Nie przypuszczałem, że przedszkolne uroczystości patriotyczne mogą przynieść tyle wrażeń, a nawet wzruszeń. Ci, którzy nie przeżyli lat okupacji nigdy nie pojmą, co to znaczy, gdy na budynku przedszkola wisi flaga biało-czerwona, a dzieci odświętnie ubrane z dumą obnoszą biało-czerwone rozety i radośnie śpiewają lub recytują, że są Polakami. Za takie czyny można było się dostać do obozu, do więzienia lub na szubienicę.
W uszach jeszcze brzmią mi okrzyki dzieci: „Najjaśniejsza Rzeczpospolita niech żyje! Pan Prezydent Ignacy Mościcki (a był on patronem szkoły nr 6 w Siedlcach) niech żyje!”.
W tynieckim przedszkolu nie wspominano nikogo imiennie, chyba tylko tego, który jechał na Kasztance. Natomiast popłynęły piosenki, które śpiewaliśmy w latach 1937/38. Aby śpiew był piękny i czysty, ćwiczyliśmy melodie także na solfeż. Tak, w szkole podstawowej uczono nas solfeżu. I czas jakby stanął w miejscu. „O mój rozmarynie”, „Przybyli ułani”, „Legiony to”. A ładna blondyneczka z przedszkola czystym i zdecydowanym głosem odśpiewała Rotę; „Polski my naród, polski lud, królewski szczep Piastowy”.
Co zaszczepią na tym szczepie rodzice, wychowawcy, księża? Zewsząd dochodzą mnie głosy: „Będziemy śpiewali Hymn! Wszystkie cztery zwrotki. I o Basi, i o tarabanach…”
Jeszcze Polska nie zginęła!
KONIECZNIE SPRAWDŹ:
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?