18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lekarze ostrzegają: "dr Google" nie wyleczy nas z choroby

PAULINA POLAK
Fot. Ingimage
Fot. Ingimage
"Przed użyciem, skonsultuj się z lekarzem" - to ostrzeżenie z ulotek leków i reklam powinno trafić także do internautów, którzy szukają pomocy medycznej w sieci. A takich przybywa.

Fot. Ingimage

KONTROWERSJE. Trzy czwarte Polaków leczy niektóre dolegliwości samodzielnie, bez wizyty u specjalisty. Mimo że błędna diagnoza lub niewłaściwa terapia może być nawet przyczyną śmierci.

- Niestety, osoby, które stawiają sobie diagnozę na podstawie wiedzy z internetu, rzadko chodzą do lekarza lub przychodzą późno, gdy choroba jest już w zaawansowanym stadium - ostrzega dr Rafał Rzeź-niewski, lekarz internista.

Problem określany terminem "dr Google", od nazwy popularnej wyszukiwarki, rządzi się prostymi regułami. Gdy wpiszemy w okienku niepokojące nas objawy, wyskoczą dziesiątki stron internetowych z opisem chorób i sposobów ich leczenia.

Niemal każde schorzenie ma także forum dyskusyjne, gdzie porad udzielają osoby podające się za lekarzy lub inni chorzy. Podpowiadają , czym się leczyć.

"Mój synek ma od tygodnia biegunkę. Pomóżcie!" - apeluje na forum jedna z mam. "Po trzecim miesiącu życia można zastosować (tu pada nazwa leku). W naszym przypadku pomogło" - radzi druga.

- Nawet jeśli w internecie przekazano szczegółowe i prawdziwe informacje na temat choroby, to zawsze są one wyrwane z szerszego kontekstu, bez całościowego spojrzenia na pacjenta. Inaczej leczy się otyłego mężczyznę, który ma cukrzycę, szczupłego z zaburzonym rytmem serca albo kobietę, która ma żylaki i tendencję do krwawień - dodaje dr Rafał Rzeźniewski.

Jak wynika z raportu grupy badawczej IPSOS, 70 proc. Polaków deklaruje, że niektóre dolegliwości leczy na własną rękę, opierając się np. na radach krewnych i wiedzy z internetu.

- Żadnych objawów nie wolno lekceważyć, a swoimi rozpoznaniami trzeba podzielić się z lekarzem - mówi prof. Andrzej Matyja, prezes Okręgowej Izby Lekarskiej w Krakowie. Jego zdaniem poszerzanie wiedzy o swoim stanie zdrowia w internecie może mieć także dobre strony, jeśli zachowamy zdrowy rozsądek. - Tacy pacjenci są lepiej przygotowani do rozmowy, co ułatwia kontakt i szybsze postawienie diagnozy - uważa prof. Matyja.

Lekarze pierwszego kontaktu przyznają jednak, że coraz częściej do ich gabinetów przychodzą pacjenci z wydrukami z internetu albo z nazwą leku, na który potrzebują receptę. Trudno ich przekonać, że nie mają racji i że czasem ten sam objaw może być oznaką zupełnie różnych chorób.

- Odmówiłam jednej z moich pacjentek wypisania leku, którego się domagała, więc przestała przychodzić na wizyty - mówi tymczasem reumatolog dr Anna Kowacka.

Internet nie tylko "pomaga" nam w leczeniu, ale też w... zachorowaniu. Cyberchondryk to ktoś, kto wyszukał sobie urojone schorzenie w sieci.

Zdaniem psychologa prof. Zbigniewa Nęckiego taka osoba w pewnym momencie dochodzi z przerażeniem do wniosku, że wszystkie objawy chorób pasują do niej. Tak działa mechanizm autosugestii.

Dlaczego niektórzy chorzy wybierają internet zamiast lekarza? - Może mają dość zatłoczonych przychodni i terminów wizyt "za kilka miesięcy". Niestety, przez to mogą się potem leczyć dłużej i drożej - mówi prof. Zbigniew Nęcki.

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski