MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Kłopot z nadmiarem gazu

WŁODZIMIERZ KNAP
ENERGETYKA. Za pięć lat wydobycie gazu w Polsce ma wzrosnąć aż o 10 mld m sześciennych - taką rewolucyjną wręcz obietnicę złożył wczoraj minister skarbu Mikołaj Budzanowski.

Jeden z odwiertów gazu łupkowego w amerykańskim stanie Waszyngton. Dzięki łupkom Amerykanie stali się jednym z największych producentów gazu na świecie FOT. AP PHOTO/KEITH SRAKOCIC

Rewolucja polega na tym, że gdyby słowa Budzanowskiego spełniły się, za 5 lat wydobycie błękitnego paliwa ze złóż rodzimych wzrosłoby z obecnych 4,3 mld sześc. do ok. 14,5 mld (o 230 proc.), czyli do wielkości równej rocznemu zużyciu gazu w Polsce!

Na razie polski gaz wydobywamy wyłącznie ze złóż konwencjonalnych, czyli takich, w których jest on zamknięty pod ziemią przez nieprzepuszczalne warstwy skalne. Dostęp do niego jest stosunkowo prosty, wymagający tylko zwykłego, płytkiego odwiertu. Gaz łupkowy, na który mocno liczymy, leży natomiast od 2 do 5 km w głębi ziemi i tkwi tam w skałach.

Budzanowski stwierdził w czasie wczorajszej konferencji naukowej w Warszawie, że wydobycie gazu ze złóż łupkowych na skalę przemysłową może rozpocząć się już za 3 lata. Zwrócił uwagę, że cała UE płaci gigantyczne pieniądze za import tego surowca. Polska jest w wyjątkowo fatalnym położeniu, bo za gaz z Rosji płacimy obecnie ponad 500 dol. za 1000 m sześc. (najdrożej w Europie), a na giełdzie w Nowym Jorku za taką samą ilość gazu trzeba zapłacić ok. 75 dol.

Zapowiedź zwiększenia wydobycia gazu ze złóż krajowych o 10 mld m sześc. w 2017 r. stawia pod znakiem zapytania dwie sprawy. Po pierwsze, budowę gazoportu w Świnoujściu, w którym za kilka lat odbierać mamy 5 mld m sześc. importowanego gazu skroplonego, a potem maksymalnie 7,5 mld m sześc.

To jednak problem marginalny. O wiele większy kłopot możemy mieć z umową gazową z Rosją z 2010 r., którą negocjował wicepremier Waldemar Pawlak. Zawarte wówczas porozumienie zakłada dostawy gazu do Polski do 2022 r. w wysokości ponad 10 mld m sześc. rocznie. Pawlak przekonywał, że nawet jeśli okaże się, iż w Polsce gazu łupkowego będzie pod dostatkiem, to ponad 10 mld m sześc. surowca z Rosji i tak się przyda (wicepremier chciał podpisać umowę na dostawy gazu do 2037 r., ale sprzeciwił się temu szef MSZ Radosław Sikorski).

Gdyby sprawdziły się zapowiedzi ministra skarbu, to mielibyśmy za kilka lat wielki kłopot. Wystarczy prosty rachunek: produkcja gazu ze złóż rodzimych (14,5 mld m sześc.) wystarczałaby w 2017 r. na zaspokojenie ok. 85 proc. potrzeb tego surowca. Za 5 lat, jak szacują eksperci, zużycie gazu w Polsce nie przekroczy 16 mld m sześc. Tymczasem jeśli dodamy krajowe wydobycie, gaz z Rosji i ok. 5 mld m sześc. gazu skroplonego, to będziemy mieli ok. 30 mld błękitnego paliwa. Sprzedanie nadmiaru może okazać się niełatwe, zwłaszcza że za gaz z Rosji już teraz płacimy więcej niż za woły.

Podczas konferencji w Centrum Nauki Kopernik przyrzeczenie złożył też premier Donald Tusk. W imieniu państwa zapewnił godziwy zarobek, rzetelność i stabilność tym, którzy chcą współpracować przy poszukiwaniu i eksploatacji gazu łupkowego.

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski