MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Nie tylko krew poleje się w Gdyni [WIDEO]

Ryszarda Wojciechowska
Jednym z wydarzeń będzie projekcja „Wołynia” W. Smarzowskiego
Jednym z wydarzeń będzie projekcja „Wołynia” W. Smarzowskiego fot. filmwolyn.org
Rozmowa. Dyrektor Festiwalu Filmowego w Gdyni - Michał Oleszczyk - opowiada o zróżnicowanej palecie konkursowych filmów

- O co możemy pokłócić się na tym festiwalu?

- Na przykład o to, że w konkursie głównym nie ma żadnego filmu, wyreżyserowanego przez kobietę. Taki zarzut już się w mediach pojawił.

- Zwłaszcza że miniony festiwal należał do kobiet, które podzieliły się nagrodami. Małgorzata Szumowska, Kinga Dębska czy Agnieszka Smoczyńska - to one w ubiegłym roku wygrywały.

- W tym roku do konkursu głównego na 45 tytułów zgłoszono tylko trzy filmy, reżyserowane przez kobiety. Dwa z nich nie nadawały się, a trzeci zaprosiłem do konkursu Inne Spojrzenie. Z kolei kobiety przeważają na liście konkursowej krótkich filmów. Więc nie można mówić, że polskie kino jest męskie. Zwłaszcza że za większością tych filmów stoją kobiety producentki. I o tym się niewiele mówi, bo to mało medialne. A przecież rola producenta dla filmu jest kluczowa. Poza tym w wielu konkursowych produkcjach filmowych są świetnie napisane kobiece postaci. „Zjednoczone Stany Miłości” to film wybitnie kobiecy, taki almodovarowski. „Zaćma” Ryszarda Bugajskiego z główną rolą Marii Mamony to opowieść o Julii Brystigerowej, zwanej Krwawą Luną. „Fale” są też filmem o młodych dziewczynach. W tej chwili Agnieszka Holland, Kasia Adamik i Maria Sadowska pracują nad swoimi filmami i kończą je. Pewnie w przyszłym roku przyjadą z nimi na festiwal.

- Padł też inny zarzut: że to festiwal debiutantów. Że nazwiska reżyserów są mało znane.

- Rzeczywiście mamy festiwal trzydziestolatków. Dziewięciu reżyserów w konkursie głównym to artyści, którzy urodzili się już po 1980 roku. To mnie bardzo cieszy, zwłaszcza że są to filmy stworzone niezwykle profesjonalnie, komentujące świat na różne sposoby...

- Co młodych interesuje w kinie? Bo oni od polityki uciekają.

- Oni są przede wszystkim uważnymi obserwatorami rzeczywistości. Nie godzą się na definicje zastane, tylko wszystko chcą badać na własną rękę. Eksperymentują. To reżyserzy z mocnym stylem wizualnym, z dobrym warsztatem i sam jestem ciekaw, jakie tematy będą ich interesować w przyszłości.

- A „Wołyń” Wojtka Smarzowskiego? Jakich reakcji po tym filmie można się spodziewać?

- Skrajnych i mocnych. To film, który dotyka jednej z naszych narodowych traum, rzezi wołyńskiej w 1943 roku. Myślę - ale to moja teoria, zaznaczam - że Smarzowski chciał nakręcić coś w rodzaju polskiego „Łowcy jeleni”. „Wołyń” zaczyna się podobnie, od długiej sceny wesela, rytuałów i sielanki, ale w tle już słychać sygnały, że za chwilę ten sielankowy nastrój się skończy i zacznie się przemoc. Jestem bardzo ciekaw dyskusji o filmie Smarzowskiego po pokazie. Zazwyczaj nie chodzę na konferencje festiwalowe, bo nie mam na to czasu. Ale tym razem wybiorę się, żeby posłuchać pytań, jakie będzie mu festiwalowa widownia stawiać. Jedno jest pewne, „Wołyń” to jego realizacyjnie najambitniejszy film - długi, trzygodzinny i niezwykle epicki. Jednych pewnie oburzy, innych zachwyci.

- Jaki jeszcze film może zrobić na widzach wrażenie?

- Coraz głośniej jest o „Placu zabaw” Bartosza Kowalskiego. To film szokujący, traktujący o przemocy wśród dzieci i z rewelacyjnymi dziecięcymi rolami. Dostał się też do konkursu głównego festiwalu międzynarodowego w San Sebastian. Ale to kino rzeczywiście bardzo mocne. Zresztą w tym roku po raz pierwszy postanowiliśmy informować przy „Placu zabaw”, „Wołyniu” i „Czerwonym Pająku”, że znajdują się w nich sceny drastyczne i szokujące, i że to film tylko dla dorosłych.

- Żeby się nie okazało, że festiwal zyska przydomek krwawego.

- Nie, błagam. Tylko nie to. Na szczęście są filmy, które rozjaśnią tę mroczną paletę. Na przykład „Planeta Singli”. „Ostatnia rodzina” to także rodzaj komedii, chociaż czarnej. Na festiwalu w Locarno, podczas projekcji słychać było śmiechy na sali, bo niektóre sceny i dialogi są niezwykle dowcipne. „Królewicz Olch” jest filmem wizjonerskim, a „Kamper” filmem nawet pogodnym, z bardzo wyraźnymi akcentami komediowymi. Zapewniam, że oglądając te filmy, będziecie się państwo śmiali.

Festiwal w Gdyni z kontrowersjami w tle. "Trzeba rozmawiać nawet o wizjach, które nas odrzucają"

Źródło: Agencja Informacyjna Polska Press

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski