Oszczędności w sądzie?

Fot. Maciej Hołuj

Rozmowa z sędzią BOŻENĄ JURCZAK, prezesem Sądu Rejonowego w Myślenicach

- Nie jestem zwolenniczką likwidacji sądu grodzkiego w Myślenicach. Podkreślam raz jeszcze - w Myślenicach. Dlaczego? Z prostych przyczyn. Spraw rozstrzyganych przez sąd grodzki w Myślenicach jest bardzo dużo. Kiedy po likwidacji sądu grodzkiego będą one rozstrzygane przez wydział karny, może to być - i będzie - wielkie obciążenie dla tego ostatniego.
Czym, Pani zdaniem, jest spowodowana ta decyzja?
- Według mnie likwidacja sądów grodzkich to kwestia przede wszystkim oszczędności. Znikną między innymi dodatki funkcyjne dla sędziów i kierowników sekretariatów wydziałów.
Czy ewentualna likwidacja sądu grodzkiego w Myślenicach pociągnie za sobą konsekwencje personalne?
- Tak. Będziemy musieli zlikwidować dwie funkcje przewodniczących wydziałów i dwa etaty kierowników sekretariatów. Wiąże się to jednak z tym, że sędziowie będą orzekać w większym wymiarze - na sali rozpraw - co też prawdopodobnie wzięto pod uwagę w projekcie obecnych zmian.
Jakie konsekwencje będzie miała likwidacja sądu grodzkiego lokalnie, zarówno dla samej instytucji, jak również dla tych, którzy z sądu korzystają na co dzień? Z jakimi uciążliwościami muszą liczyć się mieszkańcy?
- Ponieważ wszystkie sprawy, a więc także te rozstrzygane dotychczas przez sąd grodzki przejmie jeden wydział, prawdopodobnie mieszkańcy Myślenic będą musieli pogodzić się z trochę dłuższymi terminami oczekiwania na wyznaczenie pierwszego terminu rozprawy. Nie jestem w stanie w tej chwili odpowiedzieć na pytanie o ile dłużej - ale być może o kilka miesięcy. Podobne uciążliwości mogą dotknąć takie instytucje, jak policja czy Straż Miejska, które kierują dotychczas sprawy do sądu grodzkiego.
Czy dla Sądu Rejonowego w Myślenicach likwidacja sądu grodzkiego wiąże się z odciążeniem w pracy?
- Absolutnie nie. Będziemy rozstrzygać taką samą liczbę spraw jak dotychczas.
ROZMAWIAŁ: MACIEJ HOŁUJ