Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Za antybiotyki pacjenci zapłacą 100 procent

DOROTA STEC-FUS
Fot. archiwum
Fot. archiwum
Resort zdrowia nakazał lekarzom, by przed przepisaniem antybiotyku ze zniżką wykonywali specjalne badanie, tzw. antybiogram. Lekarze się buntują, bo na jego wynik trzeba czekać nawet 5 dni, a w tym czasie choroba się rozwija. W dodatku za każde badanie medycy muszą płacić od kilkunastu do kilkudziesięciu złotych.

Fot. archiwum

KONTROWERSJE. Jeśli lekarz przepisze choremu antybiotyk ze zniżką bez wykonania specjalnego badania, grozi mu kara finansowa. Czy chory może czekać?

Antybiogram to badanie wykazujące działanie danego antybiotyku na bakterię. Ma potwierdzić, że lekarz prawidłowo zdiagnozował chorobę i zasadnie przepisuje antybiotyk. Problem w tym, że na wynik badania trzeba czekać kilka dni, a bardzo często - np. w przypadku zapalenia płuc - antybiotyk trzeba podać natychmiast. Jeśli jednak lekarz przepisze antybiotyk ze zniżką bez wykonania antybiogramu, grozi mu kara finansowa nałożona przez kontrolerów Narodowego Funduszu Zdrowia.

Nakaz ów wynika z rozporządzenia Ministerstwa Zdrowia, które chce w ten sposób nakłonić medyków do większego namysłu przed zaordynowaniem antybiotyku.

Główną przyczyną wprowadzenia nowego prawa wydaje się jednak zamiar zmniejszenia wydatków na refundację. W 2009 r. NFZ dopłacił do antybiotyków 1,081 mld zł, w 2010 r. - 1,13 mld zł, a w 2011 r. - 1,138 mld zł.

Lekarze starają się więc przekonywać pacjentów, by - chcąc zapobiec pogłębianiu choroby - zgodzili się na wypisanie recepty pełnopłatnej. Wielu chorych na to jednak nie stać.

Dlatego organizacje medyków biją na alarm. Domagają się też nowelizacji rozporządzenia. - W Polsce od lat stosuje się tzw. antybiotykoterapię empiryczną, opartą na wiedzy i doświadczeniu lekarza, który - oceniając wszystkie objawy choroby - na ogół podejmuje trafną diagnozę bez potrzeby wykonywania antybiogramu - mówi dr Jacek Krajewski, prezes Federacji Porozumienie Zielonogórskie.

Kategorycznie odpiera zarzut pochopnego zalecania antybiotyków. - Takie sytuacje zdarzały się przed laty, ale teraz lekarze są inaczej kształceni. Dobrze wiedzą, że antybiotyki stosuje się jedynie wtedy, gdy nie ma innej możliwości skutecznego leczenia - twierdzi.

Również lekarze rodzinni z Porozumienia Pracodawców Ochrony Zdrowia uważają, że refundacja antybiotyków nie może być uzależniona od wykonania antybiogramu.

"Medycyna jest sztuką, której nie da się sprowadzić do prostych równań matematycznych. Sposobu terapii nie da się uzależnić od wyników badań dodatkowych. Gdyby tak było, lekarze byliby niepotrzebni. Badania dodatkowe nie leczą" - napisali w piśmie do ministerstwa i NFZ.

W odpowiedzi Agnieszka Pachciarz, szefowa funduszu, oświadczyła, że "nie jest wykluczone ordynowanie pacjentom antybiotyków z właściwą refundacją do momentu uzyskania wyniku takiego badania. Uzyskany wynik antybiogramu może jedynie wpłynąć na zmianę zaleconego antybiotyku".

Te słowa nie uspokoiły medyków. - Wyjaśnienie jest po pierwsze - niejasne, po drugie nie stanowi źródła prawa - mówi Jacek Krajewski.

Na początku października wiceminister zdrowia Igor Radziewicz-Winnicki wystosował list, w którym przekonuje, że lekarze przepisujący refundowany antybiotyk bez antybiogramu mogą czuć się bezpiecznie. Ale oni i w te zapewnienia nie wierzą. - Dla kontrolerów z NFZ liczą się wyłącznie akty prawne, a nie listy czy oświadczenia - twierdzi dr Jacek Krajewski.

Lekarze przeciwko nowym przepisom buntują się także z przyczyn finansowych. Jeden antybiogram kosztuje od kilkunastu do kilkudziesięciu złotych. Płaci za niego lekarz z puli otrzymywanej z NFZ na utrzymanie gabinetu i opłacenie personelu.

Chorzy bez potrzeby trafią do szpitali

Lekarze protestują przeciwko uzależnieniu wypisania antybiotyku ze zniżką od wcześniejszego wykonania specjalnego badania, tzw. antybiogramu. Przekonują, że ucierpi na tym pacjent, u którego choroba - nieleczona przez kilka dni - będzie się rozwijać.

Na jeden antybiogram trzeba wydać do kilkudziesięciu złotych. Płaci lekarz z pieniędzy otrzymywanych z NFZ na utrzymanie gabinetu, opłacenie personelu.

- W sytuacji zwiększonej zachorowalności i wynikającej stąd konieczności zlecania dużej liczby antybiogramów, pieniądze szybko się skończą. Wówczas tych pacjentów, których nie będzie stać na zakup antybiotyku za 100 proc., lekarze zaczną kierować do szpitali. A te muszą podać im lek bez żadnej odpłatności. NFZ za pobyt chorego w szpitalu płaci zaś nieporównywalnie więcej niż za leczenie w przychodni - ostrzega dr Jacek Krajewski, prezes Federacji Porozumienie Zielonogórskie.

Rozmawialiśmy z trzema krakowskimi internistami. Każdy z nich - prosząc o niepodawanie nazwiska - twierdził, że unika wykonywania antybiogramów. Najczęściej nie ma na to czasu, bo stan chorego wymaga podania leku bezzwłocznie. Ale to także efekt cichej presji szefów, którzy nie chcą ponosić niepotrzebnych wydatków.

Do Biura Rzecznika Praw Pacjenta wpływają sygnały o niewskazywaniu przez lekarzy na recepcie poziomu przysługującej refundacji w przypadku antybiotyków. Z przekazywanych zgłoszeń wynika też, że pacjenci nie otrzymują zleceń na wykonywanie antybiogramów.

Co dalej? Medycy chcą jak najszybszej zmiany fatalnego - w ich ocenie - prawa. Zgadzając się, że potrzebna jest kontrola przepisywania refundowanych antybiotyków, uważają, że Polska powinna zmierzać w kierunku rozwiązań sprawdzonych w krajach zachodnich. Tam, co najmniej dwa razy do roku, wykonywane są przesiewowe badania epidemiologiczne, pozwalające ustalić bakterię, która w danym okresie dominuje na danym terenie. Wówczas wiadomo, jakie antybiotyki należy zapisywać i wykonywanie antybiogramów ograniczane jest do niezbędnego minimum.

Dorota Stec-Fus

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski