Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jaka praca taka płaca?

ZB
Fot. Ingimage
Fot. Ingimage
Ministerstwo Sprawiedliwości regularnie sprawdza, jak długo trwają postępowania sądowe - od chwili ich rejestracji do uprawomocnienia się orzeczenia. W zeszłym roku w Polsce blisko 4,1 miliona orzeczeń uprawomocniło się jeszcze w pierwszej instancji - przeważnie dlatego, że nikt się nie odwołał. W większości dotyczyły prostych problemów. Ile trwały?

Fot. Ingimage

KONTROWERSJE. Mimo zatrudnienia rekordowej w historii liczby sędziów i personelu oraz potężnej podwyżki wynagrodzeń najważniejsze sprawy - z punktu widzenia obywateli - ciągną się dłużej niż kilka lat temu

Prawie dwie trzecie takich spraw sądy załatwiły w ciągu mniej niż trzech miesięcy, kolejne 23 proc. - w mniej niż pół roku, a 8 proc. - w niecały rok. 4,5 proc. spraw ciągnęło się jednak ponad rok. Niby niewiele, ale w liczbach bezwzględnych daje to ponad 185 tysięcy.

Aż 5 tys. owych prostych postępowań ciągnęło się w pierwszej instancji od 5 do 8 lat, a 2278 - ponad 8 lat. Przypomnijmy przy tym, że chodzi o sprawy zakończone prawomocnie w pierwszej instancji, które należą w Polsce do mniejszości - stanowią niespełna jedną trzecią wszystkich spraw, jakimi zajmują się nasze sądy powszechne (w zeszłym roku - 12,9 mln). Cała reszta ciągnie się... dłużej.

W zeszłym roku w co piątej sprawie, w której złożono zażalenie lub apelację, doszło do zmiany orzeczenia. Najczęściej działo się to w sprawach karnych (38,5 proc.!), najrzadziej - w cywilnych (niecałe 14 proc.) i gospodarczych (niespełna 18 proc.). A sądowa "podróż" przez zażalenia i apelacje, zwłaszcza dość częste uchylenia wyroków i ponowne rozpatrywanie spraw przez sądy pierwszej instancji - czasem po kilka razy - znowu się wydłuża.

W zeszłym roku sądy rozpatrzyły mniej spraw niż do nich wpłynęło (statystycznie rzecz ujmując - niespełna 99 na 100). 143 tysiące "przerzucono" na ten rok. Gdy dodamy do tego zaległości z lat poprzednich - 1,56 mln - otrzymamy aż 1,7 mln spraw, którymi sądy zajmują się ponad rok; na terenie apelacji krakowskiej (Małopolska i Świętokrzyskie) jest ich 150 tys., w tym 130,5 tys. w sądach rejonowych.

W sądach okręgowych w całej Polsce sprawy niezałatwione przez ponad rok stanowią aż jedną czwartą. W sądach rejonowych jest nieco lepiej, ale zdecydowana większość postępowań dotyczy banalnych kwestii, jak wpisy w księgach wieczystych (3,1 mln), nakazy zapłaty faktur, kwot z umów - 2 mln itp. Te załatwiane są w miarę szybko (średnia europejska). Sądy mają jednak wyraźny kłopot ze sprawami bardziej złożonymi, co najlepiej widać na przykładzie postępowań karnych: w zeszłym roku sędziowie rozpatrzyli ich znacznie mniej niż wpłynęło, w efekcie liczba spraw niezałatwionych podwoiła się.

"Z uwagi na znaczne pogorszenie (...) należy zbadać, jaki wpływ na ten stan miało znoszenie sądów grodzkich, które załatwiały ponad 60 proc. spraw w czasie zdecydowanie krótszym, niż są załatwiane sprawy tzw. drobne w zwykłych wydziałach karnych" - napisała w resortowym opracowaniu szefowa wydziału statystyki Ministerstwa Sprawiedliwości Marlena Gilewicz.

O ponad 16 proc. wzrosła liczba niezałatwionych spraw gospodarczych; mimo to ministerstwo zlikwidowało w tym roku kolejne sądy gospodarcze w miastach powiatowych.

Z analizy ministerialnych wskaźników trwania postępowania wynika, że mimo zatrudnienia rekordowej w historii liczby sędziów i personelu, potężnej podwyżki wynagrodzeń, kosztownej przebudowy i wyposażenia obiektów Temidy - najważniejsze z punktu widzenia szarych obywateli sprawy ciągną się dzisiaj przeważnie jeszcze dłużej niż kilka lat temu.
W 2006 r. sądy apelacyjne załatwiały sprawy karne w mniej niż miesiąc, a teraz - w półtora miesiąca. Dłużej - blisko cztery miesiące - pracują też nad sprawami gospodarczymi.

Jeszcze gorzej jest w sądach okręgowych - tutaj trwanie spraw karnych wydłużyło się w ciągu kilku lat o ponad połowę (do 6,5 miesiąca), dłużej trwają też sprawy cywilne (ponad 10,5 miesięcy), pracownicze (8 miesięcy). W sądach rejonowych do ponad pół roku wydłużyły się postępowania cywilne, dłużej trwają też sprawy rodzinne (prawie 4 miesiące), gospodarcze (5,6 miesiąca) i prawie dwa razy dłużej niż kiedyś - pracownicze (5 miesięcy).

Według Ministerstwa Sprawiedliwości, przeciętny sędzia - a mamy ich w Polsce, po Niemcach, najwięcej w Europie (ponad 10 tys.) - zarabiał w zeszłym roku powyżej 9 tys. zł miesięcznie. W przyszłym roku rząd chce płace sędziów zamrozić. Sędziowie szykują protesty.

Zbigniew Bartuś

"ORŁY" TEMIDY

Półtora roku temu Sąd Apelacyjny w Warszawie orzekł, iż przedawniły się zarzuty wobec byłego zomowca, który - według prokuratury - w 1983 r. śmiertelnie pobił licealistę Grzegorza Przemyka. Milicjant miał w sumie pięć procesów, ale żaden nie zakończył się prawomocnym skazaniem lub uniewinnieniem, bo wyroki były uchylane. Rok przed umorzeniem sprawy stołeczny Sąd Okręgowy nie miał żadnych wątpliwości co do winy zomowca i wymierzył mu karę 8 lat więzienia. Ale i ten wyrok nie zdołał się uprawomocnić. 48-letni dziś były zomowiec jeszcze parę lat temu pracował w policji w Biłgoraju. Potem przeszedł na solidną mundurową emeryturę.

Sąd w Łodzi musiał z powodu przedawnienia umorzyć sprawę weryfikacji dziennikarzy w stanie wojennym. Z tego samego powodu nie osądzonych pozostało wiele głośnych spraw z okresu PRL-u; mówiąc wprost: nikt nie poniósł kary.

Dziesięć lat temu w Szczecinie przedawniły się główne zarzuty stawiane oskarżonym o dokonanie największego w Polsce przemytu - miliona litrów spirytusu (40 tirów) na początku lat 90. Prokuratura przekazała akt oskarżenia do sądu w połowie 1997 r. po kilkuletnim śledztwie prowadzonym w Polsce i we Francji. Sąd przez dwa lata nie wprowadzał jednak sprawy na wokandę tłumacząc to przeciążeniem pracą (rozpatrywał sprawy według kolejności napływu).

Dwa lata później z powodu zbyt powolnych działań sądu przedawniły się główne (karno-skarbowe) zarzuty w procesie słynnych gangsterów - "Oczki", "Dziada" i "Słowika". Sprawę przeciwko "Dziadowi", dotyczącą nielegalnego handlu alkoholem, trzeba było w ogóle umorzyć.

W tym samym czasie do sądu w Warszawie trafiła największa afera gospodarcza w historii Tarnobrzega, tzw. Kolmergate. Dotyczyła wyłudzenia 31,7 mln zł podatku VAT na fikcyjnym obrocie mundurami OHP, prądnicami, płytami. Sędzia, który zajął się sprawą, prowadził równocześnie 540 innych, w tym 36 trwających dłużej niż pięć lat. Wcześniej przez półtora roku sądy nie potrafiły rozpocząć procesu (tarnobrzeska prokuratura zakończyła śledztwo dwa lata wcześniej).
Kilka lat temu przedawniły się niektóre zarzuty w sprawie nieprawidłowości w handlu węglem i korupcji w państwowych spółkach węglowych. To samo stało się z częścią zarzutów w innej śląskiej aferze - Colloseum (dotyczącej oszustw na 430 mln zł); mocne dowody na nieprawidłowości pojawiły się ponad 9 lat temu, proces ruszył cztery lata później i trwał 5 lat.

Przedawnienie groziło też głośnej sprawie FOZZ, ale specjalnie pod nią zmieniono przepisy ("lex FOZZ").

(ZB)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski