Trasa Euroazjatyckiego ropociągu, którym ma płynąć ropa z Azji do Europy - z ominięciem Rosji
ROPA. Komisja Europejska zamierza nadać status "priorytetowego projektu o znaczeniu europejskim" budowie "Euroazjatyckiego korytarza transportu ropy naftowej" (EAOTC). Jego częścią jest rurociąg Odessa - Brody - Płock.
- Gdyby doszło do nadania temu projektowi takiego statusu, skutki praktyczne mogłyby być istotne - mówi Bogusław Sonik, europoseł z PO, specjalizujący się w problematyce energetycznej. Jego zdaniem poza pieniędzmi z kasy unijnej, niemal równie istotne byłoby wsparcie polityczne Brukseli i ułatwienia przy stanowieniu prawa, gdy sprawa dotyczy obszarów Unii. - Nadanie statusu priorytetowego oznaczałoby również zakończenie etapu dyskusji na forum instytucji unijnych, często niezmiernie długiego - wyjaśnia Sonik.
"Stara baśń o azerskiej ropie" - czytaj komentarz Marka Kęskrawca- Zakończenie budowy korytarza, który połączyłby rurociągami Azję z Europą z ominięciem Rosji, byłoby szalenie korzystne, głównie ze względów geopolitycznych - twierdzi Witold Michałowski, budowniczy ropociągów w wielu krajach, obecnie wydawca kwartalnika "Rurociągi". Jednocześnie radzi nie cieszyć się za szybko. - Istota rzeczy nie polega na tym, by zakończyć układanie rur - mówi. - Chodzi o to, by nimi popłynęła ropa do Polski, a nie do Rosji.
Dotychczasowe prace związane z budową ropociągu z Odessy do Płocka nie nastrajają optymistycznie. Premier Ukrainy Mykoła Azarow kilka miesięcy temu zarzucił Warszawie, że nie jest zainteresowana przedłużeniem z Ukrainy ropociągu do Polski. Przypomnijmy, że o budowie wspólnego ropociągu już pod koniec lat 90. rozmawiali ówcześni premierzy Polski Jerzy Buzek i Ukrainy Wiktor Juszczenko. Pod koniec 2001 roku Ukraińcy wybudowali odcinek ropociągu z nowego terminalu naftowego w Odessie do Brodów. Jednak politycy i firmy z obu krajów rzucali sobie kłody pod nogi. W efekcie ropa zaczęła płynąć nie do Polski, ale z Ukrainy do Rosji (tak było do końca 2010 r.).
Teraz trwają uzgodnienia międzyrządowe polsko-azerskie. Sprawa rozbija się o ilości ropy, które azerski producent zagwarantowałby polskim odbiorcom. Według analiz minimum dla opłacalności projektu to około 10 milionów ton rocznie. Rząd RP nie podjął jeszcze decyzji w tej sprawie, choć omawiał ją kilka razy; ostatnio w maju, a być może tym zagadnieniem zajmie się dzisiaj.
Sergiy Skrypka, dyrektor generalny polsko-ukraińskiej spółki Sarmatia, powołanej do życia, by przedłużyć ropociąg Odessa - Brody do Polski, nie kryje zadowolenia z dotychczasowej postawy Komisji Europejskiej: -Dla nas jest to niezwykle istotna zmiana.
W jego ocenie, nadanie projektowi statusu priorytetu przez KE mogłoby znacząco przyspieszyć realizację inwestycji Brody - Adamowo, m.in. poprzez zastosowanie uproszczonych procedur uzyskania niezbędnych zgód i pozwoleń. Przypomnijmy, że projekt uzyskał już od KE dofinansowanie w wysokości około 500 milionów złotych (całość ma kosztować ok. 2 miliardy złotych). Warunkiem skorzystania z tych pieniędzy jest jednak zakończenie prac do końca 2015 roku.
Czy Polsce opłaca się kupować rosyjską ropę? Czytaj dalej...Polska dzisiaj sprowadza ropę niemal wyłącznie z Rosji, podczas gdy jeszcze w 1999 r. było to 87 proc., a w latach 70. - nieco ponad 70 proc. Jednak eksperci uspokajają, przekonując, że kupujemy ropę rosyjską, bo nam się opłaca.
Polska wydobywa obecnie zaledwie niecały 1 mln ton ropy ze złóż rodzimych. - Oczywiście, że możemy wydobywać więcej, a nawet powinniśmy, choć na wielkie zasoby ropy ze złóż konwencjonalnych liczyć nie możemy - mówi Mirosław Rutkowski z Państwowego Instytutu Geologicznego. Zasoby wydobywalne ropy w krajowych złożach konwencjonalnych szacuje się na 26 mln ton. - O wiele większe mogą znajdować się w naszych łupkach - twierdzi Rutkowski. Powołuje się na Pawła Poprawę, też z PIG, który twierdzi, że w Europie z łupków może wytrysnąć znacznie więcej ropy niż gazu. Mirosław Rutkowski powołuje się też na wyniki badań PIG, z których wynika, że zasoby wydobywalne ropy naftowej ze skał łupkowych mogą wynosić maksymalnie 536 mln ton, ale najpewniej od 215 do 270 mln ton. Przy obecnym rocznym popycie na ropę w Polsce (23 mln ton) zasoby tego surowca wystarczyłyby na 10-12 lat. Rutkowski zwraca jednak uwagę, że od końca lat 40. stale mówi się, że zasoby ropy wystarczą na 40 lat. Wniosek jest prosty: choć rośnie spożycie tego surowca, to jeszcze szybciej rośnie wydobycie, co oznacza, iż ciągle eksploatuje się nowe złoża.
Witold Michałowski przekonuje, że Polska jest w stanie w ciągu kilkunastu lat zlikwidować eksport gazu i ropy z Rosji. Jest to możliwe, jego zdaniem, ponieważ mamy Naftoport i gigantyczne pokłady węgla, z którego możemy wyprodukować wielkie ilości ropy i gazu nie tylko na własne potrzeby.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?