MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Nie widać końca aresztu dla Brunona Kwietnia

Marcin Banasik
Brunon Kwiecień pojawia się w sądzie na każdej rozprawie
Brunon Kwiecień pojawia się w sądzie na każdej rozprawie fot. Adam Wojnar
Proces. Niedoszły zamachowiec przebywa za kratami już niemal 3 lata. Zdaniem eksperta przetrzymywanie oskarżonego tak długo w izolacji to łamanie praw człowieka.

- Jeśli po wyroku sprawa trafi przed drugą instancję, ten człowiek może spędzić w areszcie kolejne miesięce, bądź lata - twierdzi Piotr Kładoczny z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka. Sprawa dotyczy Brunona Kwietnia oskarżonego o przygotowywanie zamachu na Sejm. Były pracownik Uniwersytetu Rolniczego w Krakowie przebywa w areszcie od chwili zatrzymania 9 listopada 2012 r.

Zdaniem Piotra Kładocznego tak długi pobyt oskarżonego za kratami to paradoks. - Najsurowszy środek izolacyjny stosuje się po to, żeby proces odbywał się szybko i sprawnie. W tym przypadku bardziej można mówić o przewlekłości procesu niż o sprawnym działaniu wymiaru sprawiedliwości. W takiej sytuacji sąd powinien zastosować nieizolacyjny środek zapobiegawczy - twierdzi pracownik HFPC.

Kilka miesięcy temu wszystko wskazywało na to, że proces przeciwko Kwietniowi zakończy się do końca października, gdyż do 30. dnia tego miesiąca obowiązywał areszt dla oskarżonego. Tymczasem do Sądu Apelacyjnego w Krakowie wczoraj wpłynął wniosek o przedłużenie pobytu niedoszłego zamachowca za kratami do końca roku. Prokuratura argumentuje to m.in. obawą o matactwo oraz możliwość popełnienia przez Kwietnia przestępstwa na wolności.

Oskarżony posiada bowiem wiedzę o tym, jak skonstruować np. bombę. - Takie argumenty są absurdalne. Oskarżony będzie do końca życia posiadał wiedzę, która teoretycznie pozwoli mu konstruować materiały wybuchowe, ponieważ ma takie wykształcenie. Idąc tym rozumowaniem, Kwietnia można izolować do końca jego dni - mówi mec. Maciej Burda, obrońca niedoszłego zamachowca.

Wczoraj w procesie Kwietnia zeznawał mężczyzna, który według jednego ze świadków miał go „wrobić” w sprawę Brunona Kwietnia. Chodzi o zaszyfrowany list, który był adresowany do oskarżonego. Na kopercie jako nadawca było wpisane nazwisko zeznającego wczoraj świadka, który twierdzi, że autorem korespondencji jest sprzedawca tzw. śmierdzących bomb. Ten wczoraj jednak zaprzeczył, aby to on pisał list.

Między panami miało dojść do awantury, ponieważ obaj zajmowali się sprzedażą w internecie produktu nazywanego „bomba skunksa”. Teraz sprawą autorstwa listu zajmie się biegły grafolog, który porówna charaktery pisma świadków z tym na kopercie.

Wczoraj zeznawał również świadek, który miał sprzedać znajomemu Kwietnia pistolet. Mężczyzna usłyszał już wcześniej prawomocny wyrok za handel bronią. Wczoraj mówił o tym, w jakich okolicznościach spotykał się i kontaktował z oskarżonym.

- Nie wierzę, że tak spokojny i wykształcony człowiek mógłby planować zamach na rząd - powiedział pod koniec zeznań Krzysztof S.

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski