MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Olkuski azyl nie dla psów

Redakcja
Mieszkanka Olkusza (nazwisko do wiadomości redakcji) starała się o pracę w firmie Rafała P. "Opieka nad zwierzętami" przy ulicy Sikorka. Ogłoszenie o pracy w "schronisku" znalazła w internecie, choć właściciel formalnie nie ma zgody na taką działalność.

Tablica na ogrodzeniu od wielu lat jest ciągle ta sama. Po zarzutach, że właściciel - mimo zakazu - wciąż prowadzi schronisko, zamalowano napis "schronisko". Nic więcej się nie zmieniło. FOT. MAŁGORZATA GLEŃ

KONTROWERSJE. Mieszkanka miasta, szukając pracy ze zwierzętami, zobaczyła drastyczne sceny w firmie Rafała P. Burmistrz Olkusza Dariusz Rzepka zapowiedział, że dziś złoży zawiadomienie do prokuratury.

Rafał P. poszukiwał osoby odpowiedzialnej, znającej się na zwierzętach i ich zachowaniach. Nasza Czytelniczka studiuje technikę weterynarii, chce pracować w zawodzie, pojechała więc na rozmowę. To jednak, co zobaczyła na miejscu, na długo zostanie w jej pamięci.

- W boksie leżał martwy duży, czarny pies - relacjonuje zszokowana dziewczyna. - Był nadgryziony przez inne psy. Wyglądało tak, jakby leżał tam już dwa, trzy dni. Kiedy pan, który mnie oprowadzał, to zobaczył, zawołał: "Takieście głodne przez ten weekend były!".

Dziewczyna miała ze sobą kilka puszek jedzenia. Dała zwierzakom.

- Rzuciły się do misek. Były wygłodzone - opowiada olkuszanka. - Przerażające jest również to, że w tym niby schronisku nie ma żadnej opieki weterynaryjnej ani kwarantanny dla nowych zwierząt. Nawet jak trafi tam zdrowy pies, to wyjdzie chory - podkreśla. Postanowiła powiadomić o tym Urząd Miasta w Olkuszu.

- Obdzwoniłam ze sześć wydziałów. Odsyłano mnie od jednego do drugiego. Nikt nie potrafił pomóc - dodaje.

Według jej relacji, na posesji przy ul. Sikorka miało znajdować się około 50 psów, mimo że Rafał P. w 2009 roku dostał zakaz prowadzenia schroniska. Teraz formalnie zajmuje się wyłapywaniem bezdomnych czworonogów. Zwierzęta nadal mieszkają w klatkach.

Właściciel tłumaczy to zwykle tym, że tylko przetrzymuje psy przed wywiezieniem do azylu. Nikt jednak nie sprawdza, ile - tak naprawdę - czasu rzeczywiście są tam przetrzymywane.

Postanowiliśmy odwiedzić to pseudoschronisko. Otwarte jest w godz. 10-16.

Podjeżdżamy. Na podwórzu piękny, nowy dom. Jeszcze nieurządzony. Za zabudowaniami i krzewami stoją klatki ze zwierzętami. Niektóre są tak ciasne, że duży pies praktycznie nie ma ruchu. W większych boksach jest lepiej. Bud jest bardzo dużo, psów mniej, około 20. Mogą pobiegać. Mają również wodę.

- Nie wolno robić zdjęć! - mówi pracownik "schroniska", kiedy widzi, że wyciągamy aparat fotograficzny.

- Jak można wziąć psa, chcielibyśmy się dowiedzieć czegoś więcej. Jak długo tu jest, skąd się wziął? - pytamy.

- Ja tam nie wiem, nie mam dokumentów - odpiera przewodnik.

- To kto wie? - nie dajemy za wygraną.

- Właściciel.

- A możemy z nim porozmawiać?

- Nie, bo go nie ma.

Powiatowy inspektor weterynarii w Olkuszu Krzysztof Janik i Fundacja Pro Animals pisały do burmistrza, aby wykreślił Rafała P. z ewidencji przedsiębiorców. W miniony czwartek wpłynęło kolejne pismo.

- Gmina nie może tego zrobić. Takie kompetencje ma minister gospodarki - wyjaśnia burmistrz Dariusz Rzepka. - Jest dziura w przepisach, którą ten pan wykorzystuje.

Po naszych kolejnych pytaniach obiecał, że złoży zawiadomienie do prokuratury na działalność Rafała P.

- Mam nadzieję, że we wtorek pismo będzie gotowe - zapowiedział burmistrz Dariusz Rzepka.

Katarzyna Ponikowska

Historia z azylem w tle

Zgubili 146 psów?

* We wrześniu pisaliśmy o tym, że Najwyższa Izba Kontroli negatywnie oceniła działalność Rafała P. Inspektorzy stwierdzili, że psy i koty, które wyłapuje olkuszanin, znikają bez śladu - nie wiadomo, co stało się z 146 czworonogami. Część gmin, które miały z nim podpisane umowy, wycofała się ze współpracy.
* Osoby działające na rzecz zwierząt mówią, że problem jest szerszy. Gminy nie interesują się losem bezdomnych zwierząt. Płacą pieniądze za ich złapanie, ale nie prowadzą kontroli, co dzieje się z czworonogami dalej. - Hycle łapią psa, biorą pieniądze, a potem je wypuszczają i łapią od nowa. A gminy za jednego płacą od 1,8 tys. do nawet 5 tys. zł (za sukę ze szczeniakami). To świetny biznes - zwraca uwagę Jolanta Racka z Fundacji Pro Animals z Chrzanowa. - Ostatnio ten sam pies widziany był w Olkuszu, Zawierciu i Cieszynie - dodaje.

Schronisko, którego nie ma

* Działalność Rafała P. nie jest nadzorowana przez żaden urząd. Ani gmina, ani powiatowy inspektorat weterynarii nie mają wpływu na to, co dzieje się w Olkuszu na posesji przy ulicy Sikorka.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski