Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nie trzeba robić aż tyle, by dać ludziom rozrywkę

BOCH
Dan Wheldon (zdjęcie z 2008 roku) FOT. EPA/Steve C. Mitchell
Dan Wheldon (zdjęcie z 2008 roku) FOT. EPA/Steve C. Mitchell
WYŚCIGI SAMOCHODOWE. To cud, że w niedzielę na torze w Las Vegas zginął tylko Dan Wheldon. - IndyCar pod względem bezpieczeństwa było, i chyba jest, 20 lat za Formułą 1 - stwierdził David Coulthard.

Dan Wheldon (zdjęcie z 2008 roku) FOT. EPA/Steve C. Mitchell

Szkot, który w F1 ścigał się przez półtorej dekady, miał propozycję startów w amerykańskiej serii. Dlaczego odmówił? - Za wysoki czynnik ryzyka - wyjaśnił w wywiadzie dla "Daily Telegraph". - Moim zdaniem, jazda koło w koło z prędkością 350 km/h, w większości na owalnych torach, to przesada. Nie trzeba aż tyle robić, żeby dać ludziom rozrywkę. W Formule 1 są tory uliczne, gdzie ściany są blisko, ale rozwija się znacznie mniejsze prędkości.

Od niedzieli świat sportów motorowych opłakuje Dana Wheldona. 33-letni Anglik, mistrz serii IndyCar z 2005 roku i dwukrotny zwycięzca słynnych wyścigów Indianapolis 500, poniósł śmierć w karambolu, w którym uczestniczyło 15 bolidów. Stłoczone auta pędziły ponad 300 km/h, gdy między dwoma z nich doszło do drobnego kontaktu. To uruchomiło lawinę. Bolidy uderzały w ścianę, płonęły. Zanim pojazd Wheldona roztrzaskał się, najechał na inny bolid i stał się śmiertelną rakietą. Wypadek zarejestrowała kamera zamontowana na aucie. Po kraksie kierowca został przetransportowany helikopterem do szpitala w Las Vegas. Dwie godziny później ogłoszono, że Wheldon nie żyje. Wyścigu, który kończył sezon, nie wznowiono. Zawodnicy przejechali jedynie pięć okrążeń, by oddać hołd Anglikowi.

- To strasznie smutny dzień. Dan był ogromnie utalentowanym kierowcą. Cały czas śledziłem jego karierę, często szedłem jego śladami wspinając się na szczeble sportu motorowego. Jako Brytyjczyk, który odniósł sukces w USA, był inspiracją dla innych, zasługiwał na szacunek - podkreślił Lewis Hamilton, mistrz świata Formuły 1 (2008). Inny rodak Wheldona, też kierowca zespołu McLaren Mercedes, Jenson Button, napisał na Twitterze: - Mam mnóstwo dobrych wspomnień ze ścigania się z Danem we wczesnych latach 90. Był prawdziwym wojownikiem. Straciliśmy nie tylko legendę naszego sportu, ale też świetnego faceta...

Dan Wheldon też mógł wejść do świata Formuły 1. Nie skorzystał jednak z oferty zespołu BMW Sauber, w którym czekał na niego przed sezonem 2006 fotel trzeciego, rezerwowego kierowcy. Podjął się tej roli Robert Kubica.

(BOCH)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski