Nie wiadomo, kiedy na trasie Oświęcim - Kraków Płaszów, przez Zator, Spytkowice i Skawinę zaczną znów kursować pociągi osobowe. Takie nadzieje mieli pasażerowie i samorządowcy z gmin leżących przy tej linii, którzy zawiązali porozumienie, by negocjować w tej sprawie z zarządem województwa małopolskiego.
CZYTAJ TAKŻE: Energylandia. Pociąg do parku rozrywki
Pociągi zniknęły w grudniu 2012 r. Jak tłumaczono, ich kursowanie zostało tylko zawieszone. - Słyszałam, że będą jeździć znowu od 13 grudnia tego roku - mówi Marta Klimczyk, mieszkanka Zatora. Jak przekonuje linia jest potrzebna, bo w tej chwili, jeśli ktoś nie ma swojego samochodu, skazany jest wyłącznie na busy, które jeżdżą, jak chcą. - Raz, dwa razy w miesiącu jeżdżę do Krakowa do lekarza. Jazda przepełnionym busem to prawdziwa mordęga - dodaje pani Marta.
Zdaniem wójta Spytkowic Mariusza Krystiana, to powszechna opinia wśród pasażerów. Stąd determinacja samorządów, którzy także chcą przywrócenia zawieszonej linii. Uczestnikami porozumienia są wszystkie gminy leżące przy trasie: miasto Oświęcim, gmina Oświęcim, Przeciszów, Zator, Spytkowice, Brzeźnica, Skawina i trzy powiaty: oświęcimski, wadowicki i krakowski.
- Zaproponowaliśmy zarządowi województwa wsparcie finansowe w wysokości 1,5 mln zł - mówi Krystian. Z myślą o zapewnieniu lepszej obsługi pasażerów Zator i Brzeźnica przejęły od PKP zrujnowane dworce kolejowe. - Jeszcze nie jest za późno na decyzję, ale czasu pozostało już niewiele, jeśli pociągi miałyby wrócić w tym roku - zaznacza wójt Spytkowic.
Linia z deficytem
Samorządowcy spodziewali się, że sprawa zostanie załatwiona w kwietniu, ale zarząd województwa ciągle zwleka z decyzją. Według marszałka województwa Marka Sowy, istnieje duża rozbieżność między kosztami funkcjonowania linii, którą obsługiwałaby
PKP Przewozy Regionalne, a tym, ile gotów jest przeznaczyć na ten cel samorząd województwa.
- Deficyt na tej linii szacowany jest na 8 mln zł - zaznacza marszałek. Przyznaje, że 1,5 mln ze strony gmin poprawia ten bilans. Jednak dodając do tego nawet wpływy z biletów, sięgające niespełna 1 mln zł, to i tak różnica jest ogromna.
Dane, którymi posługuje się marszałek, to wyliczenia z 2102 r., kiedy pociągi jeździły sporadycznie, w godzinach zupełnie nieprzystosowanych do potrzeb pasażerów i w dodatku o wiele dłużej niż na drugiej linii łączącej Oświęcim z Krakowem, tej przez Trzebinię. Urząd marszałkowski decyzję ma podjąć do końca czerwca. Wcześniej powinien przeprowadzić analizę, ile osób będzie jeździć pociągiem specjalnym "Energylandia" do parków rozrywki w Zatorze. Rzecz w tym, że będą one kursować dopiero od 26 czerwca.
- Z zachowania marszałka widać, że nie chce przywrócenia linii - denerwuje się Łukasz Musiał, mieszkaniec Oświęcimia. - Gdyby pociągi jeździły szybciej i w godzinach, kiedy są potrzebne, pasażerowie znów by nimi jeździli - podkreśla.
Po co te remonty?
W ostatnich dwóch latach PKP PLK przeprowadziły remonty peronów na stacjach oraz zaczęły modernizację torowisk na całej linii, by pociągi mogły zwiększyć prędkość. Łączny koszt robót to 250 mln zł. Na razie to pieniądze wyrzucone w błoto.
- Na naszym dworcu wyremontowali kładkę dla pieszych nad torami, wtedy gdy pociągi przestały jeździć - opowiada Danuta Szczygieł, mieszkanka os. Dwory w Oświęcimiu, która od 38 lat mieszka w budynku dworcowym.
Strefa Biznesu: Inflacja będzie rosnąć, nawet do 6 proc.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?