Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Niepokój o przyszłość Wisły pod rządami TS

Bartosz Karcz
Bogusław Cupiał, zdaniem Marka Koźmińskiego, powinien mieć poczucie, że odniósł z Wisłą Kraków sukces
Bogusław Cupiał, zdaniem Marka Koźmińskiego, powinien mieć poczucie, że odniósł z Wisłą Kraków sukces fot. Wacław Klag
Piłka nożna. - Odpowiedzialność za los spółki nie może się rozmyć - mówi Marek Koźmiński.

Aleksy Pachwicewicz, rzecznik prasowy Tele-Foniki Kable, potwierdził nasze informacje, że Towarzystwo Sportowe Wisła chce przejąć od koncernu piłkarską spółkę.

- Mogę potwierdzić, że wpłynął do nas list intencyjny ze strony TS Wisła. Nie będziemy jednak tego szerzej komentować. W momencie, gdy zapadną decyzje, wydamy komunikat - powiedział nam wczoraj Pachwicewicz.

Bogusław Cupiał nigdy nie komentuje zakulisowych rozmów, ale po raz pierwszy przedstawiciel Tele-Foniki oficjalnie przyznał, że toczą się rozmowy w sprawie sprzedaży Wisły SA. Wcześniej taką informację, o czym napisaliśmy wczoraj, przekazał nam wiceprezes TS Wisła Robert Szymański.

Sprawa przejęcia piłkarskiej Wisły przez TS odbiła się głośnym echem w piłkarskim środowisku, ale niewielu jest takich, którzy chcą ją publicznie oceniać. Rozmowy na ten temat nie odmówił związany z Krakowem wiceprezes Polskiego Związku Piłki Nożnej Marek Koźmiński.

- Nie chcę powiedzieć, że jeśli Towarzystwo Sportowe będzie właścicielem piłkarskiej spółki, to wyjdzie to Wiśle na złe - mówi Koźmiński. - Nie potrafię jednak na razie zrozumieć, na czym dokładnie miałoby polegać zarządzanie przez TS od strony organizacyjnej.

Klub to przedsiębiorstwo. Musi być znany właściciel. A jeśli jest to grupa ludzi, to odpowiedzialność może się rozmyć. Na końcu chodzi przecież o pieniądze, których Wisła potrzebuje i o decyzyjność. Trudno mi sobie wyobrazić na przykład zarząd złożony z dwudziestu osób, w którym decyzje dotyczące funkcjonowania spółki będą podejmowane na zasadzie głosowania.

Z naszych informacji wynika, że w TS mają tego świadomość i nie zamierzają tworzyć tak dużego zarządu. Zarządzaniem piłkarską spółką ma się zająć wąski krąg wyznaczonych osób, ale jest za wcześnie na przesądzanie, kim one będą.

Sytuacja przypomina tę, z jaką mieliśmy niedawno do czynienia w Legii Warszawa, gdy klub od koncernu ITI przejęli Bogusław Leśnodorski i Dariusz Mioduski. Od początku było wiadomo, że żaden z nich nie ma tak dużego majątku, by finansować bieżącą działalność klubu ze stolicy.

Udało im się jednak wynegocjować m.in. zamrożenie długu względem ITI, który wynosił znacznie więcej niż wierzytelności Wisły względem Tele-Foniki (odpowiednio: blisko 300 mln zł i 79 mln plus odsetki). Legia potrafiła też wypracować sprawne zasady organizacyjne (choć nie obyło się bez wpadek), pozyskać licznych sponsorów i dzisiaj może pochwalić się najwyższym budżetem w ekstraklasie, sięgającym ponad stu milionów złotych.

Według naszych informacji, przejmujące wiślacką spółkę Towarzystwo Sportowe też nie musiałoby wykładać własnych pieniędzy na działalność klubu, o ile oczywiście znajdzie inwestorów. To, co dla Wisły jest kluczowe, to nie tylko umowa z Tele-Foniką w sprawie formy spłaty lub zamrożenia tzw. długu właścicielskiego, ale również o wiele mniejszego (ok. 18 mln złotych) zadłużenia wobec zarówno podmiotów zewnętrznych, jak i własnych pracowników. I na to musi być pokrycie w przychodach z działalności klubu.

Budżet Wisły to dzisiaj ok. 30 mln złotych. Składają się na niego nie tylko pieniądze z Tele-Foniki (w tym roku myślenicka firma przelała nieco ponad 5 mln złotych), ale również wpływy od reklamodawców, z tytułu praw telewizyjnych, sprzedaży pamiątek oraz biletów i karnetów.

Według raportu firmy Deloitte za rok 2014, krakowski klub mógł się pochwalić wpływami na poziomie 26,7 mln zł. Daje to Wiśle trzecie miejsce za Legią (101,5 mln) i Lechem (44,6 mln). To jednak wciąż za mało, dlatego TS musiałby znaleźć możnych sponsorów. Jeśli tego nie uczyni, będzie spory problem.

W Wiśle Kraków kończy się pewna epoka, znaczona m.in. ośmioma tytułami mistrza Polski i niezapomnianymi meczami w europejskich pucharach.

- Pamiętajmy, że Bogusław Cupiał zrobił mnóstwo dobrego dla Wisły - mówi Koźmiński. - Jak w każdym małżeństwie, które musi się rozstać, ważny jest sposób, w jaki się to robi. Jeśli rzeczywiście jego drogi z Wisłą muszą się rozejść, to warto dać mu poczucie, że odchodzi jako zwycięzca, a nie jako pokonany. Bo, moim zdaniem, tym zwycięzcą jest.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski