Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ostrzegaliśmy, że dżihadyści są zagrożeniem dla Bliskiego Wschodu

Rozmawia Remigiusz Półtorak
Fot. Andrzej Banaś
Państwo Islamskie działa inaczej niż wcześniej Al-Kaida, która przeprowadzała ataki terrorystyczne. Tu mamy do czynienia z kontrolą znacznych obszarów. ZIYAD RAOOF, pełnomocnik Rządu Regionalnego Kurdystanu w Polsce, wyjaśnia, o co toczy się gra w Iraku i przede wszystkim w Syrii.

– Można było przewidzieć, że Państwo Islamskie tak bardzo urośnie w siłę?

– Rząd Regionalny Kurdystanu już na początku tego roku przestrzegał, że trzeba podjąć działania, aby to uniemożliwić. Ówczesny premier Iraku Nuri Maliki był informowany o potencjalnym zagrożeniu przez kancelarię prezydenta Kurdystanu Masuda Barzaniego. Zlekceważył ostrzeżenia i odniósł się do nich dość arogancko. Władze Kurdystanu rozmawiały też ze Stanami Zjednoczonymi i z krajami europejskimi. Nikt nie potraktował tego poważnie.

– I dlatego teraz trzeba walczyć ze skutkami inwazji dżihadystów? Jak duże zagrożenie stanowi Państwo Islamskie dla Iraku i Syrii, ale również dla całego regionu?

– Sytuacja w regionie jest bardzo dynamiczna i w ostatnich miesiącach zdecydowanie się pogorszyła. Dżihadyści zajęli już niemały obszar Iraku. Nie byłoby to możliwe, gdyby nie wojna w Syrii, gdzie Państwo Islamskie przez ostatnie lata mogło kontrolować duże tereny. Brak pomocy dla umiarkowanej opozycji syryjskiej, która walczy z reżimem Asada, spowodował, że islamscy ekstremiści błyskawicznie urośli w siłę. Co więcej – uzyskują też konkretną pomoc od krajów w regionie.

– Których? Najczęściej podejrzewany jest Katar, który zręcznie prowadzi podwójną grę. Kto jeszcze?

– Nie chciałbym wskazywać konkretnie, o które kraje chodzi. Dla tych, którzy śledzą wydarzenia na Bliskim Wschodzie, jest to jasne.

– Wróćmy do pytania – to duże zagrożenie?

– Tak. Proszę zwrócić uwagę, że Państwo Islamskie (ISIS) działa inaczej niż wcześniej Al-Kaida, która przeprowadzała ataki terrorystyczne. Tu mamy do czynienia z kontrolą znacznych obszarów. Już w Syrii dżihadyści mieli dostęp do pól naftowych, opanowali fabryki broni – w pewnym sensie stali się samowystarczalni. Po ataku na Irak i zajęciu Mosulu, dużego miasta na północy kraju, w ciągu jednej nocy 43 tysiące żołnierzy irackich zdezerterowały. Efekt jest taki, że w posiadaniu ekstremistów znalazły się dziesiątki tysięcy sztuk nowoczesnej broni, która była na wyposażeniu irackiej armii.

– Dlaczego tak się stało?

– Do inwazji Państwa Islamskiego przyczyniły się przede wszystkim dwie rzeczy. Po pierwsze, polityka rządu Malikiego doprowadziła do rozłamu między szyitami a sunnitami. Nawet część ludności szyickiej straciła do niego zaufanie. Miejscowa ludność zaczęła współpracować z ekstremistami, widząc, że rząd w Bagdadzie dąży raczej do konfrontacji niż do jedności kraju. Po drugie, struktura armii irackiej była budowana na zasadzie korupcji i podziału między szyitami oraz sunnitami.

– I okazało się, że jest w rozkładzie.

– O czym świadczy to, że nie było ani jednego strzału, kiedy ISIS wszedł do Mosulu – żołnierze dostali rozkaz od swoich dowódców, żeby uciekać. I uciekli.

– Wojska kurdyjskie mają więcej sukcesów w walce z dżihadystami, ale narzekają na gorszy sprzęt.

– Kurdowie mają peszmergów – najbardziej walecznych i zdeterminowanych do walki z ISIS w Iraku bojowników, którzy walczą od wielu lat i są oddani sprawie. Nie dochodzi wśród nich do napięć na tle wyznaniowym. Społeczeństwo kurdyjskie jest mozaiką różnych narodowości i wyznań, koegzystujących w spokoju i harmonii.

Problem peszmergów rzeczywiście polega na tym, że wyposażenie wojskowe było zdecydowanie bardziej skromne niż u bojowników Państwa Islamskiego. Chodzi nie tylko o jakość, ale też o ilość. Od wielu lat staraliśmy się doposażyć wojska, które według konstytucji Iraku wolno nam mieć w liczbie do 100 tysięcy uzbrojonych peszmergów. Ale utrudniały to zarówno rząd w Bagdadzie, jak i mocarstwa zachodnie. Po walkach jeszcze z wojskami Saddama kurdyjska broń to przede wszystkim kałasznikowy i broń lekka, choć teraz zaczyna się to zmieniać.

Tymczasem ekstremiści mają hummery i broń ciężką. Największe zagrożenie było wtedy, gdy zbliżyli się na 40 km do Irbilu. Na szczęście społeczność międzynarodowa zareagowała wsparta naszymi wojskami. Jeśli dzisiaj inwazja została zatrzymana, to właśnie dzięki połączeniu sił – same ataki z powietrza niewiele by dały.

– W rządzie premiera Malikiego dochodziło do rozłamów. W nowym gabinecie Al-Abadiego są Kurdowie, ale pod pewnymi warunkami. Jakimi? Minister spraw zagranicznych Al-Dżaafari mówił niedawno w Paryżu, że punktem zapalnym są złoża ropy i to, kto ma z nich korzystać.

– Nowy rząd został ogłoszony, ale tak naprawdę nie ma jeszcze ostatecznej deklaracji Kurdów, że w takim składzie będzie on funkcjonował. Ciągle nie wyznaczono dwóch ważnych ministrów – obrony i spraw wewnętrznych. A co do obecności kurdyjskiej, jest to na razie tylko propozycja.

Wbrew temu, co mówi Al-Dżaafari, nie chodzi przede wszystkim o ropę. Pierwsza sprawa do rozwiązania to kwestia terenów, które zawsze były kurdyjskie, a dzisiaj nie wchodzą w skład irackiego Kurdystanu – np. okolice Kirkuku. Co więcej, rząd Malikiego kontynuował tam politykę przesiedleń ludności arabskiej.

Inny problem to dozbrojenie peszmergów, którzy według konstytucji są częścią sił zbrojnych Iraku, ale dotychczas w żadnym budżecie nie przeznaczono na ten cel ani pieniędzy, ani sprzętu. Poza tym, 17 proc. irackiego budżetu powinno być przeznaczone dla Kurdystanu. Maliki to wstrzymał i Kurdowie od wielu miesięcy nie dostają normalnych wynagrodzeń.

– Ropa też jest niezmiernie ważna, bo generuje bardzo konkretny dochód.

– Kurdowie zgodnie z artykułem 112 irackiej konstytucji mają prawo wykorzystywać te pola naftowe, które nie były wykorzystane przed 2003 rokiem, gdy został obalony Saddam.

Na tym tle ciągle pojawiały się napięcia, bo poprzedni rząd oficjalnie przyznawał, że nie pozwoli, aby firmy międzynarodowe współpracowały z naszymi władzami. Na szczęście ekspertyzy prawne jasno wskazują, że to jest możliwe, więc wiele koncernów zdecydowało się już na inwestycje – w tym tacy giganci, jak Exxon Mobil, Chevron, Total oraz Gazprom. Wartość inwestycji sięga dzisiaj 4 mld dolarów.

– To oznacza, że Kurdowie są samowystarczalni dzięki ropie?

– Powiedziałbym raczej – mogą być samowystarczalni. Według planów, w 2019 roku wydobycie ropy może osiągnąć 2 mln baryłek dziennie.

Warto zwrócić uwagę na jeszcze jedno. Od obalenia Saddama nie traciliśmy czasu. Nie było w Kurdystanie takiej anarchii jak w pozostałej części kraju, więc mogliśmy powoli budować gospodarkę i infrastrukturę. Kiedyś nie było żadnej fabryki cementu, teraz jest ich kilkanaście. Pojawiła się też huta stali, rozwija się wiele różnych dziedzin przemysłu. Potrzeba nam tylko spokoju i bezpieczeństwa.

– I tu dochodzimy do zasadniczego pytania. Kurdowie od lat mówią o niepodległości, ale może w dzisiejszych warunkach lepsza jest szeroka autonomia?

– Na dłuższą metę niepodległość jest oczywiście celem najważniejszym. Mamy do niej prawo i Polacy – którzy tyle lat spędzili pod zaborami – chyba najlepiej powinni to zrozumieć.

Z drugiej strony, mamy zapisaną w konstytucji szeroką autonomię i twierdzę, że w ostatnich latach pokazaliśmy, że potrafimy sobie poradzić. Dlatego rząd Kurdystanu postawił sprawę jasno – może wejść do nowego gabinetu, ale daje trzy miesiące na spełnienie naszych oczekiwań, które są zgodne z iracką konstytucją. Bo dotychczas to rząd Malikiego nie spełnił obietnic; powiedziałbym nawet, że był totalitarny. Maliki skupił w swoich rękach najważniejsze ministerstwa, a na koniec podporządkował sobie nawet bank centralny.

Jako Kurdowie współpracujemy i staramy się brać udział w nowym procesie politycznym w Iraku, ale równocześnie nie wycofujemy się z możliwego przeprowadzenia referendum na temat niepodległości.
***

– Jedno na **pewno łączy Kurdów z rządem w Bagdadzie – wspólny wróg. Gdzie tkwi dzisiaj klucz do pokonania dżihadystów? W dostarczaniu broni przez sojuszników?**

– Dostarczanie broni to jest już walka ze skutkami inwazji Państwa Islamskiego. Kluczowa dla rozwiązania tego problemu będzie sytuacja w Syrii. Jeśli tam nie wykończy się dżihadystów, to na długo pozostaną zagrożeniem.

Dlatego trzeba pomagać umiarkowanej opozycji, która walczy zarówno z ekstremistami, jak i z reżimem Asada.

– Problem w **tym, że tej opozycji praktycznie nie ma. A nawet jeśli, to czy pomoc dla umiarkowanej opozycji nie oznacza dzisiaj pośredniego wsparcia dla Asada?**

– Nie musi tak być. Trzeba zrobić wszystko, aby do walki z Państwem Islamskim zaangażować te kraje, które dotąd przymykały oczy, i uniemożliwić dostawy broni oraz środków finansowych dla dżihadystów. Mocarstwa zachodnie muszą przecież wiedzieć, kto za tym stoi. Mam na myśli kraje regionu.

– Jaką rolę mogą odegrać Kurdowie?

– Cały czas staramy się pokazywać, że jesteśmy wiarygodnym sojusznikiem i ważnym elementem równowagi sił w regionie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski