Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dziś Senat zdecyduje, ile zapłacimy za leki

Redakcja
Fot. Ingimage
Fot. Ingimage
O losach projektu ustawy, która - jeśli wejdzie w życie - może zmienić los tysięcy chorych Polaków, informujemy na bieżąco. Autorzy projektu z Ministerstwa Zdrowia chcą, by ceny leków refundowanych oraz marże apteczne były jednakowe w całej Polsce, a ich wielkość ustalałoby państwo.

Fot. Ingimage

ZDROWIE. Chory zyska czy straci? Wczoraj senatorowie nie uzgodnili stanowisk dotyczących ustawy refundacyjnej.

Zdaniem ekspertów, m.in. prof. prof. Zbigniewa Ćwiąkalskiego, Michała Kuleszy, a także Andrzeja Sadowskiego z Centrum im. Adama Smitha oraz Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów zapis jest sprzeczny z konstytucją, a nade wszystko może doprowadzić do zwiększenia cen leków.

Nie mniejsze kontrowersje budzi zapis, według którego sztywna, ustawowo określona kwota, tj. 17 procent budżetu Narodowego Funduszu Zdrowia, byłaby przeznaczana na refundację leków. "Dziennik Polski" nie znalazł żadnego komentatora, który potrafiłby rzeczowo uzasadnić ten zapis. - Jego celem jest oszczędność w budżecie, ale zapłaci pacjent: albo z własnej kieszeni, albo - jeśli będzie ona pusta - własnym zdrowiem - tak można by skwitować wszystkie opinie. Tezę tę w rozmowie z nami szczegółowo rozwinął dr Leszek Borkowski, były dyrektor Urzędu Rejestracji Produktów Leczniczych. Rozmowę z nim opublikujemy jutro.

Projekt przewiduje też, iż każda firma farmaceutyczna, której leki są dotowane przez NFZ, będzie musiała odprowadzać 3 procent zysków, osiąganych z tego tytułu, na konto Urzędu Rejestracji Produktów Leczniczych. Autorzy ustawy nie uwzględnili jednak, że 3 procent dla zachodniego giganta farmaceutycznego to niewiele, natomiast dla krajowych producentów, wytwarzających tańsze leki, będące podstawą leczenia większości Polaków, to obciążenie olbrzymie, które może doprowadzić ich do ruiny.

Efekt? Tańsze, polskie wyroby zaczną znikać z rynku, a to oznacza zmniejszenie dostępności do leków dla mniej zamożnych pacjentów.

Alarmistyczne apele dotarły do prezydenta Bronisława Komorowskiego. Najbardziej zainteresował go zapis nakazujący odprowadzenie 3-procentowego podatku. Wystosował w tej sprawie list do premiera Donalda Tuska. Przeciwko takiemu zapisowi bardzo ostro zaprotestował także Business Center Club, krytykujący również wiele innych zapisów projektu ustawy.

Podczas wczorajszej debaty w Senacie Michał Okła, senator PO, zaproponował wykreślenie tego zapisu. Wsparli go Bohdan Paszkiewicz (PiS) i senator Tadeusz Gruszka (PiS). Jeśli ta poprawka nie zyska poparcia senatorów, Paszkiewicz chce w kolejnej poprawce ograniczenia podmiotów, które miałyby zostać objęte opłatą. Okła zaproponował także, by marża hurtowa w wysokości 5 proc. (obecnie jest to 8,91) została wprowadzona płynnie. W 2012 roku miałaby wynosić 7 proc., w 2013 - 6 proc. urzędowej ceny zbytu. Senator chce także, aby skontrolowane apteki mogły odwoływać się od decyzji Inspekcji Farmaceutycznej czy Narodowego Funduszu Zdrowia. Zgodnie z propozycją mogłyby to zrobić w oddziale wojewódzkim NFZ.

Obradujący z początkiem kwietnia Zjazd Okręgowej Izby Lekarskiej w Warszawie zarekomendował lekarzom, by - jeśli ustawa zostanie przyjęta - nie podpisywali umów z NFZ na wypisywanie recept refundowanych.

Ile zapłacimy za leki

Wczoraj senatorowie nie uzgodnili stanowisk dotyczących ustawy refundacyjnej. Głosowanie dziś.
Poprawkę do ustawy proponowanej przez rząd zgłosił senator Piotr Kaleta (PiS). Chce on, aby cofnięcie aptece przez NFZ zezwolenia na wydawanie leków refundowanych nie było możliwe bez zezwolenia lub wyroku sądu. Kaleta proponuje także zmiany w tabeli marż cen detalicznych. Kolejny senator PiS, Piotr Andrzejewski, domaga się, by ceny detaliczne leków nie były sztywne, co przewiduje ustawa. W zgłoszonej poprawce zaproponował, by były to ceny maksymalne.

Ustawa wprowadza też zapis, nakładający na lekarza zatrudnionego w szpitalu lub w przychodni obowiązek podpisywania z NFZ umowy na wystawianie recept refundowanych; obecnie umowy zawiera szpital lub przychodnia. Ale na tym nie koniec: jeśli lekarz wystawi receptę osobie nieubezpieczonej, zapłaci dotkliwą karę finansową. Także w sytuacji, gdy pacjent przedstawi mu sfałszowany dokument ubezpieczenia!

Idźmy dalej: rząd chce, by lekarz był karany finansowo również za wypisanie leku refundowanego bez wyraźnego wskazania medycznego. Kto jednak miałby to oceniać? Czy obawa przed karą nie sprawi, że lekarze "na wszelki wypadek" nie będą zapisywać drogich leków także wówczas, gdy będą one potrzebne?

Obradujący z początkiem kwietnia Zjazd Okręgowej Izby Lekarskiej w Warszawie zarekomendował lekarzom, by - jeśli ustawa zostanie przyjęta - nie podpisywali umów z NFZ na wypisywanie recept refundowanych.

Dzisiaj Senat przegłosuje kilkadziesiąt poprawek do ustawy refundacyjnej. Potem wróci ona do Sejmu. Wydaje się jednak oczywiste, że - jeśli nawet prezydent ją podpisze - przez różne gremia zostanie zaskarżona do Trybunału Konstytucyjnego.

Dorota Stec-Fus

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski