18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

MKTG SR - pasek na kartach artykułów

   Notatnik oberżyświata: szklanki w dłoń mościpanowie

Redakcja
Znajomi często pytają mnie, dlaczego obok prezentowanych w "Dzienniku" ulubionych butelek, na zdjęciu widoczny jest też nie- standardowy kieliszek. Oczywiście, nie bez powodu. Zarówno na fotografiach, jak i w mym oberżyświatowaniu stosuję trzy rodzaje szkła: szklaneczkę, kieliszek i naparstek z uszkiem. Każde naczynie ma swoją historię i o nich za chwilę. Natomiast wybór odpowiedniego szkła sprawia nam kłopoty na co dzień. I trudno sobie z tym radzić bez znacznych wydatków.

   Aby nie narazić się na opinię profana, powinniśmy w domu mieć:
   1. Kieliszki do wina czerwonego. Im większe tym lepsze.
   Z cienkiego, bezbarwnego szkła. Odpowiednio szerokie, by wino się "otworzyło", zwężone u góry, by pomogło wydobyć aromat. Na wysokiej nóżce. Najłatwiej się tłuką.
   2. Kieliszki do wina białego. Nieco mniejsze, również cienkie i bezbarwne, abyśmy mogli ocenić "barwę" i "ślad", jakie wino zostawia na ściankach. Również na eleganckiej nóżce. Za nią przecież chwytamy kieliszek. Kształt także zwężający się u góry, ale już nieznacznie, wino białe podajemy lekko schłodzone, więc kumulacja aromatów i tak będzie mniejsza. Lubią się przewracać.
   3. Kieliszki do wina musującego. Wysokie, jak najwyższe, by perełki gazu cieszyły nasze oko i nozdrza. Fatalnie niewygodne do mycia.
   4. Kieliszki do wódki. Wybór olbrzymi, bo i tradycja u nas w tym temacie równie olbrzymia. Na nóżce też nie tolerują wywrotek... tłuką się.
   5. Kieliszki do brandy. Im większe tym lepsze. Chwycone od dołu powinny zająć całą dłoń. U góry zwężone, by koncentrować wydobyte ciepłem dłoni aromaty. Niestety, strasznie rozpierają się w szafie i zabierają masę miejsca. No i też się łatwo tłuką.
   6. Niskie szklanki do alkoholi pijanych z lodem, np. whisky. Te przynajmniej przydają się też w domu do picia mleka, kefiru i wszelkich napojów z lodem.
   7. Wysokie szklanki do mieszanych drinków. Na tyle wysokie, by słomka nie wychylała się na boki. Szklanki te nie nadają się do niczego innego.
   8. Przydałoby się jeszcze szkło do likierów. Małe, rozszerzone jak rozwinięta róża lub wąskie słupki. Bezbarwne, by docenić kolor trunku.
   9. Kufle do piwa. Ciężkie, tradycyjne, z solidnym uchem na dłoń całą, a nie na dwa palce. Można je zastąpić szklanicami z rozszerzoną górą - piana musi się gdzieś pomieścić. Piwo lane po ściance to przecież tylko dowód lenistwa barmana. Piwo musi mieć czapę!
   Jeżeli z każdego rodzaju podstawowej dziewiątki powinniśmy mieć w domu przynajmniej 6 sztuk, to już dwie pełne półki. I w razie stłuczki ciągle trzeba uzupełniać braki. Toż to katastrofa finansowa!
   Ja wychodzę z założenia, że poza okazjami wielkimi i bardzo oficjalnymi, jak ślub ostatniej niezamężnej córki lub wizyta księdza po kolędzie, można pozwolić sobie na pełną dowolność. I dobrze, gdy naszemu miłemu hobby nadamy absolutnie indywidualny charakter. Jeszcze lepiej, gdy poprzemy nasz wybór odpowiednią anegdotą, a nawet legendą.
   Pierwszy z lewej pojemnik to grecka szklaneczka do wina o aromacie żywicznym. Poręczne toto, nie tłucze się przy każdej okazji. Używam takiej szklaneczki do wszystkich win. Tradycja śródziemnomorska jest dla mnie ważniejsza niż wszelkie snobizmy. Wcale grube szkło podtrzyma wybraną temperaturę. Kolor pokaże wystarczająco, "ślad" zobaczymy, a w myciu arcywygodna. No i przypomina słońce wakacji w Grecji. Jeżeli w dodatku nie zapomnimy z kim na tych wakacjach byliśmy... satysfakcja gwarantowana.
   Smakuje i zimą, i latem. Pojemność 120 ml - w sam raz tyle, by nie lać do pełna. Można tym wznosić bezpiecznie toasty, stukać się, śpiewać, nawet tańczyć. Byle nie w parach.
   Pierwsze naczynie z prawej to małe co nieco, które przywiozłem z Kolumbii. Pojemność 30 ml - naparstek maleńki, ale też rumy, destylaty, likiery, nalewki, tequile, które tam wlewam, należy dawkować z rozsądkiem. Uszko pozwala powiesić tak osobisty przyrząd na tasiemce na szyi. Nie zgubimy ani siebie, ani szkiełka. Kształt zagadkowy. Podnosi rangę degustowanego napoju.
   W środku kieliszek, który zdobył Dziki Zachód. To ten sławny, który można puścić w ruch wzdłuż całego baru! Choć wygląda na olbrzyma, pojemność ma minimalną wręcz haniebnie - ledwie 40 ml. Żona twierdzi, że to kłamstwo, ale ja swoje wiem i lekki niedobór w ustach czuję. Od dwóch stuleci nie wymyślono nic lepszego na wódki, burbony, whiskacze, winiaki, koniaki... no z koniakami może przesadzam. Jest też to kieliszek na tyle masywny, że nie pęknie rzucony o ścianę. Włożony do prawej kieszeni, wyraźnie ściąga garderobę na prawo, nawet krok czyni zachwianym - więc nikt nam go nie ukradnie, bo w drzwi za pierwszą próbą nie trafi! Ja mój gwizdnąłem z baru w Nowym Jorku i do drzwi mnie odprowadzono...
   Oczywiście możecie kompletować sobie też inne warianty radosnego upajania się wspomnieniami. W końcu, czy ważne, z czego pijamy? Czy nie ważniejsze, z kim? Nawet marny napitek będzie najlepszym, gdy wypijemy go w dobrym towarzystwie.
PRZEMYSŁAW OSUCHOWSKI
OBERŻYŚWIAT

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski