Krzysztof Kawa: KAWA NA ŁAWĘ
Dla tysięcy dziennikarzy (albo takich, którzy się nimi mienią) każdy poranek był dobry, by zadzwonić do zawodnika i wypytać, dlaczego tak mało dostał kasy na przygotowania olimpijskie albo kto mu dzisiaj nadepnął na odcisk.
A w tym roku w telefonach mistrzów panowała głucha cisza, bo wszyscy, aż do końca czerwca, żyliśmy piłkarskim turniejem Euro.
W lipcu pracownicy prasy, radia i telewizji, a nade wszystko portali zaczęli nadrabiać zaległości, ale bądźmy szczerzy – wszystkich 218 członków ekipy przepytać w tak krótkim czasie się nie da. Siłą rzeczy większość z tych, którzy mieli okazję zaistnieć w świadomości społecznej dzięki igrzyskom, straciła szansę na olimpijski lans. Z reguły bezpowrotnie.
Pytanie, czy coś pozytywnego z tego świętego spokoju wyniknie. Przecież Polak, gdy nie może wyżalić się i ponarzekać, czuje się zwyczajnie źle. Gdy nie może komuś przywalić, jest sfrustrowany. Odetchnąłem więc, gdy przeczytałem, jak Radek Zawrotniak narzeka na Polski Komitet Olimpijski, jak – oceniając dzielenie pieniędzy przez urzędników – wywołuje duchy socjalizmu. Krakowski szermierz odsłania przyłbicę i z dezynwolturą wyprowadza ciosy na prawo i lewo. Ba, trafia nawet w czuły punkt samego Adama Małysza, wyzywając mistrza skoków od marnych kierowców i wysyłając w zaświaty dla celebrytów.
Jako naród nie jesteśmy cool jak Jamajczycy. Pewnie nie mamy nawet tak dużej i efektownej jak oni ekipy na igrzyska w Londynie. Ale lansu i bojowego ducha mogą nam pozazdrościć nie tylko rodacy Boba Marleya, ale nawet potomkowie Wilhelma Zdobywcy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?