Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pieniądze władzy. Małe czy duże?

Włodzimierz Knap
Pensje. Nasi politycy w relacji do średniej płacy są wynagradzani całkiem dobrze. Ich zachodni koledzy pod tym względem często wypadają gorzej.

System wynagradzania ludzi zajmujących kierownicze stanowiska w najważniejszych instytucjach państwa polskiego jest patologiczny. – Zarobki nie są powiązane z odpowiedzialnością, wiedzą, kompetencjami czy zasługami – mówi prof. Witold Kieżun, znawca teorii zarządzania z Akademii im. Leona Koźmińskiego.

Singapurski rekord

W ostatnich tygodniach studia telewizyjne zapełniły się osobami publicznymi narzekającymi na niskie zarobki. Tak jednak nie jest. Zarobki rządzących Polską należy porównać do dwóch rzeczy. Po pierwsze – średniej płacy w Polsce. Po drugie, do tego, jak politycy z innych państw zarabiają w stosunku do przeciętnych pensji w ich krajach. Okazuje się, że rządzący krajami tzw. starej Unii z reguły zarabiają mniej w stosunku do średniej pensji niż politycy polscy.

Z kolei w Rosji czy na Ukrainie oficjalne zarobki prezydentów czy czołowych polityków nie mają żadnego związku z rzeczywistością. Pensja prezydenta Władimira Putina jest – formalnie – niewiele większa od płacy Bronisława Komorowskiego i wynosi równowartość około 23 tys. zł. Faktycznie zaś Putin jest miliarderem, skrzętnie ukrywającym źródła swej fortuny.

Tymczasem premier liczących grubo ponad miliard mieszkańców Indii, Narendra Modi, zarabia w przeliczeniu na polską walutę zaledwie 10 tys. zł. Jest to suma olbrzymia w kraju, w którym połowa mieszkańców żyje za mniej niż 50 dolarów miesięcznie, ale z drugiej strony znacznie odbiega od poziomu odpowiedzialności za to światowe mocarstwo atomowe.

Najlepiej zarabiającym przywódcą na świecie jest prezydent Singapuru. Choć obcięto mu pensję o połowę i tak dostaje ponad 1 mln dolarów rocznie, czyli 2,5-krotność zarobków prezydenta USA.

Dwie strony medalu

Premier Polski, którego konstytucja czyni gospodarzem naszego państwa, zarabia w sumie ok. 14 tys. zł na rękę, czyli tyle, ile szef średniej wielkości firmy. Ministrowie, na których również ciąży spora odpowiedzialność, mają jeszcze skromniejsze zarobki: około 14–15 tys. zł, ale brutto.

Warto jednak wiedzieć, że najpotężniejszy polityk w Europie, kanclerz Angela Merkel, zarabia brutto 16,2 tys. euro. Jest to około 4-krotność przeciętnego wynagrodzenia w Niemczech. Zatem i w Polsce, i w Niemczech na fotelu szefa rządu zarabia się podobną wielokrotność w stosunku do średnich pensji.

Podobna zależność ma miejsce w przypadku prezydenta RP i głowy państwa niemieckiego. Bronisław Komorowski zarabia około 20 tys. zł. Joachim Gauck otrzymuje 18 tys. euro, czyli obaj politycy dostają porównywalną krotność tego, ile wynosi przeciętna płaca w ich krajach. Dodajmy, że minister rządu federalnego Niemiec zarabia brutto 13 tys. euro, a zatem i w tym wypadku istnieje spore podobieństwo z polskimi szefami resortów.

Premier Wielkiej Brytanii David Cameron dostaje w przeliczeniu około 60 tys. zł miesięcznie, co oznacza, że w relacji do średniej płacy na Wyspach dostaje mniej niż szef rządu RP.

Polityka bez fachowców

Prof. Kieżun podkreśla, że fatalną rzeczą jest, iż mniej niż 10 tys. zł na rękę można zaoferować wiceministrom. Przekonuje: – Nimi powinni być najwyższej klasy fachowcy, np. świetni prawnicy, naukowcy czy osoby sprawdzone w biznesie. W praktyce w większości zostają nimi aktywiści partyjni: posłowie, senatorowie czy działacze.

Prof. Witold Kieżun zapewnia, że jeżeli komuś brakuje kwalifikacji na danym stanowisku, to efektywności jego pracy nie podniesie wyższa płaca.

Biedni posłowie (szwajcarscy)

Nasi posłowie też narzekają na zarobki, choć większość z nich głośno tego nie mówi z obawy przed reakcją wyborców. Dostają od 13 do 16 tys. zł, w zależności od tego, czy stoją na czele komisji czy nie. Ale i oni w relacji do przeciętnego wynagrodzenia w kraju są w czołówce, i to światowej. Z blisko 4-krotnością średniego wynagrodzenia nasi parlamentarzyści gorzej wypadają tylko od Japończyków (5,2-krotność średniego wynagrodzenia) oraz Włochów (4,6-krotność). Posłowie z niemal wszystkich pozostałych państw zachodnich wypadają słabiej niż polscy.

W Szwajcarii poseł zarabia mniej niż przeciętna pensja. W Hiszpanii dostaje tylko ciut ponad nią. We Francji ma równowartość 1,8-krotności średnich zarobków, niewiele lepiej wypada poseł brytyjski, zaś niemiecki otrzymuje równowartość 2,5-krotności wynagrodzenia w RFN. Tyle że tam politykę traktuje się jak służbę, a nie pracę.

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski