Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Karpie bez ochrony

Redakcja
Choć przepisy zakazujące męczenia karpia weszły w życie, inspektorzy weterynarii nadal nie są w stanie zagwarantować ich humanitarnego transportu i uśmiercania.

PRAWO. Nie ma przepisów wykonawczych do znowelizowanej ustawy

Organizacje walczące o prawa zwierząt od dawna domagają się nakazu humanitarnego obchodzenia się z karpiem, tradycyjną potrawą na naszych wigilijnych stołach. Po latach wymiany argumentów z organizacjami zrzeszającymi hodowców zwierząt, w kwietniu tego roku znowelizowano wreszcie przepisy ustawy o ochronie zwierząt. Nowela przewiduje, że transport karpia jak i jego uśmiercanie podlegają tym samym przepisom, które regulują postępowanie z innymi zwierzętami, np. krowami, świniami itp.

Kilka dni temu główny lekarz weterynarii Janusz Związek, wysłał do wojewódzkich lekarzy weterynarii pismo zalecające, by uczulili oni powiatowych lekarzy na konieczność monitorowania sposobu transportu, sprzedaży oraz zabijania ryb. Z noweli jednak wynika tylko to, że uśmiercanie karpi ma odbywać się w sposób humanitarny, przy minimum cierpienia fizycznego i psychicznego. Co to jednak znaczy? Co - najczęściej młody człowiek, z reguły jedynie przyuczony do zawodu sprzedawcy żywych ryb - może z tego wiedzieć? Jak ma karpie zabijać? Nie wiadomo, bo nie ma przepisów wykonawczych do znowelizowanej ustawy.

Ale to nie jedyny dylemat inspektorów. Z przepisów wynika, że ryby mają być przetrzymywane w dotlenionych wannach, zaś ich zabijanie musi odbywać się na zapleczu, w specjalnie przystosowanych pomieszczeniach. Pod żadnym pozorem świadkami nie mogą być dzieci. Dr Krzysztof Ankiewicz, małopolski lekarz weterynarii, daje do zrozumienia, że większość placówek handlujących rybami nie spełnia tych wymogów i nie ma szans na ich natychmiastowe dostosowanie się do przepisów, gdyż wymagałoby to sporych nakładów inwestycyjnych. Inspektorzy zatem na razie informują i uświadamiają. Niemniej - jak podkreśla Krzysztof Ankiewicz - drastyczne przypadki łamania prawa spotkają się z natychmiastową reakcją inspektorów, którzy stosowne zawiadomienia skierują na policję lub do prokuratury. Za bestialskie traktowanie zwierząt grozi kara grzywny nawet do 30 tys. zł lub kara pozbawienia wolności. Krzysztof Ankiewicz ma nadzieję, że nowe przepisy zmienią też nastawienie Temidy do barbarzyńskiego traktowania zwierząt: w ubiegłym roku wojewódzki lekarz weterynarii skierował do prokuratury zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa, polegającego na bestialskim obchodzeniu się z karpiami. Ale sprawa została umorzona.

W ocenie Krzysztofa Ankiewicza nowelizacja przepisów - choć niewątpliwie jest od dawna oczekiwanym krokiem w dobrym kierunku - rozwiązuje problem jedynie częściowo. Kontrolerzy nie mają bowiem prawa sprawdzać, w jaki sposób ryby transportowane są po ich zakupie, ani też sposobu ich uśmiercania w domach. Krzysztof Ankiewicz uważa, że przepisy powinny mówić o sprzedaży mięsa karpia, a nie żywej ryby; dopiero wówczas byłaby szansa zapewnienia, że zwierzęta nie cierpią.

DOROTA STEC-FUS

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski