Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Komornicy pod słabnącym nadzorem

ZBIGNIEW BARTUŚ
Liczba komorników i skarg na ich działania rośnie, a nadzór nad nimi jest coraz słabszy Fot. Ingimage
Liczba komorników i skarg na ich działania rośnie, a nadzór nad nimi jest coraz słabszy Fot. Ingimage
Pięć lat temu polscy komornicy prowadzili 1,7 mln postępowań egzekucyjnych. W roku ubiegłym już prawie trzy razy tyle. Liczba budzących największe emocje licytacji nieruchomości rosła w tym czasie o 30-50 proc. rocznie. W 2010 roku komornicy zajęli ponad 100 tys. majątków, w zeszłym roku - ok. 200 tys. (ponad 5 tys. zlicytowali).

Liczba komorników i skarg na ich działania rośnie, a nadzór nad nimi jest coraz słabszy Fot. Ingimage

PRAWO. Drastycznie wzrosła liczba egzekucji komorniczych. Równocześnie sądy zasypywane są skargami na działalność komorników. Nadzór nad windykacjami stał się fikcją.

Aby się uporać z tą lawiną (3,4 mln niezałatwionych spraw na koniec 2012 r.), minister sprawiedliwości Jarosław Gowin postanowił po raz kolejny zwiększyć liczbę komorników. W listopadzie 1997 roku, gdy wchodziła w życie nowa ustawa o komornikach, działało ich 582. Dziś jest już 1089, a decyzją ministra jeszcze w tym roku ma być 1309. Owemu lawinowemu wzrostowi nie towarzyszy wzmocnienie sądów zajmujących się administracyjnym nadzorem nad pracą komorników i weryfikacją ich działań. To wielki problem, bo komornik - jako niezbędny element demokratycznego systemu prawnego - ma olbrzymią władzę. Brak odpowiedniego nadzoru może skłaniać do nadużyć, tym bardziej że komornicy są z jednej strony funkcjonariuszami publicznymi, a z drugiej - prywatnymi przedsiębiorcami, pragnącymi zarobić jak najwięcej.

Rafał Fronczek, przewodniczący Rady Izby Komorniczej w Krakowie, zapewnia, że nadzór nad działalnością komorników jest w Polsce wystarczająco rozbudowany. - Każdy komornik przechodzi co najmniej raz w roku kontrolę dokonywaną osobiście przez prezesa sądu rejonowego lub wyznaczonego doświadczonego sędziego. Cykliczne kontrole przeprowadzają również sędziowie-wizytatorzy sądów okręgowych oraz rady izb komorniczych - opisuje.

Do tego dochodzi stały nadzór administracyjny prezesa sądu oraz odpowiedzialność przed organami samorządu komorniczego, który może stosować kary dyscyplinarne, łącznie z wykluczeniem z profesji. W praktyce zdarza się to niezwykle rzadko, co komornicy tłumaczą "bardzo wysokim poziomem swych kompetencji i etyki".

Tymczasem Bank Światowy w raporcie "Doing Business" już pięć lata temu (gdy egzekucji było dużo mniej) zarzucił Polsce, że w praktyce nikt skutecznie nie kontroluje komorników: "Istniejący formalnie nadzór jest rozproszony, rzadki, doraźny, a przede wszystkim powierzchowny, wręcz iluzoryczny, a organy korporacyjne raczej bronią swoich niż ich rozliczają". Sędziowie formalnie sprawujący nadzór nie są w stanie "przerobić" ogromu, często skomplikowanych spraw. Do dziś nic się nie zmieniło.

- Kontrole kancelarii komorniczych na terenie okręgu krakowskiego za zeszły rok przeprowadziło, na polecenie prezesów poszczególnych sądów, 40 sędziów - mówi Waldemar Żurek, rzecznik krakowskiego Sądu Okręgowego. Tymczasem komornicy w okręgu prowadzą setki tysięcy spraw. Największa kancelaria w Polsce ma w tej chwili na głowie... ćwierć miliona egzekucji! Na ich sprawdzenie pojedynczy sędzia potrzebowałby kilkunastu lat. Gdyby zajmowałby się tylko tym.

A sądy zasypywane są skargami na komorników. - W roku 2010 było ich w krakowskim okręgu blisko 2300, w 2011 roku blisko 3000, zaś w 2012 roku 3400 - wylicza sędzia Żurek. W opinii środowiska sędziowskiego, "potrzeba kompleksowych zmian w modelu egzekucji sądowej".

Jeden sędzia sprawdzi 250 tysięcy egzekucji?

Komorników nadzorują prezesi lokalnych sądów rejonowych. - Prezes ocenia szybkość, sprawność i rzetelność postępowania, prawidłowość prowadzenia biurowości i rachunkowości oraz kulturę pracy, w tym przestrzeganie terminów i utrzymanie kancelarii na poziomie odpowiednim do godności urzędu - mówi Waldemar Żurek, rzecznik Sądu Okręgowego w Krakowie. Podkreśla, że nie jest prawdą, iż do kontroli wyznaczani są sędziowie młodzi i mało kompetentni. - Niektórzy prezesi sami dokonują corocznej lustracji komorników, niektórzy natomiast wyznaczają doświadczonego sędziego - dodaje rzecznik.
Problem w tym, że w ciągu ostatnich lat liczba komorników podwoiła się, a w tym roku wzrośnie o kolejnych 20 proc. Dwukrotnie wzrosła też liczba egzekucji: do średnio 4 tysięcy na komornika. Tymczasem prezesów i sędziów zajmujących się nadzorem jest coraz mniej. Przyczyniła się do tego forsowana przez ministra Jarosława Gowina reorganizacja sądów; komornicy kontrolowani dotąd przez prezesów mniejszych sądów przeszli pod nadzór większych jednostek, gdzie działa po 5, a nawet 8 komorników prowadzących najwięcej egzekucji. Te sądy już wcześniej były zawalone sprawami. Teraz doszły im nowe kontrole oraz skargi na komorników. A tych ostatnich przybywa po 20 proc. rocznie. W roku 2012 w okręgu krakowskim było ich 3,4 tys. Najwięcej wpłynęło do sądów: w Krakowie-Podgórzu (694), Krowodrzy (632), Śródmieściu (549) i Nowej Hucie (425).

Wierzyciele skarżą się najczęściej na opieszałość komorników i ich nikłą skuteczność. Ta ostatnia spadła poniżej 20 proc. Paradoksalnie - najmniejsza (17 proc.) jest w wielkich kancelariach. Rafał Fronczek, szef Rady Krakowskiej Izby Komorniczej, już 5 lat temu zwracał uwagę, że wprowadzone wtedy przepisy, pozwalające komornikom działać na terenie całego kraju (a nie tylko w granicach rewiru), spowodowały, iż do 10 proc. największych kancelarii trafiło ok. 1/3 wszystkich spraw. Jedna z warszawskich kancelarii odnotowała wpływ taki jak wszyscy (64) komornicy z izby krakowskiej łącznie. W zeszłym roku 100 największych kancelarii prowadziło ponad 1,3 mln egzekucji, co daje średnio 1100 spraw na kancelarię miesięcznie; rekordzistka miała 20 razy więcej. Wnikliwa kontrola takiej kancelarii przez sędziego jest fizycznie niemożliwa.

Przy rosnącej ilości spraw coraz częściej zdarzają się błędy i nadużycia. Komornicy przyznają się do nich równie niechętnie jak ostatnio Ryszard M., który bezprawnie wyczyścił konto chorej emerytki i nie zamierzał oddać pieniędzy. Dłużnicy żalą się na łamanie procedur, wyprzedaż majątku za bezcen i ustawianie licytacji pod konkretnych uczestników. Miał tak m.in. robić Sebastian S. - sprzedał warty 100 tys. zł ciągnik rolnika z Warmii za 12 tys. zł biznesmenowi, z którym wcześniej rozmawiał przez komórkę... 60 razy.

Zbigniew Bartuś

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski