Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pakiet do poprawy. Aż 33 procent pacjentów z nowotworem zbyt długo czeka na leczenie

Dorota Stec-Fus
fot. Tomasz Czachorowski
Zdrowie. Po dwóch latach funkcjonowania pakietu onkologicznego chorzy bez karty DiLO (tzw. zielonej karty, która uprawnia do szybkiej diagnostyki i leczenia bez limitu) czekają na rozpoczęcie terapii znacznie dłużej niż przed wejściem w życie reformy! A wiadomo, że dla pacjenta z nowotworem każdy dzień zwłoki może okazać się na wagę życia - alarmuje Fundacja Watch Health Care w raporcie OnkoBarometr.

Liczby są porażające. Przeprowadzona przez fundację w styczniu br. weryfikacja terminów oczekiwania w ponad 750 placówkach medycznych w Polsce wykazuje, że pacjenci z rakiem stercza posiadający kartę DiLO czekają 11,5 tygodnia, bez karty aż 27,8 tygodnia; z rakiem płuc - analogicznie - 8,7 tyg. i 29,7 tyg.; z rakiem piersi - 9,7 tyg. i 35,5 tyg.; z przewlekłą białaczką szpikową - 3,5 tyg. i 37,7 tyg. Najkrócej oczekuje się na radioterapię: 1,3 i 3,1 tygodnia.

Co sprawia, że aż jedna trzecia pacjentów chorych na raka i uprawnionych do zielonej karty nie otrzymuje jej, czeka więc na leczenie dłużej, narażając zdrowie i życie? - Nie wszyscy lekarze POZ podpisali umowę z NFZ na jej wystawianie, zatem ich pacjenci nie mogą na nią liczyć. Barierą może być też zapis pakietu onkologicznego przewidujący, że lekarze, którzy zbyt często niesłusznie podejrzewają raka i kierują chorego do szybkiej diagnostyki, podlegają karze - zauważa Aneta Augustyn, współautorka OnkoBarometru.

Ale dr Tomasz Sobalski, prezes Małopolskiego Kolegium Lekarzy Rodzinnych zaprzecza, jakoby ewentualne kary powstrzymywały podejrzewających raka medyków przed kierowaniem pacjenta na szybką ścieżkę.

- Nie znam takiego przypadku - mówi z naciskiem. Równocześnie podkreśla, że nowotwór ma „różne maski” i konieczna jest współpraca pacjenta. - Aż w 70 procentach diagnoza oparta jest na wywiadzie i każda, pozornie nieistotna informacja przekazana przez chorego może przesądzić o dalszym leczeniu. Wiele osób nie zdaje sobie z tego sprawy i nie obserwuje swojego organizmu. Tkwią w błędnym przekonaniu, że wszystko załatwią badania diagnostyczne - ubolewa Sobalski.

Zdaniem dr. Janusza Legutki z Oddziału Chirurgii Ogólnej, Onkologicznej i Gastroenterologicznej Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie, wystawianie kart DiLO znajduje się poza możliwościami części lekarzy rodzinnych. Jest ona - po pierwsze - nadmiernie skomplikowana, po drugie - służący jej wystawianiu system elektroniczny jest zbyt trudny. - Każdego tygodnia przyjmuję pacjentów z nieprawidłowo wypełnioną zieloną kartą, których muszę odsyłać celem jej poprawy - dodaje Legutko.

Autorzy OnkoBarometru sporo uwagi poświęcają też m.in. nowotworom skóry, spośród których w pakiecie uwzględniono jedynie czerniaka. Tymczasem np. rak podstawnokomórkowy jest drugim co do częstości występowania nowotworem skóry, na który rocznie zapada ok. 8,5 tys. Polaków. Na rozpoczęcie leczenia muszą oni czekać aż... 14 miesięcy!

Na szczęście, szykują się zmiany w pakiecie. W minioną środę w Sejmie odbyło się drugie czytanie projektu nowelizacji przepisów. Przewiduje ona zlikwidowanie nadmiernej biurokracji m.in. poprzez skrócenie karty DiLO z 7 do 2 stron. Równocześnie lekarze POZ nie będą więcej karani za nietrafnie wydane karty. Natomiast lekarze ambulatoryjnej opieki specjalistycznej otrzymają uprawnienia do ich wystawienia już w chwili podejrzenia raka, a nie - jak jest teraz - dopiero w momencie jego rozpoznania. Zostanie też poszerzony katalog nowotworów objętych szybką ścieżką.

Zmiany mają też dotyczyć konsyliów lekarskich, które - w myśl pierwotnych zapisów pakietu - powinny być zwoływane celem wypracowania sposobu leczenia pacjenta onkologicznego. Sejm zaproponował poprawkę, gwarantującą ich organizowanie dla każdego pacjenta z zieloną kartą. Ten pomysł przepadł jednak w Komisji Zdrowia i dziś nie sposób przewidzieć finalnego kształtu zapisów.

Lekarze obawiają się jednak, że ostatecznie rola konsyliów zostanie znacząco ograniczona.

- Jest oczywiste, że dla dobra pacjenta - z wyjątkiem najprostszych przypadków raka - powinny być organizowane - zaznacza dr Janusz Legutko. Równocześnie przyznaje, że problemem jest brak specjalistów. Dotyczy to przede wszystkim szpitali powiatowych, które nie mogąc zorganizować konsyliów, rezygnują w ogóle z leczenia onkologicznego.

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski