla tłumu melomanów zgromadzonych w filharmonicznej sali było wysłuchanie Bachowskiej "Pasji wg św. Jana" poprowadzonej przez Marka Minkowskiego z międzynarodową grupą śpiewaków i Les Musiciens du Louvre-Grenoble (również o międzynarodowym składzie). Minkowski wzorem Rifkina i Parrotta zrezygnował z zespołu chóralnego, ale tak dobrał śpiewaków, by wybornie podołali trudnemu zadaniu wykonania zarówno arii, jak i chórów i chorałów. Inna rzecz, że w "Pasji wg św. Jana" prócz wstępnego i końcowego chóru pozostałe partie chóralne - choć bardzo ważne dla dramaturgii utworu - nie są zbyt rozbudowane.

Wspaniałym wyborem okazało się zaproszenie do partii Ewangelisty Marcusa Brutschera, który "sprawozdawał" wydarzenia Golgoty z dramatyczną pasją i ogromną wrażliwością muzyczną zarazem. Godnymi jego partnerami byli: Joanne Lunn i Judith Gauthier - soprany, Delphine Galou - mezzosopran, Owen Willetts - alt, Nicholas Mulroy - tenor, Christian Immler i Benoit Arnould - basy. Dyrygent doskonale wyważył proporcje pomiędzy wokalistami i orkiestrą uzyskując w chórach należyte nasycenie dźwięku, nadał płynność dramatycznej narracji "Pasji" podkreślając odpowiednimi środkami muzycznymi wręcz dziką gwałtowność żądnego krwi tłumu. I w kontraście do tej gwałtowności cudownie spokojnie zamykając opis Męki Pańskiej skupionym chórem "Ruht wohl" i pełnym nadziei na przyszłe zbawienie chorałem.
Podobnie jak La Venexiana po raz pierwszy wystąpił na festiwalu zespół L'Arpeggiata prowadzony przez Christinę Pluhar.

Znany był nam natomiast solista koncertu, rewelacyjny kontratenor Philippe Jaroussky. W Wielką Sobotę w kaplicy św. Kingi w wielickiej Kopalni Soli słuchaliśmy utworów religijnych i świeckich włoskich siedemnastowiecznych mistrzów z Claudio Monteverdim na czele. I choć niezmiennie wielbię głos i sztukę wokalną Philippe'a Jaroussky'ego, który i tym razem zachwycał, to przecież wydaje mi się, że ten koncert nie ewokował wielkich przeżyć duchowych u słuchaczy, ponieważ tego przeżycia niewiele było u wykonawców skądinąd wybornych w swoim rzemiośle. I może dlatego najbardziej usatysfakcjonowały mnie bisy, w których artyści po prostu zaczęli się bawić barokową muzyką przedstawiając m.in. jej jazzowe opracowanie. Byli w tym prawdziwie szczerzy.

Również bez wzruszenia podziwiałam w Wielkanocną Niedzielę oratorium "La Resurrezione" Georga Friedricha Haendla prezentowane w sali Filharmonii przez Il Giardino Armonico i solistów: Marię Espada i Robertę Invernizzi - soprany, Marinę De Liso - alt, Jeremy'ego Ovendena - tenora i Lukę Pisaroniego - basa pod dyrekcją Giovanniego Antoniniego. Wczesne dzieło Haendla napisane w Rzymie niczym nie przypomina jego późniejszych dzieł oratoryjnych, bliżej mu do opery. Liczący wówczas 23 lata Haendel z dezynwolturą właściwą młodości eksploatuje w nim zarówno głosy śpiewacze, jak i własną inwencję twórczą. Chwilami i jednego, i drugiego jest w nadmiarze, ale całość była po prostu urocza.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski