MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Piosenka o szczególnym dniu zwyczajnym

Redakcja
Od zeszłego czwartku na rynnach przy ul. Sebastiana ciche słowa – czarne, duże, drukowane litery na białych kartkach przyklejonych przezroczystym lepcem – spokojne błaganie: „Dnia 10 kwietnia zgubiłam w tej okolicy małego, pluszowego kota – ukochaną przytulankę mojej córeczki Madzi. Znalazcę bardzo proszę o kontakt”. Na dole kartek – numer telefonu.

Paweł Głowacki: DOSTAWKA

Byłem na Sebastiana 10 kwietnia, dzień w dzień tamtędy chodzę, mieszkam niedaleko. Słońce, jak to słońce, znów nie mając innego wyjścia – kolejny raz świeciło na nic nowego. Szedłem, nie pamiętam już dokąd, pewnie kilka zwyczajnych spraw załatwić, szedłem powoli – jak 9 kwietnia, jak w lutym lub maju, jak zawsze. Widziałem miasto 10 kwietnia.

W progu wejścia na zaplecze jadłodajni – róg Sebastiana i Berka Joselewicza – kucharka obierała kartofle, jak od lat o tej porze każdego dnia. Gadała z szefową, usłyszałem: „Buty... Szewc... Może sklei...” Była radosna. Na Podbrzeziu uśmiechnięty murarz siedział na stercie cegieł, jadł bułkę z pasztetem drobiowym, jak kiedyś, jak w przyszłości. Przed synagogą para starszych ludzi zapytała o drogę do sklepu z pachnącymi świeczkami, mieli bardzo jasne twarze. Mężczyzna w kurtce z logo browaru wtaczał do knajpy beczkę piwa, codziennie to robi, nucił piosnkę o udanej miłości, jak zawsze. Na placu Nowym przekupki wystawiały twarze do słońca, taki mają rytuał codzienny. I jak zawsze w kwietniu - pachniały pomidory, cukinie i rzepa. Przed barem w okrąglaku odwieczna kłótnia głodnych o ostatnią golonkę. U bukinisty, co tu bywa dzień w dzień, kupiłem tom wierszy Czesława Miłosza, otworzyłem w ciemno: „Piosenka o końcu świata”. Ruszyłem dalej, czytałem idąc, czytałem bezładnie.

„Pszczoła krąży nad kwiatem nasturcji”, „Młode wróble czepiają się rynny/ I wąż ma złotą skórę, jak powinien mieć”. Siedząca przy stoliku przed kawiarnią młoda kobieta głaskała swój ogromny, cudowny brzuch, szeptała mu kołysankę. Znów Miłosz: „Kobiety idą polem pod parasolkami,/ Pijak zasypia na brzegu trawnika,/ Nawołują na ulicy sprzedawcy warzywa”, „Dźwięk skrzypiec w powietrzu trwa”. Kloszard był na ul. Kupa szczęśliwy – znalazł w koszu puszkę po piwie. „A którzy czekali błyskawic i gromów,/ Są zawiedzeni./ A którzy czekali znaków i archanielskich trąb,/ Nie wierzą, że staje się już”. Na skwerze przed bramą mojej kamienicy zgarbiona babcia drapała głowę swojego jamnika, była w siódmym niebie. I raz jeszcze słowa Miłosza, nie pierwszy raz, nie ostatni. Słowa o potędze normalności.

„Tylko siwy staruszek, który byłby prorokiem,/ Ale nie jest prorokiem, bo ma inne zajęcie,/ Powiada przewiązując pomidory: Innego końca świata nie będzie,/ Innego końca świata nie będzie”.

10 kwietnia widziałem spokojne dno miasta. 10 kwietnia widziałem jasny ślad wieczności. W dniu dla Ojczyzny szczególnym – widziałem doskonałość dnia zwyczajnego, dnia jak każdy inny. 10 kwietnia szedłem ul. Sebastiana, droga pani, niestety – nie znalazłem pluszowego kota. Lecz proszę nie rozpaczać, proszę powiedzieć małej, żeby nie płakała, pluszowe sedno jej świata odnajdzie się. Ktoś zadzwoni, na pewno, może jutro. Bo ludzie są, droga pani, zwyczajni. Jak Miłosz – dobrze wiedzą, co jest naprawdę ważne. Sklejenie buta, pasztet drobiowy, pachnąca świeczka, miłość udana, słońce na twarzy, woń pomidorów, smak golonki, nowe życie w brzuchu, puszka po piwie, głowa psa. To. I pluszowy kot.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski