Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nie stać mnie na rekord świata

Redakcja
- 4 lata temu w Pekinie miał Pan klawo. Brak presji i oczekiwań, a tu "pach" i niespodziewanie znalazł się Pan w gronie polskich srebrnych medalistów IO.

Rozmowa z dyskobolem PIOTREM MAŁACHOWSKIM, jednym z kandydatów do medalu na igrzyskach w Londynie

- Teraz też nie mam presji. Jadę walczyć. Boże, igrzyska to takie same zawody, tylko jest większa ranga i każdy się "spina". W Pekinie byłem drugi, czyli de facto przegrałem. Teraz do pokonania jest Gerd Kanter (Estończyk będzie bronił złotego medalu - przyp. AG), którego każdy będzie chciał ograć.

- Mistrzowsko ściąga Pan z siebie presję.

- No dobrze, jakieś ciśnienie rzeczywiście jest, ale w żadnym wypadku nie można usiąść i zadumać się nad wielkością igrzysk. Czasu do startu jest coraz mniej i należy przygotowywać się, jak do setki innych zawodów. Jeżeli kogoś zje trema, bo zbyt wcześnie będzie się nakręcał i chodził na "ciśnieniu", to na zawodach zabraknie mu energii. Wtedy z wielkich planów wyjdzie wielka d...

- Gdy inni się stresują, Pana myśli gdzie krążą?

- Oczywiście też zastanawiam się, jak to będzie w Londynie i mam w sobie ukryty plan, ale zachowuję się całkiem normalnie. Na razie myślę, żeby ostatnie dni przygotowań upłynęły mi w zdrowiu, ciszy i spokoju.

- To życzenia adekwatne do problemów.

- Dokładnie, niedawno nabawiłem się kontuzji i teraz muszę nadrobić trochę straconego czasu, ale z głową. Potrzebna jest wiedza, ale też intuicja.

- Posłuszeństwa odmówił biceps prawej ręki.

- A precyzyjnie mówiąc: naderwało się i naciągnęło kilka włókien. To sprawia ból, a niestety chodzi o rękę rzucającą.

- To efekt Pana błędu?

- Nie sądzę. Przy jednym z rzutów poczułem delikatne ukłucie. Najpierw myślałem, że źle oddałem rzut i ból będzie przejściowy. Jednak w kolejnej próbie ból się zwiększył i musiałem przerwać trening.

- Kilka dni temu trzeba było mieć odwagę, by pytać o kontuzję. Od razu był Pan poirytowany.

- Byłem w najlepszej dyspozycji, jeśli chodzi o całą moją karierę. Dyski na treningach latały bardzo daleko i łapałem formę, która miała przyjść dokładnie na Londyn. A tu przyplątała się kontuzja i trzeba trochę pogłówkować, jak wyjść z opresji.

- W Londynie trzeba będzie zagryźć zęby i zapomnieć o bólu.

- Na razie czuję pewien dyskomfort i do zawodów tak pewnie pozostanie, a mimo to mam zamiar oddać w Londynie kilka fajnych rzutów. Doktor Robert Śmigielski dał wskazówki mojemu fizjoterapeucie Andrzejowi Krawczykowi i stosujemy się do tych zaleceń, a oprócz tego Andrzej ma swe zabiegi. Z dnia na dzień to przynosi efekty.

- Uraz mocno Panu komplikuje oddanie optymalnego rzutu?

- Na razie nie mogę na sto procent wykonać właściwego ruchu. Cóż, mam nadzieję, że przed samymi igrzyskami ból jeszcze odpuści i będę mógł rzucać luźną ręką. Podejrzewam, że za sprawą lekkiego stresiku i adrenaliny będzie mi łatwiej.

- Posiadanie w dorobku srebrnego medalu igrzysk sprawia, że w Londynie będzie Panu łatwiej?

- Bardzo możliwe, że to będzie mój atut, który zapewni mi przewagę. Jestem w dużo bardziej komfortowej sytuacji, niż moi koledzy, którzy będą chcieli za wszelką cenę stanąć na podium. Mnie powinno udać się wystartować z normalnym nastawieniem, a wtedy będę sobą w kole. Skupiam się, by w Londynie wiernie odtworzyć ruchy i zachowania z treningów.
- Wymagania rosną, bo już Pan wszedł w najlepszy wiek dla dyskobola.

- Mam 29 lat, a przyjmuje się, że optymalna dyspozycja w naszej dyscyplinie trwa do 33. roku życia. Tę prawidłowość udowadniałem na treningach. Ostatnio naprawdę rzucałem tak daleko, jak nigdy wcześniej, ale zdarzył się pech. Przyjmuję to z pokorą, ale i tak jadę walczyć o medal. Liczę, że znów przyłożę się do dorobku reprezentacji.

- Po jaki medal Pan jedzie?

- Złoty.

- Bez marginesu błędu.

- Wiem, że jestem w stanie wywalczyć złoto, a jeśli miałbym walczyć o drugie miejsce, to automatycznie skazałbym się na przegraną. Łatwo jednak nie będzie, więc wiadomo, że z drugiego lub trzeciego miejsca też będę się cieszył.

- Najtrudniejszym rywalem będzie Niemiec Robert Harting?

- Tak podejrzewam, ale pamiętajmy, że dwukrotny mistrz świata i medalista mistrzostw Europy nie ma jeszcze w dorobku żadnego medalu igrzysk. To też o czymś świadczy.

- Rozmawia Pan z dyskiem?

- Takich akcji nie mam. Nawet po słabych rzutach nie przeklinam go. Wszystkie uwagi kieruję pod swym adresem, bo to ja decyduję, jak poleci i jak daleko.

- W Londynie postawi Pan na jakiś sprawdzony rytuał?

- To brzydkie, co robię. Wchodzę do koła, pluję w dysk i łapię się za krocze. Koleżanka zawsze się z tego śmiała, ale to już odruch niekontrolowany.

- Kalkuluje Pan, że nawet rzut, którym pobiłby Pan rekord Polski, nie zapewni zwycięstwa?

- Przewiduję taką sytuację, bo wiem, na ile mnie stać. Jeśli ktoś rzuci 74 metry, albo pobije rekord świata, to powiem, że dałem z siebie wszystko, ale na taki wynik nie jestem przygotowany. Jednak życzyłbym sobie pełnych dramaturgii zawodów. Nie chciałbym, żeby zostały tylko odnotowane w statystykach, ale były wspominane długo przez ekspertów i kibiców.

- Na jaką odległość jest Pan przygotowany?

- Byłem gotowy na rzuty po 70 metrów, może nawet dalej. Obecnie rzucam dużo, dużo bliżej, ale mam trochę czasu i liczę, że na 68 metrów spokojnie będę przygotowany.

- To raczej nie wystarczy do miejsca na podium.

- Oprócz formy dyskoboli, wiele będzie zależało od pogody. Deszcz może być ważnym "graczem", a mnie przydałby się wiatr pod dysk.

- Drży Pan o technikę?

- Boję się o nią i o szybkość. Nie jestem wielkim dyskobolem, mam krótkie ramiona, więc dla mnie najważniejszą sprawą jest bycie bardzo luźnym i szybkim. Jeśli będę dynamiczny i oddam rzut poprawnie, nawet nie perfekcyjnie, to można spodziewać się 70 metrów.

Rozmawiał ARTUR GAC

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski