Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tak długo dyżurował, aż sam został pacjentem

DOROTA STEC-FUS
FOT. ARCHIWUM
FOT. ARCHIWUM
W szpitalu w Nowym Sączu w miniony weekend nikt nie chciał wziąć dyżuru. Ponieważ za bezpieczeństwo mieszkańców odpowiada kierownictwo placówki, obowiązek ten wziął na siebie jej wicedyrektor ds. medycznych, dr Andrzej Fugiel.

FOT. ARCHIWUM

ZDROWIE. W szpitalach brakuje lekarzy. Ci, którzy są, muszą pracować ponad siły.

Podczas pierwszego dyżuru przyjął około 40 chorych, podczas kolejnego - podobną liczbę pacjentów. Dodatkowo odpowiadał za chorych na hematologii, gdzie także miał dyżur. W konsekwencji dr Andrzej Fugiel sam stał się pacjentem oddziału kardiologii...

Samorząd lekarski nie jest zaskoczony brakiem chętnych do dyżurowania w szpitalach. - Od 12 lat na wszystkich możliwych szczeblach alarmujemy, że lekarzy specjalistów jest za mało. Bez efektu - mówi dr Jerzy Friediger, wiceprezes Okręgowej Izby Lekarskiej w Krakowie. Podkreśla, że gdyby medycy zaczęli przestrzegać wyznaczonego przepisami czasu pracy, w Polsce już dawno nie miałby kto leczyć. Dodaje też, że w ostatnich latach liczba absolwentów uczelni medycznych zmniejszyła się z ok. 7 do 3 tysięcy

- Od 12 lat, niczym Kasandra, wieszczymy dramatyczne skutki polityki rządu, zarzuca się nam, że bronimy interesów lekarzy. Nikt nie widzi, że my, jako jedyni, walczymy o pacjentów - podkreśla dr Jerzy Friediger.

Wiceprezes OIL nie wątpi, że sytuacja w nowosądeckiej lecznicy jest dowodem złej polityki zdrowotnej. Dodaje, że praca w Szpitalnym Oddziale Ratunkowym jest wyjątkowo trudna. - Tam trafiają najtrudniejsze przypadki, wymagające olbrzymiej odporności psychicznej i siły fizycznej - przekonuje.

Dr Friediger podkreśla, że polski system ochrony zdrowia jest skrajnie niewydolny. - Nie znam kraju, w którym na jednego lekarza podstawowej opieki zdrowotnej przypada 2,5 tys. pacjentów. Siłą rzeczy część tych chorych trafia do Szpitalnych Oddziałów Ratunkowych, które nie są w stanie w sensownym terminie przyjąć wszystkich - zauważa Jerzy Friediger.

Również Artur Puszko, dyrektor szpitala w Nowym Sączu, nie wątpi, że winien jest system. - Część pacjentów, którzy trafiają na SOR, powinna być zaopatrzona przez lekarzy podstawowej opieki zdrowotnej oraz stacje pogotowia ratunkowego. Ale tam lekarzy jest za mało - podkreśla dyrektor Puszko. Według niego medyk, który przyjmuje 280 pacjentów, łatwo może popełnić błąd. - Nie dziwię się, że starsi lekarze nie chcą dyżurować. To jest zadanie ponad ich siły. Pieniądze, jakie chcemy im płacić za taką pracę, nie mają już dla nich żadnego znaczenia - dodaje.

Dzisiaj za godzinę pracy na dyżurze - który trwa od 16 do 24 godzin - małopolskie lecznice oferują od 40 do 80 zł. Czy ta kwota jest za mała?

Na stronie internetowej szpitala im. Szczeklika w Tarnowie od 4 lat wisi zaproszenie do pracy na etacie w SOR. - Przez cały ten okres nie mieliśmy ani jednego zapytania, dotyczącego tej oferty. Z kim mam negocjować stawkę? - pyta retorycznie dyrektor tego szpitala Marcin Kuta. Jego zdaniem główną przyczyną problemów z obsadą dyżurów jest fatalny system nauczania podyplomowego. Lekarze, uczący się na specjalistów, większość czasu spędzają w placówkach klinicznych. W rezultacie szpitale powiatowe, choć współfinansują ich kształcenie, przy ustalaniu grafiku dyżurów nie mogą później na nich liczyć.

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski