Od pięciu dni filmowcy z całej Polski powinni nadsyłać wnioski, chcąc uzyskać finansowe wsparcie z Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej na realizację swych projektów. Warto, bo PISF ma do rozdysponowania 130 mln zł.
Ale nabór na 2016 rok nie został rozpoczęty, bo Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego nie zatwierdziło jeszcze listy ekspertów, tradycyjnie orzekających o tym, do kogo powinny trafić pieniądze. W zeszłym roku grono ekspertów w dziedzinie filmu fabularnego tworzyli: Agnieszka Holland, Juliusz Machulski, Jan Komasa, Michał Rosa, Wojciech Smarzowski, Xawery Żuławski. Można się spodziewać, że tym razem skład będzie zupełnie inny.
Nieoficjalnie mówi się o tym, że PISF po zmianie władzy będzie musiał „zapłacić” za decyzję poprzedniej szefowej tej instytucji Agnieszki Odorowicz, która za swojej kadencji odrzuciła wnioski o dofinansowanie takich dzieł jak „Smoleńsk” Antoniego Krauzego, „Pilecki” Mirosława Krzyszkowskiego czy „Układ zamknięty” Ryszarda Bugajskiego. Wszystkie wymienione tytuły, poruszające martyrologiczną tematykę historyczną („Pilecki”, „Smoleńsk”) bądź uderzające bezpośrednio w III RP („Układ...”) można uznać za oczko w głowie Prawa i Sprawiedliwości.
Nowy minister kultury Piotr Gliński może wziąć odwet za pomijanie ważnych dla kształtowania narodowej tożsamości Polaków filmów. W końcu sam Jarosław Kaczyński pisał po wygranych wyborach, że przyjdzie czas na powstanie iście hollywoodzkiej produkcji wychwalającej dzielność Polaków. Aby zrealizować ten cel, zgodnie z prawem wystarczy nominować własnych ekspertów wchodzących w skład komisji Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej.
- Poczekajmy na decyzję ministerstwa. Jeśli resort wskaże własnych ekspertów, nadal będą musieli to być niezależni filmowcy, posługujący się w ocenie filmowych projektów wyłącznie kryterium artystycznym. Jeśli stanie się inaczej i do głosu dojdzie polityka, będziemy interweniować - mówi Jerzy Fedorowicz, senator PO, przewodniczący senackiej Komisji Kultury.
Do roli kultury, która według PiS powinna głównie wspierać postawy patriotyczne, odniosła się w jednym z programów telewizyjnych Magdalena Sroka, obecna szefowa PISF. - Ocena oddziaływania treści nie jest w kompe- tencjach i zakresie ani tego, kto dystrybuuje środki, ani w zakresie żadnego z polityków w tym kraju. Nie jest rolą tych, którzy pełnią służbę publiczną decydowanie o tym, co jest złe, a co dobre w sztuce - mówiła.
Obecnie rządzący mają jednak zupełnie inne zdanie na ten temat.
Czy nieudzielenie finansowego wsparcia przez Polski Instytut Sztuki Filmowej m.in. produkcji „Smoleńsk” w reżyserii Antoniego Krazue może skłonić ministra kultury do wymiany ekspertów instytucji? Od ich decyzji zależeć będzie kształt kina w 2016 roku.
Przypomnijmy, że brak zainteresowania ze strony PISF niektórymi produkcjami - jak dziełem o rotmistrzu Pileckim - rozpalał w ostatnich latach dyskusje opinii publicznej.
Rozprawa ze sprawą rotmistrza
Bogdan Wasztyl, prezes Stowarzyszenia Auschwitz Memento, który zainicjował wówczas prywatną zbiórkę pieniędzy na film, mówił nam: - Na temat planów realizacyjnych rozmawiałem z jednym z najwyższych urzędników w Polskim Instytucie Sztuki Filmowej i usłyszałem, bym trzymał się z dala od tematu Auschwitz, że to niebezpieczny grunt, że będzie afera na świecie.
Tłumaczył nam wtedy również, że w środowisku dominuje pogląd o tym, że Auschwitz nie należy łączyć z polskim wątkiem. To przestrzeń zarezerwowana dla Holokaustu. Wasztyl podkreślał, że pewnie dlatego reprezentant z PISF-u całkowicie pozbawił go złudzeń, że państwowa instytucja kiedykolwiek sfinansuje jego przedsięwzięcie.
Instytut odpierał jednak te zarzuty: „Twierdzenia pana Bogdana Wasztyla nie mają nic wspólnego z rzeczywistością, podobnie jak słowa, które jakoby wypowiedział kiedyś bliżej nieokreślony wysoki urzędnik PISF” - brzmiało oficjalne stanowisko PISF kierowanego wówczas przez Agnieszkę Odorowicz. Warto zaznaczyć, że Stowarzyszenie Auschwitz Memento nie aplikowało oficjalnie o środki finansowe z Instytutu i nie wzięło udziału w żadnym konkursie organizowanym przez tę instytucję.
- Czułem, że to nie ma sensu - komentował wówczas sprawę Bogdan Wasztyl.
Jednowymiarowy Smoleńsk
Klamkę u wrót PISF musiał też pocałować Antoni Krauze, którego scenariusz do „Smoleńska” został dosłownie zmiażdżony przez ekspertów. Wytknięto mu wiele warsztatowych błędów. „Przedstawia świat czarno-biały, historia jest przewidywalna, to nie film, ale fabularyzowana publicystyka, postaci są jednowymiarowe, brakuje zwrotów akcji, główna bohaterka - dziennikarka, która szuka prawdy o katastrofie smoleńskiej - jest papierowa, dobre postacie są nieskazitelne, rację ma tylko jedna strona, zło jest anonimowe, rażą patetyczne dialogi i deklaratywne monologi wygłaszane ex cathedra” - mogliśmy przeczytać w wewnętrznej recenzji.
Głos w tej sprawie zabrała wówczas nawet Agnieszka Odorowicz, która napisała na Twitterze (internetowym komunikatorze): „Film »Smoleńsk« negatywnie oceniony przez ekspertów Instytutu. Podzielam ich opinię na temat jakości artystycznej scenariusza”.
Miliony na filmy czekają
Wnioski o dofinansowanie w przyszłym roku przez PISF miały dotyczyć następujących dziedzin: produkcji filmowej (fabularnej, animowanej i dokumentalnej - 90,5 mln zł), programów upowszechnienia kultury filmowej (25 mln zł), promocji polskiego filmu za granicą (8 mln zł), a także programu rozwoju kin (6 mln zł).
- Mamy nadzieję, że listę ekspertów PISF, którzy są corocznie powoływani przez ministra kultury i dziedzictwa Narodowego, otrzymamy w ciągu najbliższych dni i będziemy mogli uruchomić nabór wniosków w ramach programów operacyjnych do sesji w styczniu 2016 roku - mówi Rafał Jankowski, rzecznik prasowy PISF, komentując stanowisko instytucji.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?