Nikt nie chce dostać w twarz

Czytaj także: Parkingowi jak policjanci?

Ale są w naszym społeczeństwie ludzie, w których takie emocje rodzi kara nałożona przez kontrolera strefy parkowania. Za co? Za niewypełnienie obowiązku wykupienia biletu postojowego. Obowiązku - koniec i kropka.

Mało kto wie, że tak wygląda rzeczywistość kontrolerów również w Krakowie. Jasne, nie jest tak źle jak w Warszawie, bo u nas nikt nikogo nie próbował rozjechać czy nie okładał dotkliwie pięściami. Ale kto wie, przecież coraz więcej jest w kraju zwolenników argumentów siły, czy to w dyskusji nad obecnością imigrantów z Bliskiego Wschodu (vide Ełk) czy też w kwestii opłat za parkowanie w centrach miast.

Ale z nadawaniem kontrolerom statusu funkcjonariusza publicznego to już - jak z tymi pobiciami - gruba przesada. Ochronę można zapewnić im inaczej, co pokazał Kraków przez współpracę tych służb ze strażą miejską. No, chyba że pod Wawelem zacznie się bić także strażników... Bo przecież dochodziło już do pobić ratowników medycznych niosących pomoc potrzebującym, czy strażaków (to na szczęście chyba nie u nas?) próbujących gasić pożar. I to jest akurat dowód na to, że status funkcjonariusza publicznego nie jest gwarancją bycia nietykalnym dla chuliganów.

Oczywiście, zakładam, że groźba spędzenia za kratkami trzech lat za naruszenie nietykalności cielesnej kontrolera pozwoliłaby agresywnemu delikwentowi zastanowić się nad uderzeniem kogokolwiek. Z drugiej jednak strony wyższy wyrok dla napastnika to nie jest dla pobitego szczególne pocieszenie za poniesione szkody.