Nie myślimy o kontraktach. Najpierw wygrajmy finał

Przerwa między spotkaniami będzie rekordowo krótka, a koszykarki nie są nawykłe do gry przed południem. – To zaledwie kilkanaście godzin na regenerację organizmów. Z drugiej strony, mamy tak samo mało tego czasu, co przeciwniczki i tak samo będziemy zmęczone _– pociesza się wiślaczka Agnieszka Skobel. – _Może to i lepiej? Wcześniej wrócimy do __Krakowa.

Czy po to, by świętować z kibicami mistrzostwo Polski? A może jednak konieczny będzie piąty, decydujący mecz pod Wawelem, zaplanowany na 28 kwietnia? W finałowej rywalizacji jest remis, bo Artego niespodziewanie wygrało w Krakowie jedno starcie. – Przeskoczyć z dnia na dzień od przegranej do wygranej ponad 40 punktami to dosyć dziwne uczucie – przyznaje Skobel. – Tym pierwszym meczem dziewczyny z Artego nas rozdrażniły i zmotywowały. Tak bardzo, że w kolejnym spotkaniu już każdą akcję wykonywałyśmy tak, jak trzeba. Teraz do meczów w Bydgoszczy też chcemy podejść w taki sposób. Chcemy od __początku przycisnąć rywala, pokazać, że to nam należy się tytuł – podkreśla wiślaczka.

Sama Skobel na początku finałów nie grała za wiele, choć wcześniej była podstawową zawodniczką w ekipie Stefana Svitka. Czy w Bydgoszczy liczy na więcej? – Przy tym trenerze nikt nie może z góry sobie zakładać, ile będzie grał. Chcę wykorzystać mój czas na parkiecie do maksimum, by też mieć udział w __tych finałach – podkreśla. 26-latka konkuruje o miejsce w piątce z Magdaleną Ziętarą, a finały to okazja, by przekonać działaczy do nowego kontraktu. – Ale nie rywalizujemy z Magdą o przyszły sezon – zastrzega. – Nie chcemy rozpraszać się przed końcem ligi. Tym bardziej że nic nie wiadomo jeszcze na temat przyszłego kształtu zespołu – ani jakie będą zawodniczki, ani sztab trenerski.