Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Inne kraje UE niszczą klimat bardziej niż my

WŁODZIMIERZ KNAP
Ministrowie środowiska UE, w tym Marcin Korolec, spotkali się wczoraj na Radzie Unii w Luksemburgu. Mieli m.in. przyjąć stanowisko na Konferencję klimatyczną ONZ w Katarze (26 listopada - 7 grudnia 2012 r.).

KLIMAT. Na handlu CO2 Polska zarobiła 700 mln zł w 3 lata

Przyjęte w Katarze ustalenia dotyczące ograniczania emisji gazów cieplarnianych odbiją się w mniejszym lub większym stopniu na kondycji światowej gospodarki. Polskę zaś mogą dotknąć w sposób szczególny. Dlaczego? Z uwagi na to, że nasza energetyka oparta jest - jak żadna inna - w 90 proc. na węglu. Przy jego spalaniu do atmosfery idzie - przy obecnej technologii - więcej CO2 niż z innych źródeł, np. gazu.

Gdyby wprowadzone zostały wielkie ograniczenia emisji CO2, a za ponadplanowo wydzielany gaz trzeba byłoby płacić gigantyczne kary, to naszej gospodarce w sposób dosłowny groziłaby ruina. Potężnych ograniczeń domaga się większość państw UE i Komisja Europejska.

Z punktu widzenia Polski na wczorajszym szczycie równie ważna była sprawa handlu emisjami CO2. To dzięki niemu Polska zarobiła w ciągu trzech lat niebagatelną sumę ok. 700 mln zł. Te pieniądze idą na inwestycje ekologiczne.

Na czym rzecz polega? By ograniczyć emisję CO2, wprowadzono do Protokołu z Kioto (obowiązującego od 2005 r.) mechanizm, który nagradza państwa za ponadprzeciętne ograniczanie wydzielania tego gazu do atmosfery. Każdy kraj dostał limit. Polska była zobowiązana do redukcji 6-proc. emisji. My zaś zmniejszyliśmy produkcję gazu o 30 proc. Nadwyżkę możemy sprzedawać państwom, które nie potrafiły zmieścić się w wyznaczonym pułapie. Ostatnio podpisaliśmy umowę z Hiszpanią, której sprzedaliśmy uprawnienia za ok. 170 mln zł.

Problem w tym, że Protokół w Kioto wygasa z końcem tego roku. Polska zabiega, by został przedłużony do 2020 r. Przeciwni temu rozwiązaniu są jednak najzamożniejsi w Unii Niemcy, Francuzi, Szwedzi, Duńczycy czy Holendrzy. Minister Korolec i polscy eksperci podkreślają, że 30-proc. redukcja CO2, czyli 5-krotnie większa ponad przyjęte zobowiązanie, to efekt rzeczywistej redukcji emisji, a nie upadku wysokoemisyjnych zakładów i spadku produkcji przemysłowej. A tak twierdzą politycy, m.in. z Berlina i Paryża.

Wielu Czytelników zaskoczy pewnie informacja, że w 8 krajach UE emisja CO2 wzrosła między 1990 a 2010 r. Pokazują to statystyki Komisji Europejskiej (to dane inne niż te, w oparciu o które ustala się limity w handlu CO2). Wśród nich jest Hiszpania, która w 1990 r. emitowała 283 mln ton gazu rocznie, a w 2010 r. - 368 mln ton (skok o 24 proc.). Ponadto m.in. Grecja (wzrost ze 104 do 123 mln ton, o 17,3 proc.), Austria, Cypr (z 5 do 9 mln ton, czyli o 80 proc.

Polska w 1990 r. wyrzucała do atmosfery 453 mln ton CO2. Dwa lata temu - 371 mln ton, czyli zmniejszyliśmy emisję w ciągu 2 dekad o 18 proc.

Więcej dwutlenku węgla od nas wydalają Niemcy (920 mln ton), Brytyjczycy (566), Francuzi (517) i Włosi (491 mln ton). Gdyby zaś brać pod uwagę tak ważny czynnik, jak ilość wyemitowanego CO2 na mieszkańca, to wypadamy całkiem nieźle. Na Polaka przypadało w 2010 r. 9,8 ton gazu. Tymczasem np. na Luksemburczyka - 24 tony, Czecha - 13, a Fina, Holendra, Belga, Duńczyka, Niemca - od 11,2 do 12,5 tony.
Dodajmy, że kraje, które mocno naciskają na redukcję, same słabiej lub podobnie jak my radziły sobie z jego emisją od 1990 r. I tak Finowie i Włosi zmniejszyli produkcję tego gazu o 5 proc., Holendrzy - o 6 proc., Francuzi i Duńczycy - o 9 proc., a my o 18 proc. A 8 krajów UE emituje coraz więcej CO2.

Do chwili zamknięcia numeru ministrowie nie podjęli decyzji w kluczowych sprawach.

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski