Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Panowie, do dłoni!

Leszek Mazan
Namiętnie łażę w wiosenne popołudnia po Plantach i nie ma dnia, żeby na rozkasztanionej alejce nie doleciało mnie (oczywiście adresowane do kogoś innego) cudowne galicyjskie: „Moje uszanowanie dla pana profesora” albo: „Najniższe ukłony dla pana prezesa” lub po prostu: „Sługa, służka i podnóżek”. No i obowiązkowo: „Caję rączki i wszystko, co mi wolno”…

Mój Boże, jakież to piękne, ponadczasowe, nasze… Sprawa nabrała wymiaru ogólnopolskiego przed dziesięcioma laty, kiedy premier Jarosław Kaczyński w czasie posiedzenia rządu pocałował w rękę swego ministra Radosława Sikorskiego.

Spodziewano się rychłych roszad personalnych, wicepremierostwa dla Ucałowanego i awansu opcji krakowskiej, albowiem to właśnie jej członkowie umieją naprawdę całować w rękę, czyniąc to po hiszpańsku „nie tylko ustami, ale całym ciałem” i z poprzedzającym pocałunek niskim ukłonem. Ale okazało się, że był to tylko pocałunek śmierci. Przypomniał on jednak, że prapolski obyczaj nie zanika, że to Kraków narzuca kontynuację obyczajowych tradycji.

Mimo że - o czym nikt nie pamięta - to w Krakowie już 60 lat przed premierowskim cmoknięciem, równolegle z budową Nowej Huty, podjęto walkę „z wstrętnym i niehigienicznym ślinieniem po rękach”. Z inicjatywy „Przekroju” powołano Towarzystwo Higieniczno-Obyczajowe do Walki z Cmok-Nonsensem. W jego szeregi wstępowali „ludzie wrażliwi estetycznie i świadomi mizernej wartości pocałunku”. „Przekrój” - „w imię najwyższych wartości humanistycznych i humanitarnych” - wzywał do witania się „bez spadku po ustroju feudalnym, bez absurdalnego wstrętnego, głupiego całowania damskich dłoni”, inspirującego do całowania dłoni innych płci.

Przywoływano bulwersujące przykłady, m.in. z „Pana Tadeusza”: „Krótkie były Sędziego z synowcem witania/ Dał mu poważnie rękę do pocałowania” albo z „Na ustach grzechu” Magdaleny Samozwaniec: „Dzięki ci Boże, żeś mnie tak pobożną obdarzył córką! - załkała matka całując męża w rękę”.

Ówcześni dostojnicy pozostawili sprawę bez komentarza. Opinię publiczną zaskoczyły natomiast panie. Okazało się, że Polki lubią być całowane w rękę! Częstotliwość pocałunków składanych na dłoniach, w wyniku intensywnej reklamy tego burżuazyjnego obyczaju, zdecydowanie wzrosła. Rozczarowana redakcja przerwała akcję trudniejszą niż zakładanie spółdzielni produkcyjnych.

Cmok-nonsens przetrwał do dziś nie tylko na Plantach i linii A-B, ale i w najwyższych sferach. Przełykam ślinę ze wzruszenia i dumy, gdy widzę, jak przed posiedzeniem rządu pani premier z wyraźnie zadowoloną miną przyjmuje na dłoni pocałunki od stojących rzędem wiernych ministrów, gdy w każdym cmoku brzmi miłość, wierność i całkowite oddanie Sprawie. Kogo i jak petenci całują w rękę na Nowogrodzkiej mogę się tylko domyślać pieszcząc w sercu nadzieję, że i tu garściami korzysta się z doświadczeń krakowskich. I tu i tam głowy pochylają się nad dłonią i tradycją. Nikt nie nazywa jej cmok- -nonsensem, ale skutecznym narzędziem do - zgodnie z wolą suwerena - zdobywania przychylności przywódców.

Jedynym znanym mi niestety nie osobiście dostojnikiem, który dostawał tzw. k…wskiej trzęsionki, gdy ktoś chciał go pocałować w rękę był Nasz Dobry Pan cesarz Franciszek Józef I. Na wszelki wypadek sam podawał c.k. dłoń rzadko i to wyłącznie szlachcicom albo ludziom z dużymi pieniędzmi, a już prawie nigdy przedstawicielom wyższego kleru: musiałby wtedy w rewanżu ucałować pierścień na dłoni purpurata. Na szczęście od tamtych czasów w naszym życiu politycznym trochę się zmieniło…

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski