MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Nie strzelili nawet z rzutu karnego

Daniel Weimer
Ani strzał z 11 metrów, ani dobitka Macieja Bębenka nie przyniosły gola piłkarzom Sandecji
Ani strzał z 11 metrów, ani dobitka Macieja Bębenka nie przyniosły gola piłkarzom Sandecji Fot. Jerz Cebula
Piłka nożna. I liga. Sandecja do szalenie istotnych dla układu dolnych rejonów tabeli zawodów przystępowała z silnym postanowieniem wzięcia rewanżu za poniesioną jesienią w Bytowie sromotną klęskę 1:6.

Sandecja Nowy Sącz0
Bytovia Bytów 1 (1)

Bramka: 0:1 Mąka 7.
Sandecja: Radliński 5 - Szarek 6, Szufryn 6, Bartków 5, Hempel 4 (55 Słaby) - Bębenek 5, Nather 5, Szczepański 6, Sobotka 5 (76 Urban) - Ella (31 Fałowski 4), Dudzic 5.
Bytovia: Laskowski 7I - Szewczyk 6, Jasiński 7, Bąk 6, Socha 6 - Wilczyński 6I, Bajić 6 (71 Pietroń), Kryszak 6 (89 Jastrzembski), Jakóbowski 6I, Mąka 7 (71 Formela) - Surdykowski 6.
Sędziowali: Wojciech Krztoń (Olsztyn) oraz Bartłomiej Lekki (Katowice) i Paweł Ratuszny (Olsztyn). Widzów: 1000.

Sandecja do szalenie istotnych dla układu dolnych rejonów tabeli zawodów przystępowała z silnym postanowieniem wzięcia rewanżu za poniesioną jesienią w Bytowie sromotną klęskę 1:6. Nadzieje miejscowych potęgował fakt, że po raz pierwszy w rundzie wiosennej trener Dariusz Wójtowicz mógł wystawić optymalny skład.

Tymczasem mecz dla gospodarzy gorzej rozpocząć się nie mógł. Już pierwsza groźniejsza akcja Bytovii przyniosła jej powodzenie. Daniel Mąka wykorzystał idealne podanie Wojciecha Wilczyńskiego, strzałem po ziemi umieszczając piłkę w rogu bramki.

Sandecja szybko chciała odrobić straty, ale ofensywne zapędy Dawida Szufryna, Armanda Kena Elli, Macieja Bębenka i Bartłomieja Dudzica nie przyniosły oczekiwanego skutku.

Miny miejscowych kibiców jeszcze bardziej się wydłużyły, gdy po upływie drugiego kwadransa plac gry opuścić musiał kontuzjowany Ella. "Biało-czarni" poczynali sobie nadzwyczaj niemrawo.

Mimo to w 40 min stanęli przed najlepszą okazją na wyrównanie, gdy po "główce" Bębenka, futbolówkę sparował golkiper przyjezdnych. Ci odpowiedzieli kontrą, po której Janusz Surdykowski nie trafił do pustej bramki.

W 52 min w obrębie "16" sfaulowany został Dudzic, ale strzał z "wapna" i dobitkę Bębenka obronił Tomasz Laskowski.

To szósty w tym sezonie spatałaszony przez Sandecję rzut karny! Już do końca meczu sądeczanie mieli optyczną przewagę, ale dogodnych sytuacji nie wykorzystali Mateusz Bartków i dwukrotnie Kamil Słaby.

Ta porażka gospodarzy może mieć duże znaczenie w ich walce o utrzymanie się w I lidze.

Zdaniem trenerów
Dariusz Wójtowicz, Sandecja:

- Chłopcy, wbrew temu, co skandowali po meczu kibice, zagrali niezłe spotkanie i nie mają czego się wstydzić. Nie można graczom odmówić woli walki i zaangażowania. Trudno było tego meczu nie zremisować. Dokonaliśmy jednak tej "sztuki". Nie podaję się do dymisji. Niech moją pracę oceni zarząd klubu.

Tomasz Kafarski, Bytovia:
- Przyjechaliśmy zagrać na bardzo trudnym terenie ważny dla obydwu drużyn mecz. Mój zespół przeprowadził niewiele akcji, ale strzeliliśmy tę decydującą o wyniku bramkę. Po jej zdobyciu cofnęliśmy się, nastawiając się na grę z kontry. Nie było ich zbyt dużo.

Rozmowa

Po kolejnych porażkach jesteśmy podłamani. Ale w I lidze się utrzymamy

Do najbardziej aktywnych i wartościowych graczy Sandecji zaliczał się w sobotę Sebastian Szczepański. Wysiłki tego rdzennego sądeczanina nie przyniosły jednak pozytywnego skutku.

Podczas meczu kibice skandowali Pańskie nazwisko. Z czego wziął się ten przejaw sympatii?

Wydaje mi się, że chodzi o spotkanie z Wigrami w Suwałkach. Po jego zakończeniu jako jedyny zawodnik podszedłem do fanów, by podziękować im za doping.

Muszę jednak wystąpić w obronie kolegów z zespołu. Zaistniała taka sytuacja, że po prostu nie wiedzieli, w którym sektorze ci kibice się usadowili. Ja ostatni schodziłem do szatni i zauważyłem ich zupełnie przypadkowo.

Po dzisiejszej porażce ci sami kibice nie zgodzili się, byśmy do nich podeszli. Zaprosili tylko mnie i Dawida Szufryna. To przykre dla pozostałych chłopaków, z którymi tworzymy przecież jedną ekipę.

Chciałbym, żeby te nieporozumienia odeszły w przeszłość. Wszak gramy dla publiczności.

Widać było, że bardzo starał się dzisiaj Pan rozruszać poczynania drugiej linii. Nie zawsze znajdował Pan jednak zrozumienie u partnerów z boiska.

Kiedy za bardzo się chce, to nic nie wychodzi. Na pewno nie byliśmy zespołem słabszym od gości. Jeden błąd z początku meczu zadecydował o naszej porażce. Nie potrafię natomiast wytłumaczyć, co się dzieje z nami przy rzutach karnych

. Kolejny zawodnik podchodzi do piłki na "wapnie" i nie zdobywamy gola. To jakieś straszliwe fatum.

Wiadomo, że atmosferę w szatni kształtują wyniki. Nie czujecie się zdołowani?

Klimat w zespole jest naprawdę dobry. Nie ma między nami żadnych niesnasek. Na pewno jednak po tych kolejnych porażkach jest pewne podłamanie. Ale nie poddajemy się.

Do zakończenia sezonu pozostało jeszcze siedem kolejek spotkań. Przez myśl nie przechodzi mi ewentualność spadku Sandecji. Jestem przekonany, że wreszcie się przełamiemy i zaczniemy odnosić zwycięstwa.

Nie tylko my straciliśmy punkty.

W kilku poprzednich spotkaniach trener Dariusz Wójtowicz próbował Pana m.in. na pozycji bocznego obrońcy. Jak się Pan czuł w tej roli?

W defensywie wystąpiłem z konieczności. Nie mogli bowiem na boisko wybiec Kamil Słaby czy Dawid Szufryn. Do gry nie był też jeszcze gotowy Kamil Hempel. Uważam, że moją pozycją jest środek pomocy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski