Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Chorzy i lekarze winni kolejek

DOROTA STEC-FUS
Fot. Archiwum
Fot. Archiwum
Z końcem roku otrzymanie sensownego terminu do specjalisty graniczy z cudem, a zabiegi planowe - na które pacjenci czekali wiele miesięcy, a nawet lat - nierzadko są przesuwane na następny rok, kiedy będzie już znana wysokość kontraktu.

Fot. Archiwum

ZDROWIE. Terminy wizyt u specjalistów byłyby krótsze, gdyby nie pacjenci - uważa szefowa Narodowego Funduszu Zdrowia

Pytana o to Agnieszka Pachciarz, szefowa Narodowego Funduszu Zdrowia, oświadczyła: - Mamy przykłady operacji zaćmy. Na 15 listopada 50 tys. osób zapisanych jest w dwóch miejscach. Są takie osoby, które są wszędzie zapisane!

Prezes funduszu uznała, że podawane przez media informacje o czasie oczekiwania na poradę specjalisty czy wykonanie zabiegu są przesadzone: - Czeka się kilka tygodni czy kilka miesięcy, ale są placówki, gdzie z dnia na dzień można iść do lekarza - mówiła w programie "Polityka przy kawie" w TVP1. Pani prezes przekonywała, że na stronach internetowych NFZ znajdują się informacje o tym, jak długo trzeba czekać.

Sprawdziliśmy i okazało się, że szefowa funduszu mija się z prawdą: owszem, link: kolejki.nfz.gov.pl/koc/kolejki doprowadził nas do informacji o terminach w Małopolsce, ale są one mocno nieaktualne, bo dotyczą... października tego roku. To wina przede wszystkim samych placówek, które mają obowiązek przesyłania funduszowi co miesiąc aktualnych raportów na ten temat, ale tego nie robią.

Adam Sandauer ze Stowarzyszenia Pacjentów "Primum non nocere" na wypowiedzi Agnieszki Pachciarz nie pozostawia suchej nitki. Przecież to naturalne, że pacjent, który otrzymuje termin za kilka miesięcy, szuka placówki, w której będzie on krótszy. W efekcie korzysta z porady w najdogodniejszym dla siebie miejscu i terminie. Ponadto uważa, że jeśli w czwartym kwartale w placówce medycznej nie ma kolejek, oznacza to, że z jakiejś przyczyny pacjenci nie chcą tam chodzić.

- Najprawdopodobniej jakość tych usług jest po prostu bardzo kiepska. Od dawna domagamy się weryfikowania jakości leczenia i przerzucania w trakcie roku pieniędzy z placówek leczących źle do tych, które uznano za dobre - zaznacza Adam Sandauer, który obwinia też samych lekarzy. Uważa, że nierzadko celowo i świadomie wydłużają oni kolejki ponad potrzebę, by pacjenci zdecydowali się na poradę lub zabieg w prywatnych placówkach, w których dorabia sobie większość medyków.

- Fundusz powinien takie praktyki ukrócić. Musiałoby to zostać poprzedzone podniesieniem zarobków na publicznym etacie. Tak jest w wielu krajach Europy, gdzie lekarze najczęściej pracują tylko w jednym miejscu, otrzymując tam jednak wielokrotnie wyższą zapłatę niż nasi medycy - mówi Sandauer.

Medycy odpierają te zarzuty. Dr Jerzy Friediger, wiceprezes Okręgowej Izby Lekarskiej w Krakowie, uważa, że szukanie winy zarówno u pacjentów, jak u lekarzy jest nieuczciwe.

- Za dramatyczną sytuację w służbie zdrowia odpowiadają decydenci, którzy przeznaczają na leczenie stanowczo zbyt mało środków - komentuje Jerzy Friediger. - Czy któraś placówka oddaje funduszowi niewykorzystane w ciągu roku pieniądze z powodu braku pacjentów, przerzucanych rzekomo do prywatnych praktyk? Takich sytuacji nie ma. Nie brakuje natomiast odwrotnych: placówki, choć wydały już wszystkie fundusze przydzielone im na rok, nadal przyjmują chorych i potem na ogół bezskutecznie domagają się od NFZ zwrotu pieniędzy za ich leczenie.

Dr Adam Kozierkiwicz, ekspert ds. systemów ochrony zdrowia, zauważył, że w placówkach prywatnych wyznaczony do tego pracownik na kilka dni przed zaplanowanym terminem wizyty dzwoni do pacjentów z zapytaniem, czy jest ona aktualna. Jeśli nie, wpisuje na to miejsce innego oczekującego. Przychodnie i szpitale publiczne na ogół tego nie praktykują.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski