MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Nielegalny dym z komina

Redakcja
Na osiedlach Lekarka, Krzyszkowice i Kubusia Puchatka problem pojawił się tradycyjnie z rozpoczęciem sezonu grzewczego. - Ludzie palą w piecach czym tylko można, nie patrzą, czy jest to zgodne z prawem i czy nie przeszkadza sąsiadom. U nas sytuacja jest pod tym względem szczególnie ciężka, ponieważ jak fetor z kominów wymiesza się z zapachami z wysypiska odpadów w Baryczy - smród jest straszny - opowiada pani Elżbieta, mieszkająca na os. Kubusia Puchatka.

WIELICZKA. Mieszkańcy skarżą się na uciążliwe zapachy powstające na skutek palenia w piecach szkodliwymi odpadami

Komendant wielickiej Straży Miejskiej, Kazimierz Hankus, przyznaje, że było ostatnio kilka zgłoszeń od mieszkańców dotyczących łamania zasad ekologii. - Ten problem wraca zawsze zimą. Z osiedla Krzyszkowice nikt nie zgłaszał nam, że taki proceder ma tam miejsce, ale z "Lekarki" i "Kubusia Puchatka" - owszem. Jeśli chodzi o pierwsze osiedle, to w trzech przypadkach okazało się, że osoby, które miały rzekomo palić w piecu nie tym, co należy, wykorzystywały do tego jednak węgiel, tyle że nie najlepszej jakości. Natomiast jeden z mieszkańców spalał w piecu drewno pomalowane lakierem, czego skutkiem był fetor podobny do tego, jaki powstaje przy spalaniu plastiku. Jeśli chodzi o zgłoszenia z osiedla Kubusia Puchatka, nie udało nam się ustalić, co było spalane, ponieważ właściciel domu nas nie wpuścił - mówi Kazimierz Hankus.
Jego zdaniem zimowy zapachowy problem bierze się także stąd, że wielu ludzi nie zdaje sobie sprawy, że to, co palą w piecach, nie powinno być źródłem ciepła. - Tak było w przypadku palenia polakierowanych desek. Natomiast w ostatni czwartek w Lednicy Górnej starsza kobieta paliła przed domem stare skórzane kurtki i płaszcze. Zadymienie w okolicy było bardzo duże, fetor też. Mieszkanka Lednicy tłumaczyła nam, że nie wiedziała, że to jest zabronione - po prostu robiła porządki w domu i chciała pozbyć się nieprzydanych rzeczy - opowiada szef wielickiej SM.
Bronisław Książek, przewodniczący zarządu os. Lekarka uważa, że w tym rejonie Wieliczki problem spalania szkodliwych odpadów jest duży. - O tym, czym ludzie palą w piecach, można by historię napisać. Interwencje Straży Miejskiej pomagają niewiele albo tylko na krótko - twierdzi Bronisław Książek. Dodaje, że niedawno jeden z mieszkańców "Lekarki" i jednocześnie przedsiębiorca z branży grzewczej, który także odczuwa skutki nielegalnego "palenia", wyraził chęć udostępnienia strażnikom miejskim specjalnych testerów, pozwalających stwierdzić, co płonęło w danym palenisku. - Będę z nim na dniach rozmawiał, czy sprawa jest aktualna. Może w ten sposób uda się ukrócić wreszcie spalanie szkodliwych odpadów na naszym osiedlu? Tester pokaże jasno, co było w palenisku, a odpowiedzialne za to osoby, nie będą już mogły szukać wymówek... - zastanawia się szef os. Lekarka.
Wedle zapowiedzi strażników miejskich jeszcze w tym miesiącu do mieszkańców wielickich osiedli i innych miejscowości gminy trafią ulotki informujące o zakazie palenia szkodliwymi odpadami oraz innych ekologicznych zasadach. - Zdajemy sobie sprawę, że na tego typu sprawy zwraca uwagę coraz więcej osób. Jeśli będzie potrzeba, w rejonach, gdzie grzewczy proceder jest częsty, zorganizujemy wspólne patrole funkcjonariuszy z naszej sekcji ekologicznej oraz pracowników Wydziału Ochrony Środowiska wielickiego urzędu - zapowiada Kazimierz Hankus.
Jolanta Białek
[email protected]

Sekcja ekologiczna...

... powstała w wielickiej Straży Miejskiej kilka miesięcy temu. Oprócz prób ustalenia, gdzie i kto spala szkodliwe odpady, należący doń strażnicy (jest ich dwóch) zajmują się także namierzaniem dzikich wysypisk śmieci. Niedawno zlikwidowano taki "punkt" przy ul. Lipowej w Wieliczce. Winnych jego powstania odnaleziono na podstawie danych, widniejących na fakturach, które także trafiły do plenerowego "kosza". Odpowiedzialnym za ten stan rzeczy okazał się przedsiębiorca ze... Skawiny. Ukarano go mandatem; musiał także na własny koszt zlikwidować dzikie wysypisko.
Funkcjonariusze z sekcji ekologicznej mają być zaopatrzeni niebawem w specjalne mundury i buty, a ich działalność ma ruszyć pełną parą. Zdaniem Kazimierza Hankusa, praca sekcji ekologicznej może dać w skali roku do 100 tys. zł oszczędności, jeśli chodzi o wydatki z gminnego budżetu na usuwanie dzikich wysypisk śmieci itp.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski