Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ksiądz walczy o prawdę

Redakcja
W połowie grudnia ub.r. wydawało się, że los byłego proboszcza parafii w Bojanie koło Wejherowa w województwie pomorskim, księdza Mirosława Bużana (zgodził się na podanie nazwiska), został przypieczętowany.

PRAWO. Były proboszcz z Bojana na Wybrzeżu skazany za molestowanie seksualne piętnastolatki przedstawił w prokuraturze nagrania mające świadczyć o jego niewinności

Sąd Okręgowy w Gdańsku wydał decyzję w sprawie odwołania od wcześniejszego wyroku, który zapadł w czerwcu 2011 r. przed Sądem Rejonowym w Wejherowie. Za rozpijanie i molestowanie 15-letniej parafianki duchownego skazano wtedy na rok i cztery miesiące więzienia w zawieszeniu na cztery lata.

Wyrok oznaczał ostateczne pożegnanie księdza Bużana z Bojanem, wsią, z którą związał się 14 lat wcześniej. Pojawiły się jednak nowe dowody, które całą sprawę stawiają w zupełnie nowym świetle.

Do Prokuratury Okręgowej w Gdańsku wpłynęło bowiem zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa na szkodę księdza. Dołączono nagrania rozmów oraz dwie ekspertyzy fonoskopijne, wykonane na prywatne zlecenie kapłana.

Rozmowy nagrał siostrzeniec księdza, któremu wujek zafundował nawet dyktafon. Chłopak blisko zaprzyjaźnił się z 17-letnią dziś dziewczyną.

Zafascynowana nim nastolatka miała opowiedzieć o okolicznościach spotkania z księdzem w grudniu 2009 r. oraz o biznesmenie, który miał zapłacić jej rodzicom za rozpętanie afery.

"To sytuacja wymyślona. To była pewnego rodzaju gra. Chodziło o pieniądze. A ja mówiłam na tych przesłuchaniach tak, jak mi kazali" - tak mówi o oskarżeniu księdza dziewczyna z taśmy.

- Dochodziły do mnie plotki, że inicjatorem postępowania karnego jest skonfliktowany ze mną jeden z mieszkańców Bojana, w którego firmie nieoficjalnie pracował ojciec dziewczyny - mówi ks. Mirosław Bużan. - Mówiłem o tym w sądzie, ale bez efektów. Wyrok zapadł. Potrzebowałem więc dowodu "czarno na białym".

Wojciech Szelągowski, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Gdańsku, potwierdza informację o przyjęciu zawiadomienia o przestępstwie i wszczęciu oficjalnego śledztwa.

- Śledztwo wszczęto w sprawie kierowania fałszywych oskarżeń przeciwko księdzu o popełnienie czynu zabronionego oraz o zatajenie dowodów niewinności byłego proboszcza z Bojana - mówi prokurator Wojciech Szelągowski. - Przesłuchano już siedemnastolatkę, która zaprzeczyła, by na dostarczonych do prokuratury taśmach był jej głos. Prokuratura jeszcze nie ma wyników własnych ekspertyz nagrań.

Zaprzeczanie jednak, zdaniem adwokatów, reprezentujących duchownego, nie powinno wpływać na bieg sprawy. - I tak dowodem rozstrzygającym będzie ekspertyza zlecona przez prokuraturę - wyjaśnia mecenas Janusz Masiak. - Ksiądz rozpoznał jej głos. Mamy nadzieję, że badania jednoznacznie potwierdzą prawdziwość nagrań.

Jednak ewentualne udowodnienie, iż dawny świadek oskarżenia przyznał się do jego spreparowania, nie oznacza automatycznego oczyszczenia księdza Bużana.

- Przed kapłanem jeszcze długa droga - tłumaczy mecenas Masiak. - Nawet gdyby prokurator postawił zarzuty kierowania fałszywych oskarżeń i zatajenia niewinności księdza, to i tak musi w tej sprawie zapaść prawomocny wyrok.

Na werdykt ksiądz może czekać kilka lat. Na razie były proboszcz parafii w Bojanie chce jedynie, jak mówi, "moralnego oczyszczenia swojego imienia". I, jeśli się na to zgodzi arcybiskup Sławoj Leszek Głódź, powrotu do swojej parafii w Bojanie, by móc spojrzeć parafianom w oczy.

Dorota Abramowicz

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski