18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tysiące ton jedzenia zamiast do kosza mogą trafić na stoły

MACIEJ PIETRZYK
Fot. archiwum
Fot. archiwum
- Do tej pory dla właścicieli sklepów bardziej opłacalne było wyrzucenie jedzenia niż przekazanie go na cel charytatywny. Teraz sytuacja zmieni się diametralnie - zapowiada Andrzej Faliński, dyrektor generalny Polskiej Organizacji Handlu i Dystrybucji (POHiD).

Fot. archiwum

ŻYWNOŚĆ. Od października sklepy będą zwolnione z podatku przy oddawaniu jedzenia potrzebującym. Największe hipermarkety zapewniają, że ich gigantyczne nadwyżki nie będą już lądować w śmietnikach.

Instytucja zrzeszająca największe działające w Polsce hipermarkety (m.in. Tesco, Carrefour, Auchan i Biedronka) już zadeklarowała, że większość jedzenia nadającego się do spożycia, ale z kończącą się datą ważności, będzie przekazywana potrzebującym.

A chodzi o niebagatelne ilości. Z szacunków POHiD wynika, że rocznie marnuje się ok. 300 tys. ton dobrej żywności. To ponad 4 razy więcej jedzenia niż w całym ubiegłym roku była w stanie dostarczyć Federacja Polskich Banków Żywności do około 1,7 mln biednych osób z całego kraju.

Kazimierz Czekaj, właściciel piekarni i filantrop, ocenia, że nowe przepisy zachęcą do dobroczynności nie tylko hipermarkety, ale też właścicieli niewielkich sklepów. - Dla mnie podatek nigdy nie stanowił przeszkody, bo wolałbym zbankrutować niż wyrzucać mój chleb. Ale wielu przedsiębiorców wybierało dotąd inną drogę, obawiając się, że za dobroczynność zapłacą zbyt dużą cenę - mówi Kazimierz Czekaj i przypomina przypadek piekarza z Legnicy, który zbankrutował, bo Urząd Skarbowy naliczył mu ponad ćwierć miliona zł podatku za rozdawanie chleba ubogim. Podatek w zależności od produktu wynosił dotąd od 5 do 23 proc. jego wartości.

Do zmiany przepisów z dużymi nadziejami podchodzi Federacja Polskich Banków Żywności. Zwłaszcza że od początku przyszłego roku radykalnie ograniczony zostanie Europejski Program Pomocy Najbardziej Potrzebującym (PEAD), z którego pochodzi znaczna część jedzenia dotychczas rozdawanego przez banki w całym kraju.

Bank Żywności w Krakowie, który w ubiegłym roku oddał potrzebującym w Małopolsce ok. 3 tys. ton jedzenia, liczy, że dzięki zmianom podatkowym uda mu się pozyskać ze sklepów przynajmniej 700-800 ton dodatkowej żywności. - Taką ilość przekazują producenci żywności, którzy już wcześniej zostali zwolnieni z tego podatku, więc mamy nadzieję, że podobnie będzie w przypadku właścicieli sklepów - mówi Beata Ciepła z krakowskiego Banku Żywności.

Większa skłonność sklepów do przekazywania żywności wcale nie musi jednak oznaczać, że duża część nadwyżek żywności rzeczywiście trafi do potrzebujących, a nie zostanie zmarnowana. Beata Ciepła spodziewa się bowiem, że wśród produktów przekazywanych przez sklepy dominować będą wędliny, nabiał, warzywa i owoce, czyli produkty o krótkim terminie ważności. - Instytucjom, które z nami współpracują, trudno będzie rozdzielić to między potrzebujących tak szybko, by część tego jedzenia nie uległa zepsuciu - mówi Ciepła.

Organizacje charytatywne obawiają się też, że część hipermarketów pod pozorem pomocy będzie chciała za darmo wyczyścić własne magazyny z produktów bez wartości, nie nadających się do jedzenia.

Najlepiej spożyć do... dopóki się nadaje

Koniec terminu ważności danego produktu nie- koniecznie musi oznaczać, że nie nadaje się on już do zjedzenia i musi trafić do kosza.
Z opublikowanych na początku sierpnia tego roku badań Belgijskiej Agencji Żywności wynika, że wiele rodzajów pokarmu ma zdecydowanie dłuższą datę ważności niż ta sugerowana przez producenta na opakowaniu. Niektóre pokarmy nadają się do spożycia nawet rok po jej upływie.

Wśród takich produktów belgijscy naukowcy wymieniają m.in. ryż, makaron, sól, cukier, mąkę, a także kawę i herbatę. Są to tzw. produkty długoterminowe, których termin ważności i tak jest stosunkowo długi i nierzadko sięga kilkunastu miesięcy.

Ale Belgijska Agencja Żywności przekonuje też, że powinniśmy się wstrzymać ze zbyt pochopnym wyrzucaniem np. oleju, czekolady, płatków kukurydzianych czy suchych ciastek. Te produkty mogą bowiem nadawać się do jedzenia nawet 2 miesiące po upływie daty ważności.

Czy rzeczywiście warto gotować ryż albo makaron, które teoretycznie od kilku miesięcy są przeterminowane? - Trwałość tych produktów bez wątpienia może być znacznie dłuższa od terminu wyznaczonego przez producenta. Bardzo często ten termin jest bowiem celowo zaniżany, żeby produkty nie zalegały zbyt długo na sklepowych półkach - przyznaje Jan Bondar z Głównego Inspektoratu Sanitarnego (GIS).

Podkreśla jednak, że mimo tego GIS nie poleca spożywania żadnych produktów, których termin ważności już upłynął. - Niezależnie od tego, co pokazują badania, to termin na opakowaniu wyznacza czas ważności danego produktu. Po jego upływie musi być wycofany z obrotu. Prawo jest w tym przypadku jednoznaczne i obowiązuje na terenie całej Unii Europejskiej - mówi rzecznik GIS.

Zupełnie inne zdanie na ten temat mają tzw. freeganie, czyli społeczność, która dobre jedzenie odzyskuje ze śmietników. - Ludzie nawet nie mają pojęcia, że to, za co płacą grube pieniądze w galeriach czy na targach, tuż obok leży zupełnie za darmo - mówi Ola, freeganka od blisko dwóch lat. Co odnajduje w koszach? - Przy targach głównie warzywa i owoce, za to przy Galerii Krakowskiej co tylko się zamarzy: od słodyczy po sushi - informuje.

(MAPI)

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski