Do wyjątkowo groźnego wypadku doszło wczoraj rano w tramwaju linii nr 50, jadącym ulicą dr. Twardego od osiedla Krowodrza Górka w stronę Nowego Kleparza. Kiedy tramwaj znalazł się na łuku, 61-letni mężczyzna, który nie trzymał się poręczy, stracił równowagę i uderzył w drzwi. Te nie wytrzymały naporu i...wypadły razem z pasażerem na zewnątrz, na barierki rozdzielające jezdnię od torowiska. Mężczyzna z poważnymi obrażeniami trafił do Szpitala Uniwersyteckiego przy ulicy Kopernika w Krakowie.
– Pacjent jest w stanie ciężkim. Ma wielonarządowe obrażenia. Jest u nas hospitalizowany i oczywiście lekarze robią wszystko, aby mu pomóc – powiedziała nam wczoraj po południu Anna Drukała, rzeczniczka Szpitala Uniwersyteckiego.
Na razie ani policjanci, ani przedstawiciele krakowskiego MPK nie są w stanie powiedzieć, jakie były dokładne przyczyny wypadku. Przyznają jednak zgodnie, że było to wyjątkowo niecodziennie zdarzenie. Drzwi nie rozsunęły się bowiem na boki, tylko wypadły wraz z pasażerem.
– W tramwaju był monitoring, który zostanie zabezpieczony do tej sprawy. Policjanci będą przesłuchiwać świadków zdarzenia. Wyjaśniamy dokładne okoliczności wypadku – przyznaje Katarzyna Padło z biura prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Krakowie. Jak do tego doszło, zbada również biegły z zakresu rekonstrukcji wypadków.
– Ważne będą m.in. ustalenia dotyczące kwestii technicznych związanych z działaniem mechanizmów zabezpieczających, znajdujących się w drzwiach. Policjanci, którzy byli na miejscu, wykonali oględziny, rozmawiali także ze świadkami zdarzenia. Tego typu wypadki zdarzają się niezwykle rzadko, to bardzo niefortunny zbieg sekwencji zdarzeń – dodaje Katarzyna Padło.
Policjanci zaznaczają również, że prowadząca tramwaj była trzeźwa. Marek Gancarczyk, rzecznik MPK zapowiada zaś, że wypadek będzie analizowany także przez specjalny zespół ekspertów, w tym także przez przedstawicieli producenta tramwaju, z którego wypadł pasażer, czyli firmy Bombardier.
Skontaktowaliśmy się z Maciejem Kaczanowskim z polskiego oddziału firmy. - Mogę powiedzieć na razie tylko tyle, że to pierwszy taki przypadek w naszych pojazdach. Oczywiście wraz z MPK zbadamy wszystko dokładnie i będziemy wyciągać wnioski - stwierdził Kaczanowski.
– Trzeba pamiętać, że tego typu tramwaje, w którym zdarzył się wczoraj wypadek, jeżdżą po Krakowie od kilkunastu lat i nigdy nic podobnego nie miało miejsca. Ten konkretny pojazd został dostarczony do Krakowa w latach 2007–08 – dodaje Marek Gancarczyk. Zapewnia również, że tramwaj był sprawny technicznie i że przechodził systematyczne badania techniczne.
– Co do tego nie mamy żadnych wątpliwości, bo sprawdzamy pojazdy codziennie. Nie ma więc możliwości, abyśmy wypuścili do ruchu pojazd, nie kontrolując tak ważnego elementu jak drzwi – przekonuje Gancarczyk. I również podkreśla, że na razie wyjątkowo trudno ocenić, jakie były dokładne przyczyny tego zdarzenia. Zapewnia jednak, że nie ma zagrożenia dla pasażerów opierających się o drzwi tramwajów czy autobusów jeżdżących po Krakowie.
W internecie natychmiast pojawiło się mnóstwo komentarzy na temat wypadku. Na profilu MPK na Facebooku jeden z internautów napisał: „Na (...) odcinku Krowodrza (Górka) – dworzec towarowy motorniczy nie pierwszy raz łamią przepisy nadmiernej prędkości. Szkoda że musiało dojść do wypadku”.
Rzecznik MPK zapewnia jednak, że nadmierna prędkość nie była przyczyną nieszczęścia.
– Ze wstępnych ustaleń wynika, że tramwaj jechał lekko ponad 40 km/godz., więc nie była to zbyt duża prędkość, a tam, gdzie zdarzył się wypadek, nie ma ograniczenia, które nakazuje, aby jechać wolniej – wyjaśnia Marek Gancarczyk.
Napisz do autora:
[email protected]
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?