MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Nie wystarczy dobrze zagrać

STM
I LIGA MĘŻCZYZN. Oba zespoły z naszego regionu doznały porażek. MTS Chrzanów - Gwardia Opole 29-34 (15-16)

Bramki: Skoczylas 8, Paweł Rokita 5, Bugajski 4, Owczarek 4, Szlinger 3, Klimek 2, Bobowski 1, Kąpa 1, Zubik 1 - Baran 8, Zych 6, Drej 5, Gradowski 3, Knop 3, Piech 3, Jasiówka 2, Matyszok 2, Zadura 2.

Walczący o utrzymanie chrzanowianie pozyskali z Powenu Zabrze Łukasza Szlingera, który do połowy poprzedniego sezonu reprezentował już barwy MTS, będąc jego silnym punktem. Powrót tego rozgrywającego do Chrzanowa dawał kibicom nadzieję, że poderwie pozostałych do walki. Każdy impuls jest przecież wskazany w walce o punkty. - Okazało się, że dobra gra nie zawsze oznacza zwycięstwo i nawet krótki słabszy okres może przekreślić wysiłek zespołu - żałował po meczu Adam Piekarczyk, trener-koordynator MTS Chrzanów.

Początek meczu był jednak udany w wykonaniu gospodarzy. Prowadzili 10-8 (14 min), czy 12-10 (16 min) i 15-13 (24 min). Był to okres bardzo dobrej gry obronnej chrzanowian. Jednak w końcówce opolanie rzucili trzy gole przy zastoju miejscowych i dlatego schodzili oni na przerwę z jednobramkową stratą.

Kluczowe dla losów pojedynku było usunięcie z parkietu Marcina Skoczylasa, najskuteczniejszego zawodnika MTS. Najpierw został odesłany na ławkę kar, ale potem dał się sprowokować przeciwnikowi i ujrzał czerwoną kartkę za próbę kopnięcia go. Tak to przynajmniej zinterpretowali prowadzący zawody sędziowie.

Jeszcze w 49 min był remis 24-24, ale 2 min później zrobiło się 24-26. Potem na jedno trafienie chrzanowian rywale odpowiedzieli dwoma i w 53 min było 25-28, a na kolejnego gola miejscowych opolanie odpowiedzieli trzema i w 55 min zrobiło się 26-31. Wtedy doświadczony wicelider tabeli z Opola kontrolował wydarzenia na parkiecie. (ZAB)

ASPR Zawadzkie - BKS Stalprodukt Bochnia 44-35 (23-21)

Bramki: Galus 10, Skowroński 10, Swat 9, Pietrucha 8, Kryński 5, Dutkiewicz 1, Pawlak 1 - Balicki 8, Woynowski 8, Charuza 6, Zacharski 5, Daćko 3, Chrabota 2, Chrapusta 1, Kirylov 1, Kłoda 1.

- Zagraliśmy fatalnie w obronie i w bramce, co w połączeniu z bardzo dobrą skutecznością gospodarzy dało taki, a nie inny efekt - tak występ swoich podopiecznych skomentował szkoleniowiec BKS Stalprodukt Ryszard Tabor. W początkowych minutach nie mógł on jednak mieć większych zastrzeżeń do gry swoich zawodników. W 6 min po rzucie Chraboty goście prowadzili bowiem 3-1, a w kolejnych fragmentach meczu albo utrzymywała się nieznaczna przewaga BKS albo notowano remis. Jeszcze w 22 min, po akcji Balickiego, bochnianie prowadzili 15-14, chwilę później na tablicy pojawił się jednak rezultat 17-15. W odpowiedzi dystans zmniejszył wprawdzie Chrabota, ale 2 bramki Swata powiększyły przewagę gospodarzy do 3 "oczek" (19-16). Szczypiorniści z Bochni doprowadzili jeszcze w 27 min do wyniku 19-18, I połowa zakończyła się jednak wygraną ASPR.

Po zmianie stron pierwszą bramkę zdobył Woynowski, w kolejnych minutach na parkiecie niepodzielnie panowali jednak miejscowi. Wystarczy powiedzieć, że "siódemka" z Zawadzkiego zdobyła 7 bramek, nie tracąc żadnej, i w 42 min po rzucie Swata prowadziła już 30-22.
W rewanżu dwukrotnie między słupki trafił wprawdzie Charuza, a na kwadrans przed końcem spotkania Daćko doprowadził do wyniku 31-26, ale chwilę później gospodarze wygrywali 33-26. W 51 min ich przewaga wzrosła do 9 goli (36-27). W tym momencie nastąpił jeszcze jeden zryw "siódemki" z Bochni, która w 54 min zmniejszyła dzielący oba zespoły dystans do 5 bramek (36-31). W ostatnich minutach miejscowi nie tylko nie pozwolili jednak odebrać sobie zwycięstwa, ale i znacznie powiększyli jego rozmiary. (STM)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski