Łukasz Zagrobelny Fot. Janusz Wójtowicz
MUZYKA. Łukasz Zagrobelny opowiada o nowej płycie "Symfonicznie".
- Tak. Ta płyta powstała po trzech latach przerwy od momentu wydania poprzedniej. A w takich sytuacjach nigdy nie wiadomo, czy fani nie zapomną i nie znajdą sobie innych ulubieńców. Okazało się jednak, że w ciągu pięciu lat śpiewania zdobyłem stałą publiczność, która kupiła nowy album w takiej liczbie, że pokrył się złotem. W czasach, kiedy ludzie głównie sięgają po muzykę z internetu, to rzeczywiście spory sukces.
- Tytułowa piosenka z albumu przyniosła Panu na ostatnim festiwalu w Opolu prestiżową SuperNagrodę od Programu Pierwszego Polskiego Radia. To był rewanż za niepowodzenie w opolskich "Debiutach" w 1999 roku?
- Staram się nigdy nie postrzegać swojego uczestnictwa w festiwalach jak zawodów sportowych. Nie traktuję tego nawet w stu procentach na serio. Wybór jest zawsze subiektywny, jakby miało się wybierać między kolorem czarnym, czerwonym i białym. Na ostatnich SuperPremierach było tak dużo dobrych piosenek, że ja sam postawiłbym na zupełnie inną. Zresztą, pierwszy raz tak pomyślałem już w 2008 roku, kiedy zdobyłem SuperJedynkę za "Nie kłam, że kochasz mnie" z Eweliną Flintą.
- Dzięki ubiegłorocznemu zdobyciu SuperNagrody mógł Pan wystąpić z orkiestrą symfoniczną Polskiego Radia i opublikować teraz ten koncert na płycie. Dla byłego aktora teatru Roma śpiewanie z symfonikami to chyba nie był problem?
- Owszem, wydawałoby się, że to dla mnie nic wielkiego wystąpić z orkiestrą. Mam za sobą ponad półtora tysiąca przedstawień i jestem przyzwyczajony do bycia prowadzonym ręką dyrygenta. Ale nigdy nie śpiewałem z orkiestrą całego koncertu, z własnymi piosenkami w zupełnie nowych aranżacjach. Zaś występ miał być rejestrowany na żywo - bez żadnych powtórek czy nakładek. W sumie wszystko mogło się zdarzyć, ale obyło się bez jakichś spektakularnych wpadek. Dlatego nie mogę powiedzieć, że zaśpiewałem na tym koncercie na pełnym luzie.
- Dużym plusem płyty jest jej różnorodność: są tu utwory liryczne, ale też dynamiczne czy wręcz filmowe.
- Z pełną świadomością wybrałem na aranżera Tomka Filipczaka. Potrafi sprawić, że jedne utwory zabrzmią jak amerykańskie evergreeny, a w innych pojawi się nutka musicalowa. Dzięki temu płyta nie jest nudna. Każdy utwór ma swój własny charakter. Nagrywając koncert z orkiestrą, łatwo się otrzeć o monotonię i znużenie. Cieszę się, że mnie się udało tego uniknąć.
- Czy jest szansa na powtórzenie koncertu w innych miastach?
- Bardzo bym sobie tego życzył! Niestety,orkiestra Polskiego Radia ma już zarezerwowane terminy na dwa lata naprzód. Może jednak uda się coś zrobić?
Rozmawiał Paweł Gzyl
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Dzieje się w Polsce i na świecie – czytaj na i.pl
- Oddano hołd ofiarom Zbrodni Katyńskiej. Złożono wieniec na grobie Kazimierza Sabbata
- Szef MSZ: Albo Rosja zostanie pokonana, albo będzie stała u naszych granic
- Lecisz do Londynu? Uważaj. Na słynnym lotnisku rozpoczynają się strajki
- Niedziela była wspaniała. A jaki będzie poniedziałek? Sprawdź prognozę pogody