W Izdebniku, sami obiektywni gospodarze przyznali, że Przemsza Klucze pokazała się z dobrej strony i końcowe rozstrzygnięcie, czyli bezbramkowe rozstrzygnięcie nie krzywdzi ich drużyny.
Istotny wpływ na poczynania obu zespołów miały warunki. W wyniku ulewnych opadów i powodzi ucierpiało także boisko Jubilata. Murawa była grząska i śliska. W tych warunkach ciężko było o konstruowanie akcji ofensywnych. Lepiej w nich radzili sobie w goście, starając się do przerwy zaskoczyć bramkarza gospodarzy strzałami z dystansu. - Przy takiej murawie ciężko było dokładnie dograć piłkę do partnera, a strzały z dystansu stanowiły jakąś szansę - mówił Sylwester Kulawik, grający szkoleniowiec Przemszy.
Niewiele brakowało, aby po jego strzale w drugiej połowie drużyna z Klucz objęła prowadzenie, a może i ostatecznie sięgnęła nawet po zwycięstwo. Szczęśliwie dla rywali trafiła w poprzeczkę. Goście jeszcze kilka razy zaatakowali groźnie. - Zwycięstwo było w naszym zasięgu, więc pozostało trochę niedosytu, ale i myślę, że i z remisu możemy być zadowoleni. Przed meczem, gdyby ktoś zaproponował taki wynik, to bym go wziął. Cieszy fakt, że zagraliśmy na zero w tyłach, co jest dobrym prognostykiem przed kolejnymi meczami - zauważył trener Kulawik.
Zdecydowanie trudniej było mu pogodzić się z porażką kilka dni wcześniej w zaległym meczu trzeciej kolejki z Promieniem Przeginia. - To była całkiem inna historia. Posiadaliśmy ogromną przewagę, ale nie znalazło się to przełożenia na wynik. Dzień konia miał bramkarz rywali, który obronił wiele strzałów, wydawałoby się nie do obrony, a poza tym miał dużo szczęścia. Krótko mówiąc, był to wypadek przy pracy - powiedział szkoleniowiec Przemszy.
Wczoraj jego drużyna podejmowała Iskrę Klecza Dolna (wynik tej potyczki w wydaniu głównym "Dziennika Polskiego") i trener Kulawik nie ukrywał, że liczy na dobry występ podopiecznych.
CDO-Jubilat z kolei grał z liderem w Stryszawie. W Izdebniku liczyli się, że będzie to ciężka przeprawa. Przeciwko Przemszy ich zespół nie zachwycił. Nie potrafił przejąć inicjatywy i narzucić swoich warunków gry. Lepsza była w jego wykonaniu druga połowa, w której udało mu się stworzyć dwie czy trzy okazje. - Wynik można uznać za sprawiedliwy - ocenił Stanisław Piecha, kierownik drużyny Jubilata.
Trener gospodarzy Michał Jezioro przed meczem liczył na więcej. Miał mieć do dyspozycji pełny skład. W tym spotkaniu nie znalazło to jeszcze przełożenia na wynik, chociaż trzeba odnotować fakt, że było to pierwsze spotkanie, w którym izdebnicka drużyna nie straciła bramki, podczas gdy w trzech poprzednich aż 9. Prawdziwym testem dla obrony Jubilata na pewno było jednak wczorajsze spotkanie z Jałowcem Stryszawa.
(BK)
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?