Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Karetka dla wybranych

Redakcja
Fot. THETA
Fot. THETA
Dyrektorzy szpitali chcą szybkiej zmiany w ustawie o ratownictwie medycznym. Wadliwy, ich zdaniem, przepis mówi, że karetka pogotowia ratunkowego może udzielać pomocy jedynie w warunkach pozaszpitalnych.

Fot. THETA

SŁUŻBA ZDROWIA. Absurdalne przepisy narażają życie pacjentów szpitali

Oznacza to, że np. pacjent szpitala psychiatrycznego w przypadku nagłego zagrożenia życia (zawału, udaru) nie może liczyć na pomoc zespołu ratownictwa medycznego. Szpital, w którym przebywa, ma obowiązek zagwarantować mu transport do odpowiedniej placówki. Często jest to niewykonalne lub bardzo opóźnia udzielenie pomocy.

Kilka miesięcy temu 50-letni pacjent Szpitala dla Nerwowo i Psychicznie Chorych w Gnieźnie cierpiał na ciężki zespół objawów odstawienia alkoholu, tzw. delirium. Stan był bardzo poważny. Załoga karetki z oddalonego o zaledwie trzy kilometry Pogotowia Ratunkowego w Gnieźnie odmówiła przyjazdu, zasłaniając się przepisami. Ambulans prywatnej firmy z Poznania, z którą szpital psychiatryczny ma podpisaną umowę, potrzebował godziny na dotarcie do chorego. Dojechał za późno. Pacjent zmarł.

- Istniało duże ryzyko zgonu, ale niesmak pozostaje i poczucie potwornej bezsilności lekarzy opiekujących się chorym - ubolewa Barbara Trafarska, dyrektor szpitala w Gnieźnie. - To absurd, żeby w stanach zagrożenia życia wzywać karetkę z oddalonego o 50 km Poznania, mając świadomość, że 3 km dalej kilka ambulansów jest gotowych do pracy.

Zirytowani lekarze zastanawiają się, co zrobią, jeśli pacjent chory psychicznie wyskoczy z okna. Czy, leżąc na trawniku, będzie już pacjentem systemowym, czy nadal szpitalnym, do którego karetka nie przyjedzie.

Z tym samym problemem boryka się Wojewódzki Szpital Psychiatryczny w Andrychowie, który nie ma oddziału intensywnej terapii, oddziału wewnętrznego czy chirurgicznego. Placówka nie może utrzymywać własnego zespołu ratownictwa medycznego i karetki dla kilku przypadków rocznie, kiedy występuje nagłe zagrożenie życia.

Senator Platformy Obywatelskiej z Gniezna Piotr Gruszczyński zamierza interweniować w sprawie nowelizacji wadliwego przepisu. - W przypadku Gniezna szpital płaci za 100 km przejazdu karetki prywatnej po to, by przewieźć pacjenta zaledwie trzy kilometry. To ogromna rozrzutność, niedopuszczalna w sytuacji, gdy ciągle na służbę zdrowia brakuje pieniędzy - alarmuje Piotr Gruszczyński.

Udar "bezpieczniejszy" na ulicy

Karetka pogotowia ratunkowego nie przyjedzie do pacjentów wielu szpitali psychiatrycznych lub rehabilitacyjnych cierpiących na udar lub zawał serca. Wynika to z interpretacji przepisów ustawy o ratownictwie medycznym, którą stosuje Narodowy Fundusz Zdrowia.

Fundusz wymaga od szpitali zabezpieczenia transportu między szpitalnego każdemu pacjentowi, który znajduje się pod ich opieką w czasie hospitalizacji. Dotyczy wszystkich placówek, także jednoprofilowych, które nie mają oddziału intensywnej terapii.

W przypadkach stabilnych, kiedy trzeba przewieźć pacjenta na badania, konsultacje czy planowe przyjęcie do innego szpitala, placówki radzą sobie bez problemu. Mają własne samochody lub umowy podpisane z podwykonawcami. Problem zaczyna się wtedy, kiedy pacjent ma wypadek lub dostaje udaru, wylewu czy zawału serca i szybko potrzebuje pomocy karetki reanimacyjnej.
- Nie stać nas na utrzymanie własnego ambulansu specjalistycznego z załogą, a systemowa karetka nie przyjedzie. Prywatna firma oddalona jest od naszego szpitala o 30 kilometrów i nie dysponuje karetką z lekarzem. W świetle prawa pozostaje wypisać pacjenta ze szpitala, niech na ulicy czeka na karetkę pogotowia. Wtedy pogotowie ratunkowe ma prawo udzielić mu pomocy - irytuje się dr Jarosław Bartkowiak, dyrektor ds. medycznych Wojewódzkiego Szpitala Psychiatrycznego w Andrychowie.

Fundusz utrzymuje, że karetki ratunkowe będące w dyspozycji pogotowia mają zabezpieczać wypadki nagłe, a nie służyć do transportu międzyszpitalnego.

- W stanie zagrożenia życia możemy oczywiście przyjąć, że każdy ma prawo na wszelkie sposoby je ratować, a szpital może wezwać karetkę. Będzie to jednak niezgodne z obowiązującymi przepisami i wymogami NFZ, stąd szpital może za to być pociągnięty do odpowiedzialności - twierdzi Jolanta Pulchna, rzeczniczka MOW NFZ.

Sprawa rozbija się jak zwykle o pieniądze. Finansowanie transportu międzyszpitalnego zapewniać ma Narodowy Fundusz Zdrowia. Za wyjazdy pogotowia ratunkowego płaci natomiast wojewoda.

Sprawa bulwersuje dr. Jerzego Brongela, wojewódzkiego konsultanta ds. medycyny ratunkowej. - Przypadek nagły jest takim bez względu na miejsce wydarzenia. Oczywiście transport międzyszpitalny jest traktowany jako dalszy priorytet, po wypadkach w miejscach publicznym, ale to nie znaczy, że pogotowie może odmówić całkowicie pomocy - przekonuje dr Jerzy Brongel. - SOR przy Szpitalu Uniwersyteckim wysyła karetki po chorych Szpitala Specjalistycznego im. Babińskiego, którzy są w stanie zagrożenia życia. Ustawa o ratownictwie medycznym na pewno tego nie zakazuje, choć może rzeczywiście zapis ten wymaga doprecyzowania.

Aktualnie w nagłych przypadkach szpital w Andrychowie może skorzystać z pomocy SOR-u w Wadowicach. - Z tej karetki korzysta też szpital w Wadowicach do transportu swoich pacjentów i w związku z tym problem nie jest rozwiązany - mówi dr Jarosław Bartkowiak.

Na najbliższym posiedzeniu senatu, 12 marca, senator Platformy Obywatelskiej z Gniezna Piotr Gruszczyński zamierza interweniować w sprawie doprecyzowania zapisów ustawy o ratownictwie medycznym.

NATALIA ADAMSKA

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski