Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Przebaczenie i pojednanie

WŁODZIMIERZ KNAP
"Niech dzięki oczyszczeniu pamięci historycznej wszyscy będą gotowi stawiać wyżej to, co jednoczy, niż to, co dzieli" - od słów Jana Pawła II zaczyna się deklaracja z okazji 70. rocznicy zbrodni wołyńskiej.

HISTORIA. Rzeź wołyńska od dawna dzieli część społeczeństwa polskiego i ukraińskiego

Podpisało ją wczoraj w Warszawie czterech arcybiskupów: Józef Michalik, przewodniczący Episkopatu Polski, Światosław Szewczuk, zwierzchnik Ukraińskiego Kościoła Greckokatolickiego, Mieczysław Mokrzycki, łaciński metropolita Lwowa, oraz Jan Martyniak, metropolita przemysko-warszawski Kościoła bizantyńsko-ukraińskiego.

Czytamy w niej, że "ofiarami czystek etnicznych stały się dziesiątki tysięcy niewinnych osób, w tym kobiet, dzieci i starców, przede wszystkim Polaków, ale także Ukraińców oraz tych, którzy ratowali zagrożonych sąsiadów i krewnych".

Dokument jest też apelem skierowanym do Polaków i Ukraińców o dalsze kroki na drodze do braterskiego zbliżenia, które jest niemożliwe bez szczerego pojednania. Deklaracja przytacza słowa Modlitwy Pańskiej: "Odpuść nam nasze winy jako i my odpuszczamy naszym winowajcom". Przypomina o pięknych kartach z życia obu narodów. Jednocześnie jej autorzy zwracają uwagę, że chrześcijańska ocena zbrodni wołyńskiej wymaga jednoznacznego jej potępienia i przeproszenia za nią. Nawołują przy tym o wzajemne przebaczenie i pojednanie.

Autorzy deklaracji za rzecz konieczną uznali podejmowanie starań, przede wszystkim ze strony historyków, o obiektywne poznanie faktów oraz ustalenie rozmiarów tragedii. Zaapelowali do nich o współdziałanie w wyjaśnianiu okoliczności tamtych przerażających zbrodni, jak również sporządzenie listy imion wszystkich, którzy ucierpieli. Duchowni oddali też hołd tym Ukraińcom i Polakom, którzy ryzykując życiem, ratowali bliźnich przed zagładą.

Rzeź wołyńska od dawna dzieli część społeczeństwa polskiego i ukraińskiego. A przez kilka ostatnich tygodni treść rocznicowej uchwały budziła ostre spory wśród posłów. Osią niezgody było słowo "ludobójstwo". Powstało sześć projektów. Tylko w projekcie PO zbrodnia wołyńska nie została nazwana "ludobójstwem", bo - jak tłumaczyli posłowie tej partii - nie chcieli zaogniać relacji z Kijowem.

Wydawało się, że jeszcze trudniej będzie porozumieć się hierarchom z obu narodów. Grekokatolicy chcieli, by kluczowym terminem było "bratobójstwo". Na takie sformułowanie nie chcieli przystać rzymskokatolicy, uznając, że oznaczałoby to przyznanie, iż wina rozkłada się równo po obu stronach. W marcu abp Mieczysław Mokrzycki mówił, że "Ukraińcy za mało biją się we własne piersi".

Choć w podpisanej wczoraj deklaracji słowo "ludobójstwo" nie padło, to hierarchowie, przynajmniej publicznie, nie kryli zadowolenia z treści dokumentu. Użyli w dokumencie sformułowania "zbrodnie i czystki etniczne". Przyznano, że ich ofiarami byli głównie Polacy, lecz podkreślono, iż śmierć ponieśli także Ukraińcy.

Rocznicę rzezi wołyńskiej obchodzi się głównie 11 lipca, na pamiątkę "krwawej niedzieli" z 11 lipca 1943 r. W tym dniu ukraińskie oddziały przypuściły atak na blisko 100 polskich miejscowości, a masakrę poprzedziła decyzja władz UPA o wygnaniu Polaków z terytorium Wołynia.
Pod hasłem "śmierć Lachom" otoczyli wsie i przystąpili do zabijania. Polacy ginęli od kul, siekier, wideł, kos, pił, młotków, noży... Polskie wsie po wymordowaniu ludności - z reguły z wielkim okrucieństwem - były pa- lone. Wtedy też bandyci z UPA wtargnęli do 4 kościołów, gdy odbywały się msze święte i zabijali ich uczestników. 11 lipca 1943 r. śmierć z rąk UPA poniosło co najmniej 3 tys. osób.

Jednak czystki etniczne na Kresach trwały około roku: od lutego 1943 r. do lutego 1944 r. Według IPN w tym okresie zamordowanych zostało 60-80 tys. Polaków. Prof. Grzegorz Motyka z PAN szacuje, że liczba ta wynosi 100 tys. A według ustaleń Ewy Siemaszko, badającej ludobójstwo na Wołyniu, ofiar śmiertelnych jest co najmniej 130 tys. Zwraca ona uwagę, że do poznania rzeczywistej skali zbrodni jest daleko.

Ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski podkreśla, że na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej zabitych zostały setki tysięcy osób. Przekonuje, że nie można pamiętać tylko o zabitych przez UPA-OUN rdzennych Polakach, wyznawcach religii rzymskokatolickiej, lecz też o obywatelach polskich innych nacji, np. Żydach, Ormianach, Czechach, Cyganach, Ukraińcach, czy osobach z rodzin polsko-ukraińskich.

Według Polaków ludobójstwo na Wołyniu było wynikiem czystki etnicznej zaplanowanej i przeprowadzonej przez nacjonalistów ukraińskich, przy wsparciu części miejscowej ukraińskiej ludności. Polacy, broniąc się, zabili od 3 do 15 tys. Ukraińców.

W ocenie ukraińskich historyków w latach 1943-1944 na Wołyniu zginęło około 12 tys. Polaków (z których duża część to nie miejscowa ludność, lecz żołnierze AK) oraz 19 tysięcy Ukraińców. Zdaniem Ukraińców to nie było ludobójstwo, tylko wydarzenia, względnie tragedia, rozpoczęta przez Polaków. Zwracają uwagę, że nie można zrozumieć tragedii wołyńskiej bez kontekstu historycznego. Mają na myśli zwłaszcza polonizację ziem ukraińskich, społeczną i narodową presję władz polskich wobec ludności ukraińskiej. Zwracają uwagę, że w 1943 r. Armia Krajowa i polski rząd na uchodźstwie podjęły próby utrwalania przynależności Wołynia do Polski.

Dr Lucyna Kulińska, badaczka ludobójstwa na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej, boleje, że: dzisiaj Polacy sporo więcej wiedzą o ludobójstwie w Afryce czy Azji, a nie mają pojęcia, że równie strasznych mordów dopuszczano się na ich rodakach podczas wojny.

Przypomina, że nacjonaliści ukraińscy w latach 40. zabijali przede wszystkim prostych ludzi, głównie rodziny chłopskie. Polska inteligencja została bowiem wcześniej albo wywieziona w głąb Rosji sowieckiej, albo wymordowana. Dr Kulińska szacuje, że udział w zbrodniczych czynach miało około 1 proc. dorosłej ludności ukraińskiej, która miała polskie obywatelstwo i zamieszkiwała tereny województw południowo-wschodnich dawnej II RP.

WŁODZIMIERZ KNAP

POWIEDZIELI:

Ks. TADEUSZ ISAKOWICZ-ZALESKI:

- Ze smutkiem muszę powiedzieć, że choć III RP ma blisko ćwierć wieku, to do dziś nie udało się przełamać zmowy milczenia w sprawie zbrodni wołyńskiej. I teraz, w 70-lecie apogeum ludobójstwa, gdyby nie inicjatywa rodzin osób pomordowanych, to mielibyśmy powtórkę z przeszłości, gdy ludzie stojący na czele państwa i Kościoła w zasadzie milczeli o tym ludobójstwie. Najsilniejsze polskie partie, na czele z PO i PiS, od lat zachowują się dwuznacznie. Jedynie PSL mówi jasno, że było to ludobójstwo, bo ma świadomość, że ofiarami UPA-OUN byli przede wszystkim chłopi. Jeśli chodzi o władze Kościoła katolickiego, to robią kroki wymuszone, bez przekonania. Choć wśród biskupów nie brakuje wyjątków, którzy zbrodnię nazywają po imieniu. Do nich należy m.in. bp świdnicki Ignacy Dec czy kard. Stanisław Dziwisz, który rozumie wagę sprawy, a także abp Mieczysław Mokrzycki. Niestety, przewodniczący Episkopatu Polski abp Józef Michalik wypowiada się w sposób miałki.

Abp Światosław Szewczuk nie mówi całej prawdy. Nie przyznał, że było to ludobójstwo. Ale najwięcej pretensji do abp. Szewczuka mam o to, że nie spotkał się z rodzinami pomordowanych. Zresztą na wczorajszą mszę św. za zmarłych nie zaproszono rodzin pomordowanych.

Prof. ADAM DANIEL ROTFELD, były szef dyplomacji:

- Nie mamy prawa oczekiwać, aby ci, którzy są potomkami sprawców, i ci, którzy są potomkami ofiar, mieli wspólną pamięć w tej sprawie. Należy sporządzić wspólnie z Ukrainą "katalog faktów i zdarzeń" na Wołyniu. Fakty i zdarzenia nie powinny być kwestionowane.

Prof. GRZEGORZ MOTYKA, historyk z PAN:

- Od dawna za sztuczny i nieprawdziwy uważam dylemat, czy zbrodnię wołyńsko-galicyjską nazywać ludobójstwem, bo to oczywiste.

(K.W.)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski