MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Pewnie kroczą do I ligi

Redakcja
Pomocnik Okocimskiego Piotr Darmochwał (w czerwonej koszulce) zdobywa pierwszego gola dla gospodarzy Fot. Grzegorz Golec
Pomocnik Okocimskiego Piotr Darmochwał (w czerwonej koszulce) zdobywa pierwszego gola dla gospodarzy Fot. Grzegorz Golec
BRZESKO. "Piwosze" jeszcze w tym sezonie nie doznali porażki

Pomocnik Okocimskiego Piotr Darmochwał (w czerwonej koszulce) zdobywa pierwszego gola dla gospodarzy Fot. Grzegorz Golec

OKOCIMSKI BRZESKO - POGOŃ SIEDLCE 2-0 (1-0)

1-0 Darmochwał 19, 2-0 Łytwyniuk 71.

Sędziował Zbigniew Zych (Lublin). Żółte kartki: Jacek, Mieczkowski - Paczkowski, Kaliszewski dwie, Krystosiak. Czerwona kartka: Kaliszewski 45+2 (za drugą żółtą). Widzów 500.

Okocimski: Mieczkowski - Wawryka, Jacek, Urbański, Pawłowicz - Pyciak, Dynarek (46 Baliga), Darmochwał (79 Głaz), Łytwyniuk - Ogar (64 Wojcieszyński), Smółka (46 Trznadel).

Pogoń: Nerek - Kwiatkowski (77 Pucyk), Krystosiak, Agu (18 Marczak), Lendzion - Kaliszewski, Rodak, Paczkowski, Dziewulski (77 Wędzyński), Demianiuk (88 Grochowski) - Czerkas.

Nadal trwa kapitalna seria w wykonaniu zespołu z Brzeska, "Piwosze" nie zaznali bowiem goryczy porażki już w 14 kolejnych meczach ligowych i pozostają jedyną drużyną na szczeblu centralnym, która nie znalazła pogromcy w tegorocznych rozgrywkach ligowych. - Jeszcze nigdy w swojej karierze nie zanotowałem tak długiej serii meczów ligowych bez przegranego meczu. Cieszę się, że udaje nam się to w tegorocznym sezonie, do którego jesteśmy naprawdę dobrze przygotowani. Największa w tym jednak zasługa zawodników, gdyż to oni tworzą poszczególne widowiska i oni wygrywają kolejne mecze - podkreślił trener Okocimskiego Krzysztof Łętocha.

Do pojedynku z teoretycznie słabszym rywalem, beniaminkiem z Siedlec, zespół Okocimskiego podszedł bardzo skoncentrowany i od początku spotkania próbował przejąć inicjatywę. Brzeszczanie mimo przewagi optycznej, jaką osiągnęli od pierwszych minut meczu długo nie potrafili wypracować sobie klarownych okazji bramkowych. Gospodarze starali się oddawać dużo strzałów z dystansu, z którymi Paweł Nerek doskonale sobie jednak radził. Pierwszą klarowną sytuację miejscowi wypracowali sobie w 19 min i od razu zakończyła się ona zdobyciem gola. Od momentu objęcia prowadzenia z zespołu "Piwoszy" jakby zeszło powietrze i zaczęli oni grać nieco wolniej i mniej dokładnie, co sprawiało, że rywale nie mieli najmniejszych problemów z likwidowaniem zagrożenia na własnym przedpolu. Kolejny sygnał do ataku próbował dać w 43 min Paweł Smółka, lecz jego strzał z ok. 18 metrów nie był na tyle mocny, by móc zaskoczyć Nerka. Wynikało to jednak z faktu, że najlepszy snajper Okocimskiego kilka minut wcześniej doznał urazu stawu skokowego lewej nogi i przebywał na boisku praktycznie tylko jako statysta, natomiast po przerwie pozostał już w szatni. W końcówce pierwszej połowy bardzo nieodpowiedzialnie zachował się natomiast pomocnik Pogoni Marek Kaliszewski, który dosłownie w odstępie kilkudziesięciu sekund zobaczył dwie żółte kartki, po bezsensownych faulach w środku pola i musiał opuścić boisko, osłabiając w ten sposób i tak słaby zespół z Siedlec.

Na początku drugiej odsłony przyjezdni, mimo że grali już w liczebnym osłabieniu, niespodziewanie ruszyli do ataku. Najaktywniejszy w ich szeregach był wtedy Cezary Demianiuk, w pojedynkę niewiele mógł jednak zdziałać. W kolejnych minutach w sukurs przyszli mu wprawdzie także koledzy z drużyny, jednak akcje ofensywne Pogoni były zbyt czytelne i chaotyczne, by móc zaskoczyć pewnie grającą defensywę Okocimskiego. Miejscowi zagrali w drugiej połowie bardzo rozsądnie i wykorzystując każdą nadarzającą się okazję do wyprowadzania kontry. Właśnie po takich wypadach "Piwoszy" pod bramką gości kilka razy zrobiło się bardzo gorąco. Na listę strzelców w 63 min mógł wpisać się m.in. Robert Trznadel, który ograł w polu karnym Pogoni trzech rywali, przegrał jednak pojedynek z Nerkiem. Chwilę później bramkarz Pogoni obronił także groźne strzały oddane zza linii pola karnego przez Pawła Pyciaka i Wojciecha Wojcieszyńskiego. Wreszcie w 71 min "Piwosze" złamali defensywę rywali i zdobyli drugiego gola. W końcówce meczu na boisku pojawił się grający trener Pogoni Grzegorz Wędzyński, jednak jego obecność na murawie nie zmobilizowała pozostałych zawodników do lepszej gry. Jedynym wyjątkiem była akcja z 84 min, po której przyjezdni bliscy byli zdobycia honorowej bramki. Groźną kontrę przeprowadzoną prawym skrzydłem mocnym strzale zakończył wtedy Adam Czerkas, jednak Dawid Mieczkowski był na posterunku i odbijając futbolówkę sprawił, że "Piwosze" zakończyli niedzielny mecz z zerowym kontem po stronie strat.
Piotr Pietras

JAK PADŁY BRAMKI

1-0 Po wrzucie piłki z autu przez Mateusza Wawrykę, Paweł Smółka zmylił rywali zwodem, piłkę przejął natomiast Piotr Darmochwał i wbiegł z nią w pole karne z prawej strony, po czym strzałem po ziemi w dalszy róg pokonał bramkarza Pogoni.

2-0 Akcję ofensywną prawą stroną zainicjował Darmochwał, będąc tuż przy linii końcowej boiska zagrał piłkę wzdłuż linii bramkowej. Tej nie sięgnął jednak żaden z zawodników będących przed bramką i dopiero zamykający akcję na dalszym słupku Iwan Łytwyniuk posłał futbolówkę do pustej bramki.

ZDANIEM TRENERÓW

Krzysztof Łętocha, Okocimski:

- Moim zawodnikom należą się ogromne słowa uznania za konsekwentną grę w czasie całego meczu. Przez zdecydowanie większą cześć pojedynku piłka chodziła naszym graczom od nogi do nogi i całkowicie kontrolowaliśmy wydarzenia boiskowe. Stworzyliśmy sobie sytuacje bramkowe, które wykorzystaliśmy i zasłużenie zainkasowaliśmy kolejne trzy punkty. Martwi mnie jedynie kontuzja naszego napastnika Pawła Smółki, który po pierwszej połowie musiał opuścić plac gry. W tabeli jesteśmy zdecydowanym liderem, ale nie myślimy jednak jeszcze o celach końcowych tegorocznych rozgrywek. Na razie chcemy zdobywać jak najwięcej punktów i nie myśleć o tym, o co toczy się gra.

Grzegorz Wędzyński, Pogoń:

- To, że Okocimski jest na pierwszym miejscu w tabeli, wcale nie jest przypadkiem, to bardzo solidny zespół posiadający spore możliwości. My z kolei w niedzielnym meczu mieliśmy cały czas "pod górkę". W naszym składzie zabrakło bowiem najlepszego snajpera Jacka Kosmalskiego, natomiast zaraz na początku spotkania kontuzji doznał środkowy obrońca Chinonso Agu i musiał opuścić boisko. Jakby tych problemów było mało, to w końcówce pierwszej połowy, po dwóch bezmyślnych faulach, Marek Kaliszewski zobaczył czerwoną kartkę. Dodam, że arbiter słusznie wyrzucił go z boiska, natomiast takie zachowanie naszego pomocnika całkowicie go dyskwalifikuje.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski