KONTROWERSJE. Wcześniej budowę nowego szpitala uniwersyteckiego w Prokocimiu skutecznie blokowali ekolodzy. Teraz inwestycji po cichu sprzeciwiają się szefowie klinik Collegium Medicum UJ.
Jednak do akcji włączyli się ekolodzy, którzy blokując wycięcie drzew w Prokocimiu, zastopowali inwestycję na kilka lat. Powierzchnia terenu przeznaczona pod całą inwestycję wynosi aż 15,28 ha, a pod nóż ma iść 6729 drzew i 2736 m krzewów.
Sprawa trafiła do sądu, który prawomocnie orzekł, że usunięcie drzew w tym miejscu jest zgodne z przepisami. Collegium Medicum UJ ogłosiło przetarg na wycinkę lasu i w przyszłym tygodniu ma być znany jego zwycięzca.
Wkrótce CMUJ rozpisze kolejny przetarg - tym razem na wykonawcę całej inwestycji. Według planu wszystkie kliniki znajdowałyby się w jednym, olbrzymim budynku, w którym będzie ponad 900 łóżek, 24 sale operacyjne i 92 stanowiska intensywnej terapii.
- Budowa takiego obiektu to gigantyczne, bardzo złożone przedsięwzięcie. Potrwa co najmniej kilka lat, w trakcie których szpital musi normalnie, nieprzerwanie funkcjonować. Muszą być prowadzone konieczne remonty niemal do ostatnich chwil przed przeprowadzką - mówi prof. Piotr Laidler, od trzech tygodni pełniący funkcję prorektora UJ ds. Collegium Medicum.
Prorektor ma też poważne obawy, czy w obecnej sytuacji gospodarczej można na serio liczyć na fundusze z budżetu państwa. Równocześnie już dziś sen z oczu spędza mu pytanie: skąd wziąć brakujące pieniądze? W sumie potrzeba ok. 1,3 mld zł, zatem CMUJ musi dołożyć ok. 500 mln zł własnych środków. W projekcie inwestycji założono, że będą one pochodzić ze zbycia budynków i działek przy ul. Kopernika. Jednak korzystna sprzedaż nie będzie prosta, gdyż obiekty są objęte ochroną konserwatora zabytków, a sytuacja własnościowa części z nich jest skomplikowana.
Są też inni "hamulcowi". - Budowie po cichu sprzeciwia się część ordynatorów, którzy dzisiaj zawiadują klinikami znajdującymi się w odrębnych budynkach, w których w dużym stopniu są sterem, żeglarzem, okrętem. W nowym miejscu będzie jeden obiekt, wspólne sale operacyjne, wspólne sale intensywnej terapii, którymi trzeba się będzie dzielić. Dlatego boją się, że stracą autonomię i staną się mniej rozpoznawalni. Nie bez znaczenia jest też sentyment: większość tych ludzi w budynkach przy ul. Kopernika spędziła całe dorosłe życie - mówi proszący o niepodawanie nazwiska pracownik CMUJ.
Dorota Stec-Fus
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?