MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Od Sapiehy i Hlonda do Glempa

Rozmawiał Włodzimierz Knap
Biskup Kaczmarek zeznaje przed sądem
Biskup Kaczmarek zeznaje przed sądem Fot. Archiwum
Rozmowa z prof. Antonim Dudkiem, historykiem. 26 sierpnia 1963. Umiera biskup Czesław Kaczmarek, ordynariusz kielecki. Dla władz był wyjątkowo niepokornym biskupem. Prymas Wyszyński też sobie z nim nie radził

– W czerwcu 1945 r. abp Adam Stefan Sapieha przewodniczył pierwszej po wojnie konferencji biskupów. Zebrało się ich wówczas tylko siedmiu. Czy metropolita krakowski był wówczas najważniejszym hierarchą w Polsce?

– Nie tylko wtedy; taką pozycję zajmował przez cały okres wojny. Powody były dwa: po pierwsze w kraju nie było wówczas prymasa kard. Augusta Hlonda, po drugie wspaniała postawa abp. Sapiehy w czasie okupacji.

– W lipcu 1945 r. wrócił do kraju prymas Hlond. Przejął od razu stery władzy nad Kościołem?

– Jako prymas z natury rzeczy był najważniejszy. Dodatkowo jeszcze przed powrotem został wyposażony przez Piusa XII w specjalne pełnomocnictwa. Umożliwiały one podejmowanie decyzji w wielu sprawach, które zwykle były zarezerwowane dla Stolicy Apostolskiej. Pius XII zrobił tak dlatego, bo żywił obawy co do losów katolicyzmu w krajach, które znalazły się w sowieckiej strefie wpływów.

– Jaką pozycję do swojej śmierci (w 1951 r.) zajmował kardynał Sapieha?

– Wszelkie ważne decyzje dotyczące kontaktów z władzą państwową Hlond konsultował cały czas z metropolitą krakowskim. Identycznie zachowywał się następca Hlonda, abp Stefan Wyszyński. Komuniści jednak nie od razu rzucili się do walki z Kościołem. Do późnej jesieni 1947 r. koncentrowali się na zwalczaniu podziemia niepodległościowego.

– Hlond i Sapieha zgodzili się na odprawianie nabożeństw z okazji wyboru Bieruta na prezydenta w lutym 1947 r.

– W tej kwestii ustąpili, ale nie przystali na udział w nich biskupów oraz na bicie dzwonów z tej okazji, a Bierut kończył rotę przysięgi słowami: „Tak mi dopomóż Bóg”.

– Komuniści cały czas starali się dzielić Kościół, w tym biskupów. Jak im wychodziło skłócanie hierarchów?

– Bardzo marnie. Przypomnę, że taką taktykę postępowania wobec duchownych, nakazał Bierutowi Stalin. W 1949 r. w Moskwie generalissimus powiedział mu, że bez podziału kleru na „dobrych” i „złych”, niewiele komuniści zdziałają. Bierut musiał to polecenie wykonać. Jeszcze w 1949 r. pojawił się ruch księży patriotów. Równocześnie władze zaczęły domagać się od biskupów podpisania porozumienia, które miało mieć wydźwięk głównie propagandowy. Chodziło o przekonanie Zachodu, że Kościół nie jest prześladowany.

– W sprawie tego porozumienia doszło do różnicy zdań między głównymi postaciami Kościoła w Polsce, czyli kard. Sapiehą a prymasem Wyszyńskim. Co ich podzieliło?

– Kard. Sapieha uważał, że należy zwlekać z podpisaniem porozumienia, przeciągać negocjacje. Wyszyński uważał, że jeśli nie zostanie ono podpisane, władze uderzą mocno w Kościół. I faktycznie na początku 1950 r. ruszył atak i to na kilku frontach, m.in. odebrano Kościołowi Caritas, przejmowano majątki kościelne, pozbawiono wolności na kilka dni bp. chełmińskiego Józefa Kowalskiego.

– Wyszyński przeforsował podpisanie porozumienia (14 kwietnia 1950 r.). Kard. Sapieha był wtedy w Watykanie, ale wiadomo, że nie był zadowolony z decyzji prymasa. Jeden z biskupów sprzeciwił się Wyszyńskiemu. Nadal nie wiadomo który?

– Nadal. Historycy sugerują, że mógł być to abp Walenty Dymek, metropolita poznański, albo abp Eugeniusz Baziak z Krakowa, lub bp kielecki Czesław Kaczmarek. Biskupów sceptycznie nastawionych wobec porozumienia nie brakowało, lecz nie chcieli wystąpić otwarcie przeciw Wyszyńskiemu.

– Jak Pan ocenia to porozumienie? Jego zapisy niektórych mogą dziś szokować, bo m.in. biskupi zadeklarowali zwalczanie „zbrodniczej działalności band podziemia” czy karanie konsekwencjami kanonicznymi „duchownych, winnych udziału w jakiejkolwiek akcji podziemnej i antypaństwowej”.

– Moim zdaniem Wyszyński wykazał się wtedy głębokim realizmem. Gdyby nie doprowadził do jego podpisania w 1950 r., to uderzenie w Kościół nastąpiłoby od razu, a nie w 1953. Prymas zyskał niemal trzy niezwykle ważne lata. Jeśliby postąpił inaczej, władzę nad Kościołem przejęliby już w 1950 r. księża patrioci i to na trwale. Przypomnę, że w 1953 r. umarł Stalin, a niedługo później zaczęła się tzw. odwilż.

– Po aresztowaniu prymasa i innych biskupów oraz usunięciu z diecezji kolejnych, kto rządził w Kościele?

– Zdziesiątkowany episkopat został poddany szantażowi personalnemu. Władze powiedziały, że albo nowym przewodniczącym Episkopatu Polski zostanie biskup łódzki Michał Klepacz, albo każdego, który zostanie wybrany, czeka los prymasa Wyszyńskiego. Biskupi ustąpili.

– Jakim przewodniczącym był bp Klepacz?

– Nie cieszył się autorytetem na miarę Hlonda czy ciągle młodego Wyszyńskiego, nie mówiąc o Sapieże. Należy jednak pamiętać, że czasy były wyjątkowo trudne. Niemniej po 1953 r. Kościół hierarchiczny niemal zamarł. A jak się zbierał, to podejmował niezbyt chwalebne uchwały, np. popierające wybory do rad narodowych. Można powiedzieć, że między 1953 a 1956 r. Kościół na poziomie biskupów został w dużym stopniu ubezwłasnowolniony i niemal wbudowany w system polityczny. Kościół w Polsce nie został jednak nawet wtedy całkowicie podporządkowany władzy; nie brakowało odważnych duchownych. Biskupi mówili jednak to, co władze chciały. Od 1955 r. hierarchowie podejmowali próby uwolnienia uwięzionych biskupów i starali się o powrót do diecezji hierarchów z nich usuniętych.

– Niedoceniony jest chyba bp Zygmunt Choromański, który od 1946 do śmierci w 1968 r. był sekretarzem generalnym episkopatu, czyli nieformalnym szefem dyplomacji kościelnej.

– To prawda, ale taki jest już los biskupów pomocniczych. Faktem jest, że bp Choromański stał zawsze w cieniu prymasa Wyszyńskiego, podobnie jak abp Bronisław Dąbrowski, jego następca na tym stanowisku od roku 1969 do 1993. Obaj odgrywali ważną rolę w Kościele, a ich pozycja przypominała władzę dawnych kanclerzy przy władcach.

– Wyjątkowo niepokornym biskupem był chyba Czesław Kaczmarek. Znane jest jego aresztowanie i skazanie na 12 lat więzienia na początku lat 50., lecz i później wielokrotnie dawał się władzy we znaki. W 1959 r. do szału doprowadził Gomułkę.

– To rzeczywiście epizod wart przypomnienia. W lutym 1959 r. bp Kaczmarek wygłosił w katedrze kieleckiej kazanie, w którym skrytykował prześladowania katolików w Chinach. Komuniści wystosowali do episkopatu pismo, w którym odmówili zgody na zajmowanie przez Kaczmarka stanowiska ordynariusza diecezji kieleckiej. Episkopat odparł, że usunąć biskupa z diecezji może tylko papież. Jan XXIII nie tylko nie zamierzał tak postąpić, ale w sierpniu 1959 r. wystosował list do biskupa kieleckiego. W nim złożył mu życzenia z okazji okrągłego jubileuszu (!) 37-lecia kapłaństwa i zapewniał o swej szczególnej dlań życzliwości. Gomułka nie zamierzał jednak ustąpić. Wyszyński widząc to, zwrócił się do I sekretarza o spotkanie. Jest ono rysą na życiorysie wielkiego prymasa. Chciał bowiem poświęcić biskupa.

– Zapis negocjacji Gomułki i Wyszyńskiego jest rzeczywiście tekstem niezwykłym.
– Ale i efekt może zdumiewać. Gomułka chciał, by Kaczmarek na przynajmniej dwa lata wyjechał do Rzymu, a Wyszyński przystał na to i zasugerował Kaczmarkowi udanie się na długi urlop.

– Kaczmarek odmówił wyjazdu do Rzymu. Wyjechał jedynie do Krynicy, ale szybko wrócił do Kielc.

– Bo z Wolnej Europy dowiedział się o rezultatach rozmowy prymasa z Gomułką w jego sprawie. W dodatku Kaczmarek zwrócił się do papieża z pytaniem, czy jest akceptowany jako ordynariusz. W odpowiedzi uzyskał następującą odpowiedź: „Stolica Apostolska jest od mianowania i ustanawiania ordynariusza, nie od usuwania go”. Dla prymasa takie stanowisko Jana XXIII z pewnością nie było przyjemne. Dla władz biskup Kaczmarek do końca życia był człowiekiem niewygodnym. Zastanawiały się nawet, czy go nie aresztować, ale Gomułka nie zrobił tego, bo, co trzeba mu oddać, był przeciwnikiem więzienia księży.

– Od kiedy Karol Wojtyła zaczął odgrywać istotną rolę w Episkopacie Polski?

– Gdy został metropolitą krakowskim, a ściślej kilka lat później, gdy w 1967 r. otrzymał kapelusz kardynalski. Jednak do momentu wyboru na papieża, był drugą osobą w Kościele polskim, ustępując prymasowi Wyszyńskiemu. Władze uważały, że uda się Wojtyłę poróżnić z prymasem. Starały się zresztą skonfliktować każdego biskupa z Wyszyńskim.

– Nie wszystkim biskupom podobał się apodyktyczny styl zarządzania Kościołem przez kard. Wyszyńskiego.

– Ale wszyscy mieli świadomość, że władza chce ich poróżnić z prymasem czy z innymi hierarchami i skutecznie bronili się. W czasie poufnych rozmów, które rządzący na szczeblu wojewódzkim przeprowadzali z biskupami, starali się wydusić od nich informacje o konfliktach wewnątrz Episkopatu. Niemal z reguły takie rozmowy kończyły się dla władz niepowodzeniem. Jedynie kilka razy udało im się wymusić na biskupach delikatną krytykę prymasa.

– Jaką pozycję zajmował prymas Józef Glemp wśród biskupów w latach 80.?

– Wyraźnie niższą niż jego poprzednik. Część biskupów była wobec niego w opozycji, ale dotyczyło to w zasadzie tylko stosunku wobec „Solidarności”. Glemp uważał, że nie ma powrotu do „S”, czego nie krył. Inne zdanie w tej kwestii miał m.in. bp przemyski Ignacy Tokarczuk, metropolita wrocławski abp Henryk Gulbinowicz czy abp Tadeusz Gocłowski z Gdańska. Większość jednak stała w tej sprawie po stronie kard. Glempa. Na tym zresztą polegała siła prymasa, że umiał odczytać wolę większości hierarchów.

– Jakie miejsce w episkopacie zajmował kard. Franciszek Macharski?

– W sprawie przyszłości „S” był sceptyczny, choć wyrażał to w sposób ostrożny. Wśród biskupów zajmował tylko nieco niższą pozycję niż prymas Glemp. Ale hierarchia w Episkopacie nie miała większego znaczenia po tym, jak kard. Wojtyła został papieżem. To on podejmował strategiczne decyzje dotyczące polskiego Kościoła.

***

Prof. Antoni Dudek, znawca dziejów Kościoła w okresie PRL, a szczególnie relacji państwo – Kościół. Wykłada w Uniwersytecie Kardynała Stefana Wyszyńskiego

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski